fot. materiały prasowe

Niejednoznaczni pesymiści

„Rok temu wydarzyło się coś, co większość z nas czuła, że w tej czy innej formie w najbliższych latach może się zmaterializować. Jednak pomimo wielu gorzkich refleksji i rozczarowania tym, co nasz gatunek wyczynia, wierzymy, że ludzkość jest w stanie przezwyciężyć mrok i skupić się bardziej na budowaniu rzeczy pozytywnych, niż krótkowzrocznym i destrukcyjnym pasożytnictwie” – mówi Łukasz Cholewicki, wokalista i gitarzysta poznańskiego zespołu rockowego Mnoda.

Sebastian Gabryel: Od premiery waszej ostatniej płyty minął ponad rok. Jak sami podkreślaliście, na płycie tej zawarliście „refleksje na temat codzienności, współczesności, roli jednostki w społeczeństwie i społeczeństwa per se – refleksje gorzkie, choć niejednoznaczne”. Gdybyście mieli zaktualizować tamte wnioski, czy coś uległoby zmianie? Pytam, ponieważ miniony rok znów wiele o nas powiedział – zarówno negatywnych, jak i (choćby w kontekście pobliskiej wojny) bardzo pozytywnych rzeczy.

 

Łukasz Cholewicki: Czy coś uległoby zmianie? Raczej niewiele. Rok temu wydarzyło się coś, co większość z nas czuła, że w tej czy innej formie w najbliższych latach może się zmaterializować. Jednak pomimo wielu gorzkich refleksji i rozczarowania tym, co nasz gatunek wyczynia, wierzymy, że ludzkość jest w stanie przezwyciężyć mrok i skupić się bardziej na budowaniu rzeczy pozytywnych niż krótkowzrocznym i destrukcyjnym pasożytnictwie. Trzeba pamiętać, że o ile uderzająca dla nas była bliskość wojny i całego związanego z nią zła i brutalności, to podobne konflikty dzieją się na świecie cały czas.

 

Różnica jest taka, że docierają one do nas jedynie jako fragmentaryczne przekazy w mediach.

Mnoda, fot. materiały prasowe

A po drugie, biorąc pod uwagę obiektywne wskaźniki, jak średnia długość życia, odsetek ludności ponoszącej śmierć w wyniku aktów przemocy, to podobno żyjemy w najlepszym momencie historii. Tak więc może to być zaskakujące, ale nie jesteśmy jednoznacznie pesymistami.

 

SG: W rocznicę wydania „Dziękuję, źle” opublikowaliście post, w którym przyznaliście, że ten materiał na zawsze będzie kojarzył się wam z dylematem, czy w ogóle go teraz wydawać, gdyż „są sprawy dużo ważniejsze niż muzyka”. Mając na uwadze rosnący niepokój, nie tylko z uwagi na wojnę, ale również inflację i cały szereg innych rzeczy, w tym najnowszy lęk, czy AI odbierze nam pracę, zastanawiam się, czy w najbliższych latach coś się w tej kwestii zmieni. I może paradoksalnie właśnie teraz na muzykę jest najlepszy czas, że właśnie teraz bardzo jej potrzebujemy? Jak na to patrzycie?

 

ŁCh: Pamiętam, że spory problem stanowiło dla nas to, jak nasza radość z wypuszczenia nowego materiału nie przystawała do momentu, gdy tak dobitnie do głosu doszła ciemna twarz tego świata. Co prawda nie można powiedzieć, że w ciągu ostatniego roku sytuacja uległa znaczącej poprawie, ale kryzysy ekonomiczne i wszelkie zawirowania o szerokim zasięgu, o ile nie stanowią poważniejszego zagrożenia dla fizycznej egzystencji, są dobrą okazją, aby zatrzymać się na chwilę, skupić się bardziej na czymś innym niż pogoń za pieniądzem, karierą i konsumpcją. Z tego powodu może to być dobry czas dla muzyki, sprzyjający jej słuchaniu i tworzeniu.

SG: Z tego, co wiem, to już nagrywacie – a przynajmniej myślicie (śmiech) – nad nowymi piosenkami. „Dziękuję, źle”, podobnie jak wasze poprzednie krążki, wypełniony był głównie punk rockiem, post-punkiem i nową falą. Jednak nie da się ukryć, że coraz bardziej zahaczacie o nowe kierunki. Czy na kolejnej płycie skręcicie w nie jeszcze mocniej?

 

ŁCh: Nie doszliśmy jeszcze do etapu nagrywek, jesteśmy w momencie cyklu twórczego, który osobiście bardzo lubię – mamy mniej lub bardziej wyraźne zarysy nowych utworów, część jest testowana na koncertach, część nie jest na to gotowa. Coś konkretnego już się wyłania, ale do końca nie wiadomo jakiego kształtu te kawałki ostatecznie nabiorą, a efekt końcowy może zaskoczyć nawet nas samych. W każdym razie obecnie mówić o zakręcie to eufemizm. Zanosi się na niezły wiraż.

 

Mnoda, fot. materiały prasowe

SG: Co myślicie, kiedy słyszycie, że jesteście zespołem „jarocińskim”? Bo faktycznie wasze brzmienie może się tak kojarzyć i zastanawiam się, na ile to wrażenie pokrywa się z waszymi inspiracjami. A może w ogóle żałujecie, że urodziliście się trochę za późno? (śmiech)

 

ŁCh: Nieee, jak już, to że urodziliśmy się zbyt wcześnie! Bardzo sobie cenimy wiele zespołów, które w latach 80. grały w Jarocinie, takich jak Izrael, Siekiera, Armia czy Variété, jednak nasze zainteresowania muzyczne są znacznie szersze.

 

Filtrujemy przez siebie prawie wszystko – od muzyki dawnej, poprzez folk, bebop, free jazz, hip-hop aż po noise, black metal czy surf rocka, i w efekcie echa wielu z tych rzeczy można – w sposób mniej lub bardziej bezpośredni – usłyszeć w naszej muzyce.

Natomiast sam termin „zespół jarociński” – no cóż, sprawia, że zaczynamy czuć delikatną woń formaliny… Więc wolimy nie! (śmiech)

SG: Gracie od kilkunastu lat, jednak wasza dyskografia jest stosunkowo niewielka. Czy wynika to z braku czasu czy perfekcjonizmu?

 

Mnoda, fot. materiały prasowe

ŁCh: Chciałbym powiedzieć, że to kwestia perfekcjonizmu i pieczołowitego dopieszczania każdego dźwięku, ale to nieprawda. Każdy z nas dzieli swój czas pomiędzy wiele różnych aktywności, z których jedną jest Mnoda. Tak więc wszystko rozbija się o kwestię wolnego czasu – gdybyśmy na granie w zespole poświęcili go dwa razy więcej, to nasza dyskografia rosłaby pewnie dwa razy szybciej.

 

SG: Wiem, że jako Mnoda cenicie niezależność, jednak w dzisiejszych czasach to słowo chyba znaczy już coś innego niż wcześniej. Jak postrzegacie ją teraz i czym dla was jest jej istota obecnie?

 

ŁCh: Niezależność oznacza niezmiennie pozostawanie w zgodzie ze sobą i nie podążanie ślepo za pieniądzem, choć bycie niezależnym nie wyklucza się z zarabianiem na własnej twórczości, czy głosem, tudzież syrenim śpiewem, speców od muzycznego marketingu.

SG: Gdzie będzie można posłuchać was na żywo w najbliższych miesiącach?

 

ŁCh: Zapraszamy wszystkich na koncert w ramach festiwalu Next Fest, który odbędzie się 20 kwietnia w klubie Stare Kino. Poza tym nie mamy skonkretyzowanych planów koncertowych na najbliższe miesiące, ponieważ jesteśmy obecnie na etapie przegrupowania w związku z powrotem do składu saksofonu.

 

Mnoda – zespół z Poznania, który gra już od wielu lat. Ma nieco nostalgiczne brzmienie, łącząc elementy nowofalowego grania i shoegaze’u. Jego muzyka jest wypełniona znakomitymi melodiami. W 2022 roku Koty Records wydało mini-album Mnody zatytułowany „Dziękuję, źle”. Utwory na nim zawarte prezentują przemyślenia na temat rzeczywistości i współczesności, które są często gorzkie i trafne. W twórczości zespołu można również dostrzec odniesienia do post-punka. Niemniej jednak muzycy cenią sobie niezależność i unikanie kategoryzacji. Mnodę tworzą: Łukasz Cholewicki (gitara i wokal), Jan Talaga (bas, sample) oraz Mateusz Siejkowski (perkusja).

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0