Opowieści filmowe z Bałkanów
Opublikowano:
4 czerwca 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Balkan Film Fest, kontynuacja poznańskiego Tygodnia Kultury Krajów Bałkanów Zachodnich, był okazją do zapoznania się z twórczością filmową niezwykłego regionu. Okazją wyjątkową, bo obecność współczesnego kina bałkańskiego w repertuarze kin polskich z pewnością nie jest regułą.
Od 21 do 26 maja w kinie Muza widzowie mogli obejrzeć wybrane tytuły sześciu kinematografii narodowych: albańskiej, bośniackiej, czarnogórskiej, kosowskiej, macedońskiej i serbskiej. W tym przypadku określenie „kino bałkańskie” łączy się z terminem „Bałkany Zachodnie” – w unijnej nomenklaturze zarezerwowanym dla grupy państw bałkańskich, które aspirują do wejścia na drogę integracji europejskiej. Poświęcony temu zagadnieniu lipcowy Szczyt Bałkanów Zachodnich zapowiedziano bogatym programem Tygodnia Kultur Bałkanów Zachodnich (10–18 maja), w który wpisany był również tegoroczny Balkan Film Fest.
Wydarzenia poprzedzające międzynarodowe spotkanie (debaty, wykłady, spotkania autorskie, koncerty) stały się przestrzenią do rozmowy z wybitnymi gośćmi, ale dały także wgląd we współczesną – muzyczną, literacką i filmową – kulturę regionu.
HISTORIE OSOBNE
Choć dla zaprezentowanych przykładów nowszej (w większości przypadków) produkcji filmowej poszczególnych krajów trudno byłoby znaleźć jednoznaczne punkty wspólne, zdaje się, że wciąż dla wielu twórców zagadnieniem wymagającym artystycznego przetworzenia jest radykalny moment w historii tej części Europy – wojna w Jugosławii i jej, odczuwalne również po latach od zakończenia, konsekwencje.
Z oczywistych względów traumatyczne doświadczenie wojenne jako dominujący temat pojawia się w filmach twórców bośniackich i serbskich.
Jednak w większości prezentowanych dzieł w sposób wyraźny ujawnia się krytyczna perspektywa w ocenie zjawisk społeczno-politycznych, będących „efektem ubocznym” upadku reżimu komunistycznego i procesu transformacji ustrojowej. W tym kontekście wyjątkowo ciekawe przykłady odnaleźć można w prezentowanym w czasie festiwalu kinie albańskim.
Bujar Alimani w politycznej, rozliczeniowej „Delegacji” (2018) wprost odwołuje się do czasu przełomu: akcja filmu rozgrywa się na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy – choć oczywista staje się nieuchronność zmian – komunistyczni dygnitarze nie zamierzają rezygnować z utrzymania swojej pozycji. Śledzimy podróż głównego bohatera – inteligenta, dysydenta politycznego – z więzienia, w którym spędził kilkanaście ostatnich lat, do Tirany, gdzie w czasie spotkania z europejską delegacją miałby potwierdzić sukces wprowadzania demokratycznych zmian w państwie.
Długa podróż w górskim krajobrazie, pełna napięć i niepewności, staje się przestrzenią emocjonalnej próby sił między więźniem a strażnikiem więziennym, który ma obowiązek eskortować go do stolicy. Choć finał „pojedynku” okaże się dramatyczny dla głównego bohatera, trudno tu o proste wskazanie przegranego i zwycięzcy. Reżyser, w skromnym i sugestywnym obrazie filmowym, punktuje (bolesne dla jednostki) absurdy życia politycznego, demaskuje propagandę i mechanizmy autorytarnej władzy, wskazując przy tym, że nie tylko „wrogowie” reżimu stają się jego ofiarami.
Reżyserski duet, Iris Elezi i Thomas Logoreci, realizując dramat psychologiczny „Bota” (2014), krytyczny stosunek wobec albańskiej rzeczywistości wpisali w kameralną opowieść o życiu trójki bohaterów. Miejscem, z którym wiąże się ich codzienność jest właśnie tytułowa Bota (w jęz. albańskim – „świat”) – podupadająca kawiarnia „na końcu świata”.
Intymne historie postaci przeplatają się z wydarzeniami, na które nie mają wpływu, a które bezpośrednio warunkują ich losy i wzajemne relacje (budowa autostrady w pobliżu kawiarni, odkrycie szczątków dysydentów politycznych zamordowanych w czasie reżimu Hoxhy). Dominującą w filmie atmosferę melancholii i towarzyszące jej poczucie fatalizmu równoważy subtelny, niewymuszony humor – to w tych momentach obraz zyskuje na wiarygodności, a bohaterowie stają się odbiorcy bliżsi.
Choć wielowątkowa fabuła otwiera się na różne interpretacje i nie sugeruje „właściwego” odczytania, inicjuje refleksję o uwikłaniu jednostki w sieć relacji (jak się okazuje, nie zawsze szczerych) i sile oddziaływania przeszłości na „tu i teraz”. Pojedyncze biografie nie piszą się w próżni, ale determinuje je szereg czynników: rodzinne zaszłości, bieg historii, doraźne zdarzenia czy wreszcie – przypadek.
Gjorce Stavreski twierdzi, że inspiracji dla swojej twórczości filmowej nie szuka w przeszłości, ale w aktualnych zjawiskach, z którymi mierzy się społeczeństwo macedońskie. Według słów autora bezpośrednią inspiracją dla zrealizowania czarnej komedii (debiutanckiej fabuły) „Tajny składnik” (2017) były jego własne doświadczenia z państwową służbą zdrowia…
Rodzinna historia – relacja cierpiącego na raka ojca z opiekującym się nim dorosłym synem przeplata się z krytycznym komentarzem (niejednokrotnie werbalizowanym wprost) odnoszącym się do aktualnej sytuacji ekonomicznej i społecznej Macedonii.
Szereg zabawnych, absurdalnych sytuacji wiąże się z tytułowym tajnym składnikiem – marihuaną, którą syn, chcąc uśmierzyć cierpienie ojca, „przemyca” w cieście. Stavreski umiejętnie równoważy emocje, cieniuje wzajemny stosunek mężczyzn, a przed popadnięciem w doraźne (a więc szybko się dezaktualizujące) diagnozy społeczne chroni go nieszablonowy humor.
O WOJNIE W DUCHU POKOJU
Wspomniany temat traumy wojennej został przedstawiony – z odmiennych perspektyw – w bośniackiej „sekcji” festiwalu. Kinematografię Bośni i Hercegowiny reprezentowały dwa tytuły: „Mężczyźni nie płaczą” (2017) Alena Drljevicia oraz „Śnieg” (2008) Aidy Begić-Zubčević.
W swoim debiucie fabularnym Drljević, reżyser znany głównie z twórczości dokumentalnej, śledzi proces terapii grupy mężczyzn, którzy dwadzieścia lat wcześniej (w czasie wojny w Jugosławii) walczyli po różnych stronach konfliktu.
Wspólne odtwarzanie najtrudniejszych sytuacji z wojennej biografii uczestników pochodzących z Bośni, Chorwacji i Serbii buduje między nimi płaszczyznę wspólnego doświadczenia i umożliwia utożsamienie się z perspektywą „drugiej strony”.
Choć to przeżycie wyzwalające – uczestnicy po raz pierwszy konfrontują się z własnymi emocjami, zaczynają mówić o dramatach (krzywdach doświadczonych i zadanych), o których przez lata milczeli – to opowiedziane historie, odtworzone gesty nie pozostają bez wpływu na ich wzajemne relacje. Pretensje, niezabliźnione rany, poczucie przegranej dochodzą do głosu „w życiu”, po wyjściu z sesji terapeutycznych.
Reżyser jednak wyraźnie sugeruje, że proces przezwyciężenia traumy, bolesny i uruchamiający skrajne emocje, może i powinien prowadzić do otwarcia przestrzeni dla wzajemnego zrozumienia, a w konsekwencji – podjęcia próby (i wysiłku) przebaczenia.
„Śnieg” bośniackiej reżyserki traktować można jako uzupełnienie pierwszego obrazu filmowego: podczas gdy Drljević skupił się na traumie mężczyzn (aktywnych uczestników działań wojennych), Begić-Zubčević uczyniła bohaterkami samotne (czy bardziej – osamotnione) kobiety muzułmańskie, które w czasie wojny straciły swoich mężów, ojców, synów.
W kilka lat po tragedii w tej samej wiosce, jednak w zupełnie nowych okolicznościach, kobiety nie tylko walczą o przetrwanie, ale żyją z ciężarem pustki, budując swoją codzienność na poczuciu straty.
Główny tok fabuły przerywany jest ujęciami utrzymanymi w poetyce snu, które w symboliczny sposób przedstawiają wewnętrzną kondycję bohaterek – zawieszonych między pamięcią o czasie sprzed wojny, osobistą krzywdą, o której nie sposób zapomnieć, a pragnieniem innego życia.
Przełomowym momentem staje się kryzys małej społeczności wywołany propozycją sprzedaży domów i opuszczenia wioski. Tylko młoda wdowa Alma, główna bohaterka filmu, nie ma wątpliwości, że wyjazd nie zagłuszy bólu, a pustkę wypełnić może jedynie solidarna troska o wzajemne relacje i budowanie wspólnoty. „Tu też możemy normalnie żyć” – mówi, tłumacząc pozostałym swoją decyzję.
Wspomniane filmy, podobnie jak dwa inne poruszające problematykę wojennej traumy („Słońce w zenicie” [2015] Dalibora Matanicia, przedstawiający dramatyczne zdarzenia z perspektywy chorwackiej) i napięć etnicznych („Enklawa” [2015], której reżyser, Goran Radovanović, nawiązuje do albańskich ataków na serbskie enklawy w Kosowie z 2004 roku) unikają stereotypowego przedstawienia poszczególnych nacji, wskazywania winnych i inspirowania wzajemnej niechęci. Przeciwnie, nie uciekając od bolesnych tematów, niuansują przeszłe zdarzenia i pytają o możliwość przetrwania idei wielonarodowości wpisanej w kulturowy krajobraz tej części Europy.
Balkan Film Fest, kino Muza, 21–26.05.2019. Pokaz filmów zorganizowany został przez Instytut Filologii Słowiańskiej UAM przy współpracy Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach Szczytu Krajów Bałkanów Zachodnich.
CZYTAJ TAKŻE: „Najważniejsze jest to, co między ludźmi”. Cinema Italia Oggi 2019
CZYTAJ TAKŻE: „Wychodząc z pudełka”. 11. Short Waves Festival 2019 „Outside the box”
CZYTAJ TAKŻE: „Nieznane oblicza Japonii” – przegląd filmów japońskich