Poeci czasu niedokonanego
Opublikowano:
24 października 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Poeci czasu niedokonanego” to najnowsza antologia tekstów poetyckich, wydana dzięki wsparciu Samorządu Województwa Wielkopolskiego. Kim są tytułowi twórcy? Czy poeci i poetki czasu niedokonanego tworzą odrębną formację pokoleniową?
GŁOS POKOLENIA?
Jak w przedmowie publikacji zaznacza Jerzy Ł. Kaczmarek, antologia zbiera autorów, którzy urodzili się w latach 30., 40. i 50 XXI wieku. Zbiór tworzą teksty poetyckie dziesiątki pisarzy i pisarek: Jana Krzysztofa Adamkiewicza, Jerzego Grupińskiego, Jacka Juszczyka, Ewy Najwer, Andrzeja Ogrodowczyka, Norbertta Skupniewicza, Marka Słomiaka, Jerzego Szatkowskiego, Elżbiety Wałaszyk. Punktem wspólnym tak wielu poetyk, który decydowałby o pewnym pokrewieństwie czy, jak chciałby tego autor przedmowy, przynależności do pokolenia, jest problematyka pamięci. Sytuacje przywoływania wspomnień, przypominania i sentymentu zdają się organizować całość książki.
Czas niedokonany to również określenie, za pomocą którego autorzy tej zbiorowej publikacji wskazują na podobieństwo do epitafium.
Antologię złożoną z wierszy pisarzy związanych z Wielkopolską przeplatają bowiem teksty autorów żyjących i zmarłych. Działanie wiersza, jego ingerencja w rzeczywistość, nie dokonuje się wraz ze śmiercią pisarza, ale trwa dalej, pozostaje, jak pisze Jerzy Ł. Kaczmarek, „żywa, poruszająca, wysokiej próby”.
CO W POEZJI PISZCZY?
O czym traktują więc wiersze, które w antologii ułożono alfabetycznie wedle nazwisk twórców? Zróżnicowanie jest naprawdę znaczące. Antologię otwierają teksty nieżyjącego już Jana Krzysztofa Adamkiewicza, w tym erotyki, które „w ostateczności opowiadają się za nadzieją i miłością”.
Wyprowadzenie z raju
W obu dłoniach, w świetle,
W słowach, gdy z posłania ciebie wyłuskują
Miękko – tak wiedzione z cienia, ze strugi
Obu rąk, gdzie powstajesz, stajesz się,
Z piany pościeli, z tego deszczu o brzasku –
Jak porannie naga, rozwijana ze snu,
Powstajesz z mgły, z prześcieradeł, z szybek
Oddechu, z tej sceny rodzajowej, z ulewy,
Nawałnic i ognia, w rąk sklepieniach, w florze
Dotknięć, pod krzewami spojrzeń, gdy oplączą
Ciebie, w świetle – tak czytana, nawet
Zimnym okiem luster, chłodnym okiem
Ścian, jesteś – znów – uciekasz z wagonu łóżka,
Błogosławiona między dotykami, z dłonią
Snu w ustach, w zawojach milczenia
Ciszy pełna
– Bądź
Zgoła inne, dopracowane poetycko, są w antologii teksty Jerzego Grupińskiego. Oscylujące wokół autotematyzmu i prób zdefiniowania tego, czym wiersz jest, a czym być powinien, utwory poety skupiają się na mocowaniu z materią poetycką i językiem, który utrwalić ma pamięć o tych, którzy odeszli.
Dedykacja
Wiersz – kruchy szept
toczony wiatrem po grudzie
W twoich oczach – wiem
liść jest zeszłoroczny
Z daleka zda się młody
w jasnych piórach wróbel
Moje imię w twoich ustach
Tamten dzień Daleki ćwierk
I ty która po latach
w wierszu mi szeleścisz i wzdychasz
Malinowa, IV 2018
Głównym motywem wierszy Jacka Juszczyka jest droga, przy czym utwory pozostają niezwykle plastyczne, wysycone barwą i zapachem. Przewija się przez nie Konstantynopol czy Nairobi, są poezją ruchu – powstały z podróży, widzianych miejsc, z rozmów z ludźmi, które poeta przekuł w scenki rodzajowe, niekiedy na podobieństwo wpisu do dziennika.
Hagia Sofia z zatraconego wiersza
Lubię wspominać wiersze
zaginione przez nieuwagę lub zakręty losu
Zostawiają we mgle pamięci
słowa w szeregach lub tylko
znaki – chwile po błyskawic
postzapałczanego tchnienia ognia
zastałego smugami zapachów ciała świecy
świadków wzruszeń zakodowanych
w pasemkach pamięci
Ten wiersz napisany sepią
tureckiej herbaty w kurzu
zapachów wszystkich świętych
był litanią po wizycie w Hagia Sofia
Wiersz wyrzucony na beton dziupli
konsorcjum kradzieży samochodów
jak z nieomal modlitewną powagą
ktoś nazwał miejsce
rozbioru mojego samochodu
Przecież rozbiór wiersza
to niewyobrażalna kategoria
między blachą dachu
i ramami podwozia
Nie kradnie się wierszy
w takich miejscach na inne
ważniejsze odpady
a w razie czegoniczego może
jako policyjny dowód
rejestracyjny zdarzenia
Była tam opowieść
o pierwszej wizycie
matki i jej córeczki za czasów
któregoś z cesarzy Paleologów
w świątyni stworzonej
dla Konstantego Ildefonsa
którego księżycowe oko
nigdy nie osrebrzyło
kopuł Konstantynopola
To słowo nagle spłynęło między
nas gdy dogasała świeca
na tarasie hotelu Norfolk w Nairobi
ostatnim błyskiem rysując
cienie Karen Blixen i Denysa Fincha
Kiedy kelner błysnął zielenią
butelki wina na szkle stolika
obok woskowej plamy
w nikłe echo po nie wiadomo
z jakiej przyczyny przywołanej
nazwy dwuimiennego miejsca
rozłamały ją z nieopłatkowym trzaskiem
gniewliwe słowa naszej koleżanki
Turczynki ze Stambułu
Mój gdański przyjaciel wpatrzony w jej serajowe oczy
westchnął bez
jak sądzę
jakichkolwiek innych skojarzeń
URODZAJ RÓŻNORODNOŚCI
Trzy powyższe sylwetki twórców to zaledwie ułamek tego, co zawarte w antologii. Obok tekstów Adamkiewicza, Grupińskiego i Juszczyka znajdują się wiersze równie zróżnicowane i odległe od siebie stylistycznie czy pod względem ładunku emocjonalnego. Nie sposób odnieść się do wszystkich poetyk, można więc wzmiankować o kilku z nich.
Norbertt Skupniewicz zdaje się więc dopełniać twórczością poetycką twórczość malarską, Jerzy Szatkowski prowadzi grę z neologizmami, a Tadeusz Żukowski wykorzystuje nawiązania religijne i patriotyczne, poszukując sensu w mechanizmach procesu historycznego. Interesujące są również utwory Ewy Najwer, w których poetka snuje rozważania bliskie socjologicznym diagnozom i krytyce kapitalizmu („Cykle rozwojowe pewnego owada”), by w kolejnym utworze stworzyć czuły portret poświęcony babci.
Babcie od przeróbek
Przerabiały spodnie dziadka
na spódnicę dla wnuczki,
doniczki w oknie
na kwitnące grzędy.
Ziemniaki i cukier przerabiały
na kolorowy marcepan.
Godziny grozy
na pogrążenie w modlitwie.
Gdyby nie umierały,
przerobiłyby każdego z nas
na całkiem do lubienia.
„Poeci czasu niedokonanego” to publikacja, której zadaniem było w dużej mierze skupienie i zintegrowanie poetek i poetów związanych z Wielkopolską. Zespolenie to ma wymiar nie tylko dosłowny, ale również symboliczny. Metaforyczna formuła zawarta w tytule publikacji pozwala bowiem na przeplatanie się poetyk i przedłużone życie wiersza – żyjącym akompaniują zmarli, a zbiór poprzedzony wstępem Jerzego Ł. Kaczmarka staje się, jak zaznacza Kaczmarek, „pochwałą poezji w tym czasie marnym”.