fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

Peerele

Meblościanka Piast, odkurzacz jamnik czy telewizor z Żagania z 1981 roku. To wszystko można znaleźć w konińskim mieszkaniu znajdującym się w bloku wybudowanym w technologii wielkopłytowej.

Nie są to pozostałości po poprzednim ustroju przypadkowo znalezione w piwnicy, ale pełnoprawne wyposażenie mieszkania Rafała Juszczaka, który ze swojej fascynacji uczynił sposób na życie.

 

Jego mieszkanie przypomina nieco skansen. Różnica polega na tym, że nie spełnia ono funkcji muzealnej, a toczy się w nim normalne, codzienne życie.

Jest to wspólny projekt, który realizuje razem z Oskarem Radke. W duecie prowadzą oni również na TikToku popularny kanał Peerele, na którym odtwarzają scenki z życia sprzed kilku dekad. Z Rafałem Juszczakiem i Oskarem Radke o życiu w stylu PRL rozmawia Monika Marciniak.

 

Monika Marciniak: Znajdujemy się w mieszkaniu usytuowanym przy głównej ulicy nowej części Konina, czyli przy Alejach 1 Maja. Mieszkanie można uznać za typowe dla połowy lat 80. Nie jest to ani przypadek, ani mieszkanie starszej, niechętnej zmianom osoby. W rzeczywistości zupełnie młodzi ludzie tak je zaaranżowali. Każdy najdrobniejszy element wystroju pochodzi z czasów PRL. Jak ta przygoda się zaczęła?

Oskar Radke: To był spontaniczny pomysł, aby nagrać TikToka. Jak wiadomo, są one dziś bardzo popularne i wiele osób z nich korzysta. Nagraliśmy film, na którym zaaranżowaliśmy sprzątanie w sobotni wieczór. Spotkał się on z dużym odzewem użytkowników.

 

MM: Nagraliście tego TikToka w już zaaranżowanej przestrzeni, więc wszystko zaczęło się nieco wcześniej?

OR: Tak, zaczęło się to dziesięć lat wcześniej. Przeprowadziłem się na to osiedle, gdy miałem 10 lat i wtedy poznałem Rafała.

 

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

Okazało się, że mamy podobne zainteresowania, czyli PRL, wzornictwo tamtych czasów i cały ten design. Od tamtego czasu razem działamy i uzupełniamy nasze kolekcje.

Teraz jest to już jeden zbiór, który tworzymy w ramach wspólnego projektu „Peerele”. Chcemy dać ludziom trochę fanu.

 

MM: W Polsce jest sporo miejsc poświęconych sentymentowi za tamtymi czasami, zazwyczaj są to jakieś muzea lub wystawy tworzone od podstaw. Wyjątkowość waszego mieszkania polega też na tym, że znajduje się ono w bloku peerelowskim, wybudowanym w latach 60. ubiegłego wieku. A co było impulsem do tego, by zacząć zbierać przedmioty z tamtych czasów i jak to kolekcjonerstwo przerodziło się w projekt ściśle związany z życiem? Przecież Rafał mieszka tu na co dzień.

Rafał Juszczak: Starałem się, aby wszystko, co się tu znajduje, było oryginalne.

 

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

Telewizor został zakupiony przez wujka w Żaganiu, potem otrzymał go mój dziadek. Po tym jak stał dwadzieścia lat w piwnicy, znalazłem kogoś, komu udało się go naprawić.

Sporo czasu zajęło znalezienie odpowiednich mebli. Musieliśmy przejrzeć wiele ogłoszeń.

 

MM: Jaka była pierwsza rzecz, która zapoczątkowała kolekcję?

RJ: To były pocztówki, które znaleźliśmy w sierpniu 2012 roku.

OR: Szliśmy wtedy do marketu i trafiliśmy na otwarty kubeł na makulaturę. Była tam masa książek, aż kipiało z tego kontenera. Musieliśmy tam zajrzeć! Znaleźliśmy niesamowite książki i całą torbę widokówek. Odkryliśmy też mnóstwo schematów od telewizorów czy sprzętu radiowego. Przypuszczam, że ktoś zajmował się naprawą takich rzeczy. Wśród książek były na przykład katalogi sygnowane logiem Polmo.

 

MM: W tym mieszkaniu jesteś od niedawna, wcześniej mieszkali tu twoi dziadkowie. Jednak ty już wcześniej zbierałeś różne rzeczy?

RJ: Tak, np. telewizor Helios, który ktoś wyniósł na śmieci, a ja go niosłem dzielnie przez osiedle. Po drodze zaczepiła mnie jakaś pani i pytała, czy będzie działał. Udało go się nawet trochę naprawić i obejrzałem na nim „Zmienników”.

 

MM: Kiedy pojawiła się myśl, aby mieszkanie po dziadkach zaaranżować w ten sposób?

RJ: Mam dużo zdjęć z czasów, gdy się urodziłem, i wtedy dziadkowie mieli właśnie takie meble i sprzęty, półkotapczan czy odkurzacz. Postanowiłem, że na podstawie zdjęć odtworzę wystrój ich mieszkania.

 

MM: Czyli obecny wystrój pokrywa się z twoimi wspomnieniami z dzieciństwa?

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

RJ: Meble trochę się różnią, ale dywany, krzesła czy choinkę udało mi się znaleźć takie same.

 

MM: Dziadkowie zdążyli wymienić meble na nowsze?

RJ: Tak, musiałem od nowa urządzać to mieszkanie. Szukałem odpowiedniego stołu do kompletu i innych przedmiotów.

 

MM: To nieco zaskakujące. Wynosiłeś nowe meble po to, żeby przynieść stare.

RJ: Tak, chciałem, żeby wszystko pasowało do klimatu.

 

MM: Jak to komentują wasi bliscy, rodzice, sąsiedzi czy znajomi?

OR: Na pewno jest to coś nietypowego. Niewiele osób robi podobne rzeczy, chociaż udało nam się znaleźć pewną grupę miłośników. Przeglądając Instagram, natrafiłem na kilka fajnych profili. Nie jesteśmy więc jakimiś ufoludkami czy tak bardzo odosobnieni od reszty społeczeństwa. Wszystko robiliśmy raczej po cichu i dla własnej satysfakcji.

 

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

Sprawiało mi przyjemność, gdy widziałem, że udaje się odtwarzać wygląd tego mieszkania sprzed lat. To było coś naprawdę fajnego. Jeszcze w zeszłym roku było tu zupełnie inaczej. Długo na przykład szukaliśmy odpowiedniej tapety. Na szczęście udało się znaleźć producenta, który robi bardzo podobne do tej ze zdjęć. Teraz korytarz wygląda jak w latach 80.

W drugim pokoju położyliśmy tapety z lat 70. Również łazienka jest świeżo po remoncie. W roku 2000 dominował tam kolor totolotkowy, czyli niebieski i żółty, znajdował się tam modny wówczas geberit. To wszystko zostało usunięte przy okazji wymiany pionów w łazienkach przez administrację.

Rafał wtedy zadecydował, że skoro pół łazienki jest rozwalone, to można zrobić kompleksowy remont i urządzić ją w stylu nieodstającym od reszty mieszkania. 

 

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

fot. z archiwum Rafała Juszczaka i Oskara Radke

To też trochę trwało, bo oczywiście nie można iść teraz do sklepu i dostać płytek z lat 80. Znalezienie odpowiedniego zlewu wymagało żmudnego szukania i wybierania, bo nie wszystko podobało się „szefowi”. Te, które odpowiadały Rafałowi, znaleźliśmy dopiero w Opalenicy. Jechaliśmy też za Poznań po płytki, które pochodzą z Opoczna. Ktoś kupił je w 1983 roku i nigdy ich nie położył.

Duży problem mieliśmy ze znalezieniem kafelków na podłogę, aż w końcu udało się je dostać w Toruniu. Mamy wiele artefaktów z tamtych lat zdobytych lub podarowanych, na przykład szafka łazienkowa na ścianę, która przyjechała z Katowic.

 

MM: Jak docieracie do tych przedmiotów? To są ogłoszenia w internecie czy szukacie w specjalistycznych punktach?

OR: Trzeba szukać, używając różnych fraz, bo często ludzie coś mają, ale nie wiedzą, jak to zdefiniować. Czasem to trwa tak długo, że oczy nas bolą od patrzenia w ekrany. Największy problem był z meblami do salonu, to cud, że one tu dzisiaj stoją.

RJ: To meblościanka Piast z 1980 roku.

OR: Udało się nam ją znaleźć dopiero w województwie świętokrzyskim, w miejscowości Końskie. Nie było łatwo ich tu sprowadzić, bo są bardzo ciężkie.

 

Nie można ich było rozkręcić, bo są klejone. Myśleliśmy, że transport będzie łatwiejszy, ale na miejscu okazało się, że meble są na drugim piętrze, pan, który je sprzedawał, miał złamaną rękę, a pan, który miał je zabrać, nie miał odpowiedniego sprzętu.

 

Ostatecznie wszystko się udało, ale operacja wnoszenia ich do mieszkania trwała całą noc. Zastawiliśmy całą klatkę schodową, myślę, że przez jakiś czas wszyscy nas przeklinali.

 

MM: A w jakich okolicznościach nakręciliście pierwszego TikToka?

RJ: Przynieśliśmy pralkę Franię z piwnicy i chcieliśmy sprawdzić, czy działa. Oskar podłączył też wirówkę i wpadł na pomysł, żeby to nagrać. Zastawiało mnie, kto to będzie w ogóle oglądał? Ta ogromna oglądalność bardzo nas zaskoczyła.

OR: Rzeczywiście tak było. Wydawało mi się, że inny filmik był pierwszy, ale faktycznie zaczęło się od tego!

 

Wtedy mama Rafała była w sanatorium, więc pod jej nieobecność chcieliśmy sprawdzić tę pralkę. Nagraliśmy, jak wnosimy Franię, podłączamy, wrzucamy pranie i nasypujemy proszek. Po wypraniu przerzucamy do wirówki i wszystko zrobione. Oglądalność rosła lawinowo.

 

Pierwszy filmik spowodował, że ludzie chcieli więcej. Kręcimy filmiki i sprawia nam to radość, a co najważniejsze, podoba się to ludziom.

 

MM: Czy te zainteresowania wybiegają gdzieś dalej? Czy staracie się wychodzić z tym życiem w stylu PRL w przestrzeń publiczną? Czy to w ogóle jest możliwe?

OR: Trudne pytanie. Zależy, jak się na nie zapatrywać. Bardzo często Rafał stara się odzwierciedlać modę z tamtych lat. Dotychczas robiliśmy zakupy w GS-ie znajdującym się przy przystanku. Niestety niedawno go zlikwidowano. A był to niesamowity i piękny sklep pamiętający lata 60. To był chyba najstarszy z tych wszystkich pawilonów, starszy nawet niż „Nastolatka” i „Kasia”.

 

MM: W Koninie jest jeszcze kilka podobnych sklepów, jeden z nich jest zlokalizowany w ciągu handlowym przy hotelu „Konin”, jest jeszcze „Sezam” na V osiedlu.

OR: Z naszego punktu widzenia jest ich coraz mniej, bo te GS-owskie sklepy pięć lat temu przeszły modernizację i dużo rzeczy wymieniono. A one nadawały taki fajny i wyczuwalny klimat. Niestety w Koninie coraz więcej ubywa PRL-u i tego otoczenia umożliwiającego prowadzenie życia w stylu tamtych lat.

 

 

MM: Nawet charakterystyczny sposób bycia ekspedientek, które były tam zatrudnione być może od czterdziestu lat. Może nie wszystkim klientom on odpowiadał, ale na pewno oddawał klimat epoki.

OR: W Koninie jest bardzo fajny sklep – lumpeks, w którym można się zaopatrzyć w odzież z lat 70. i 80. Często jest ona nieużywana. Można wyszukać tam bardzo fajne rzeczy.

 

MM: Macie szeroką wiedzę dotyczącą wzornictwa, historii, zakładów pracy z tamtych lat. Na pewno wymaga to sporej ilości czasu, pewnie odpowiedniej lektury. Skąd czerpiecie informacje?

RJ: Z internetu, opowiadań byłych pracowników różnych zakładów pracy i z książek.

OR: Ja pracowałem wcześniej w Fugo, teraz pracuje tam Rafał. Są tam świetni ludzie, którzy pamiętają lata 80. Mają bardzo dużą wiedzę. Pracowałam tam kiedyś na rozdzielni wysokiego napięcia i zawsze był ktoś ze mną na zmianie. Wszyscy tam w zasadzie byli w wieku przedemerytalnym.

 

Naprawdę chciało mi się chodzić do tej pracy, chociażby po to, żeby słuchać opowiadań tych ludzi. Cały zakład miał zresztą ten niesamowity klimat PRL-u.

 

Przechodząc przez mury i wchodząc do hali, naprawdę niewiele trzeba było, żeby nakręcić superfilm. Niestety nie ma już tej hali, ale było tam ekstra. Nie wiem, czy każdy odbierałby to podobnie do mnie, ale dla mnie jako człowieka posiadającego zamiłowanie do tamtej epoki to było coś wyjątkowego.

 

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
22
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
1