fot. Archiwum redakcji

(P)o Poznaniu Poetów: bilans zysków i strat

Festiwale już na dobre wracają do miejskiej codzienności. Po pandemicznych zawirowaniach, pierwszy raz w pełni analogowo odbył się Poznań Poetów. Między 16. a 20. maja na pierwszy plan wysunęli się poeci. Ale czy na pewno?

Zacznijmy od drobnej, choć jak sądzę, konkretnej korekty: nie tylko poeci, ale i poetki. Tych drugich bowiem w murach Centrum Kultury Zamek nie zabrakło. Kurator kilkudniowego święta literatury, profesor Piotr Śliwiński (literaturoznawca; UAM), tym razem ułożył program wokół frazy Zwrotnice i zwroty poezji. I choć powód do użycia tego hasła otwierał wiele możliwości, mało która została w pełni wykorzystana.

 

Zwrotnice i awangardy

Skąd ta techniczna z brzmienia zwrotnica? Stąd, że rok 2023 jest okrągłą, bo setną, rocznicą powstania czasopisma “Zwrotnica”, stworzonego przez środowisko Awangardy Krakowskiej, artystyczno-literackiej grupy wychodzącej naprzeciw światowym tendencjom epoki. Dwudziestolecie międzywojenne to czas awangardy: w sztuce, architekturze, muzyce czy filmie. Jedną z odpowiedzi na ducha epoki były działania redaktorskie (i poetyckie, choć dziś nie o tym) Tadeusza Peipera, przez wielu nazywanego papieżem awangardy. Peiper, twarz środkowoeuropejskiej frakcji ruchu, do współpracy z pismem zapraszał nie tylko, jak miało się później okazać, ikony polskiej sceny artystycznej tamtego czasu (by wymienić Bruna Jasieńskiego, Aleksandra Wata, Anatola Sterna czy Juliana Przybosia), ale również przedstawicieli międzynarodowych: Filippo Tommasa Marinettiego (zanim zdążył rozwinąć w sobie faszyzm) czy Tristana Tzary (inicjatora dadaizmu).

 

fot. Wikipedia

fot. Wikipedia

Samą awangardę zdefiniować trudno, tym bardziej na przestrzeni tak drobnego tekstu. Dobrym określeniem jest jednak szlagier Tadeusza Peipera, używany niemal automatycznie przy opisach ruchu: mowa bowiem o programie 3xM, czyli Mieście, Masie i Maszynie. I choć może brzmieć to zagadkowo, szło o nic innego, jak zerwanie z myśleniem o sztuce w kategoriach wielkiego piękna i aury uświęcenia. Dość powiedzieć, że jedną z ikon awangardowych stał się Pisuar Marcela Duchampa.

Skoro mowa więc o zwróceniu się ku codzienności, nawiązywania do awangardowego dziedzictwa, którego sława przycichła pomimo żywotności ruchu w XX. wieku, co mogło pójść nie tak? Chyba rzecz najbanalniejsza, ale i zupełnie rudymentarna: użycie precyzyjnego terminu – pomimo wszelkich trudności ze słownikową definicją, wiązka cech i wyobrażeń związanych z awangardą jest jednak dosyć jednorodna, przynajmniej w najogólniejszym zarysie – w zbyt szerokim, uniwersalizującym kontekście. I choć sama idea była świetna, nie jestem pewna, czy miała okazję wybrzmieć.

 

Wiersz o pamięci

Jakub Kornhauser "Krwotoki i wiewórki", Wydawnictwo WBPiCAK

Jakub Kornhauser „Krwotoki i wiewórki”, Wydawnictwo WBPiCAK

Należy postępować według załączonej instrukcji. Nie do końca jest ona

jasna. Przecież pamięć nie przypomina pralki, lodówki albo regału z ikei.

Pamięć wymaga serdeczności i czystego powietrza. Dlatego łatwiej dba się

o wspomnienia na Bermudach niż w Europie Środkowej. Dopiero z trawą

morską w ustach pamięta się elegancko.

(wiersz Jakuba Kornhausera z tomu Krwotoki i wiewiórki)

 

Co poszło nie tak?

Nie jest tak, że od każdego spotkania w ramach kilkudniowego festiwalu oczekiwać powinniśmy realizacji narzuconego tematu: nawet przy najlepszych chęciach wyszedłby z tego mało przystępny skansen. Na tegorocznym Poznaniu Poetów awangarda była jednak obecna tylko i wyłącznie z nazwy, i to dosłownie. Awangarda poetek: Natalia Malek, Justyna Kulikowska czy Andrzeju, czy jesteś/byłeś poetą awangardowym?” – wieczór Andrzeja Sosnowskiego były spotkaniami z twórcami, którzy nie zawsze wiedzieli, co z tą awangardą począć. I nie ma tu, bynajmniej, ich winy: zestawienie głosów czy poetyk było tak rozbieżne, że trudno było poszukiwać punktów wspólnych między książkami gości, co dopiero zaś sięgać po historyczną kategorię, która nie ma zbyt prostego przełożenia na dzisiejszą rzeczywistość. No i klops: część publiczności naprawdę oczekiwała rozmów o tej formacji (co zrozumiałe), twórcy zaproszeni do promocji ostatnich książek oczekiwali rozmów o ostatnich książek (co zrozumiałe). W konsekwencji więc galimatias (co zrozumiałe).  

 

Piotr Florczyk "Granice", Wydawnictwo WBPiCAK

Piotr Florczyk „Granice”, Wydawnictwo WBPiCAK

Autoportret

Trzymam

język za zębami –

za językiem

ja.

(Wiersz Piotra Florczyka z tomu Granice)

 

Czy warto było szaleć tak?

Właściwie nie ma co się zżymać. Publika – jak na wydarzenia poetyckie – dopisała, autorzy (nie wszyscy, to poniekąd jasne) zadowoleni, waga liryki została zaznaczona. No właśnie, jak na wydarzenia poetyckie. Nakłady tomów poetyckich to dziś rzędy 300-500 egzemplarzy. Żadną miarą nie namawiam do komercjalizacji, ale jesteśmy jednak – jako cały rynek wydawniczy, w tym odbiorcy literatury – bańką hermetyczną. Nawet przy bestsellerach o nakładach rzędu dziesiątek tysięcy na tytuł. Czy jesteśmy skazani na wyginięcie? Absolutnie nie – jestem jednak przekonana, że jedyną szansą (choć nie lubię tej metafory, bo nakazuje łapania się brzytwy) nadążania za nami i naszą codziennością jest przekroczenie pilnie strzeżonych granic: dyscypliny, gatunku, języka, formy. Środowisko poetyckie (i dobór słów nie jest tu od czapy) jest hermetyczne.

Odbiorców poezji nie przybywa w zawrotnym tempie. A poeci i poetki to przecież nie wyłącznie autorzy czy autorki wierszy. Natalia Malek czy Justyna Kulikowska, gościnie festiwalu, wskazywały na potrzebę przekroczeń własnego medium. Bo słowo może zbratać się z designem, instalacją, formą audiowizualną. Nic nie stoi przecież na przeszkodzie, by o kryzysie humanitarnym czy kryzysie klimatycznym rozmawiali ze sobą reporter i poeta, reżyserka i poetka. Bo jest o czym i z kim rozmawiać.

 

Natalia Malek "Obręcze", Wydawnictwo WBPiCAK

Natalia Malek „Obręcze”, Wydawnictwo WBPiCAK

jak zostać kierowcą

tadeusza kantora?

 

Najpierw nic nie wydaje się ideologią.

Potem wszystko wydaje się ideologią.

 

Że się kładzie plombę w pustce.

Wietrzy po spaniu.

 

Od bólu trzyma

z daleka, tanecznie, niezbornie jak wodorost.

(wiersz Natalii Malek z tomu Obręcze)

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
4
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
1