Poezja lesbijska, czyli wszystko co dobre w wierszu
Opublikowano:
10 marca 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Po głośnym debiucie Instrukcją dla ludzi nie stąd, Patrycja Sikora powraca z nową książką, stając się twarzą polskiej poezji lesbijskiej – i nie tylko jej. Niewielki, kieszonkowy rozmiar tomu tylko sprzyja poetyce manifestu i formie szczególnego poradnika.
Dyptyk
Wszyscy o nas mówią czytam z poprzednim tomem w dłoni: pierwszy tom, nominowany do „Paszportów Polityki” oświetla drugi, drugi jest logiczną konsekwencją pierwszego. Tym razem projekt Sikory jest doszlifowany, a plątanina tematów ustąpiła wyklarowanej myśli. Poetka nie szuka już języka czasem po omacku, co jest przywilejem debiutu, ale prze jak lodołamaczka.
I nie chodzi tu bynajmniej o pisanie „na temat” czy proste wyłożenie idei, zamieniające tekst w felietonową batalię, która udać może się wyłącznie w tym gatunku. Sikora cyzeluje język, a jednocześnie nagina jego normy, by stał się bardziej pojemny. Wszystko po to, żeby pomieścić w nim doświadczenie własne i cudze.
Gdy pierwsza książka poetki była rozpoznawaniem pola, walką o widzialność i krzykiem z opresji, Wszyscy o nas mówią to tom pisany dumą, z wypiętą piersią.
To jednak nie wszystko.
Z poezji Sikory wyłania się jeszcze jedno, być może najważniejsze założenie: wskazanie długiego trwania queerowości, stworzenie przewodnika dla osób sojuszniczych, podsunięcie własnych lektur. A w końcu wpisanie się w bogatą tradycję nieheteronormatywności.
Patrycja Sikora dzieli swoją najnowszą książkę na trzy części, prolog, ekspozycję i epilog, nad którymi unoszą się dwa inne dzieła: saga o odkrywaniu tożsamości płciowej i kulturowej – Middlesex Jeffrey’a Eugenidesa oraz powieść o doświadczeniu transpłciowych (i nie tylko) kobiet, czyli głośny debiut Torrey Peters, Trans i pół, bejbi w przekładzie Agi Zano.
kim jest ta dziewczyna
układam swoje ciało obok twojego, kiedy
rośnie w tobie korzeń puchowca.
obiecuję karmić cię paprotnikami, moje leśne okapi,
małe zwierzątko tańczące z feretronami.
kim jesteś, dziewczyno, której sprawdzam puls?
kim jesteś, dziewczyno, którą rozsypuję w grobli?
Wszyscy o nas mówią to zatem, czysto literacko, wielowarstwowa gra nawiązań. Korzeń puchowca, inaczej zwany kapokiem, jest hermafrodytą, zupełnie jak bohaterka kultowej powieści Eugenidesa; „leśne okapi” nie zaskakuje więc egzotyzmem, ale staje się pieszczotliwym zwrotem, kodem kochanek wymykających się społecznej normie.
Wiersze poetki nie zawsze jednak maskują się warstwami znaczeń. Dużo tu również tekstów reakcyjnych, manifestowych, wynikających z obywatelskiego sprzeciwu. Nie tylko mowa tu o rzuceniu nazwisk, ale przede wszystkim o mocnej pozycji bohaterki.
Drodzy Państwo, krzyczeć na świat i wymagać od niego zmiany może już nie tylko Konrad czy inni romantyczni mężczyźni.
Liryka bezpośredniego wkurwu została bowiem subwersywnie przejęta przez kobiety, które społeczeństwo postrzega jak nowoczesne czarownice:
przeciek do pomieszczeń pod trybunałem
jestem duchem matki, która urodziła
popękane niemowlę.
wyjątkowe dzieci z raciczkami mogą
naganiać zwierzynę – powiedziała
Godek i podrzuciła
śliskie ciałko, krzycząc:
łap, Julia, ta śmieszna główka
pachnie jeszcze fuksją.
Technika zamiast rozgadania
Druga część książki skupia się na ciele i głosie, który nie potrafi się z niego wydobyć. W jaki sposób rozmawiać o związkach wypieranych przez ogół? Czy posługiwać się żargonem biologii, której nie dziwią związki partnerskie? Czy inkluzywność żyje tylko w hasłach reklamowych?
Poezja Sikory unaocznia nadużycia języka i mityczną wręcz polską tolerancyjność, która nie ma zbyt dużo wspólnego z równością. Medykalizacja pojęć, instytucjonalizacja terminów i prawnicza nomenklatura służą bowiem tylko rozprawieniu się z „chaosem” wykraczającym poza normę, nie zaś stworzeniu rzeczywistości, która pomieści wszystkie doświadczenia kobiece – nawet te, których się im odmawia:
wielki słownik wyrazów bliskoznacznych
nie chcę mówić językami prezesów klinik in vitro.
nie chcę mówić językami dyrektorów poradni neonatologicznych.
nie chcę mówić językami obcych urzędników państwowych.
nie chcę mówić językami elektoratów z niedoborami.
nie chcę mówić językami arcybiskupów i diakonów.
nie chcę mówić językami ustaw i paragrafów.
będę mówić językami moich matek, kiedy
obiecujesz mi dom, rzeko.
kauteryzacja jajników
z kącików ust naszego terapeuty tryskają roztopy.
drzewo morwy w wiosce Dinoša zebrało ślinę mieszkańców.
uniosłaś w brzuchu torbiel: wypadła na kolana,
terapeuta musnął komórki nabłonkowe, spił gęsty płyn,
puścił powłoczkę.
liście morwy oplotły kąciki jego ust.
zerwałam wszystkie, żeby znieczulić nieżyt.
napisałaś: two lesbian poets
are not expecting their first baby
W stronę zakończenia
Epilog Wszyscy o nas mówią jest przede wszystkim świadectwem wymazywania. Przemawia w nim cisza, dosadna fraza i krótka forma. Spięcia między zdaniem a przestrzenią pustej kartki stają się najsilniej oddziaływującą ironią. Deklarowane społecznie współbycie okazuje się w praktyce wygnaniem do getta „kochających inaczej”, pozbawionych praw reprodukcyjnych.
średni odpływ wody
moja córka nie napisze wierszy
o matce, która była poetką
ruin i blizn.
nie ma tu miejsca dla córek,
choć mam w sobie miejsce.
później zatrzymał się nurt.
Co więcej, marsz równości nie jest świętem mniejszości i celebracji dumy, ale przestrzenią strachu i ucieczki. Opresja zaczyna się w piaskownicy, a siostrzeństwo przybiera na sile w podziemiu, gdzie znajduje upust w przekazywaniu numerów do osób pomagających w bezpiecznej aborcji.
Bez osób queerowych, wyczulonych na krzywdę i instytucjonalne praktyki wyrzucania poza margines, trudno wyobrazić sobie współczesny świat. Uratuje nas tylko radykalna empatia, zdaje się mówić Sikora.
Nie idzie przecież bynajmniej o nadanie praw mniejszości względem interesów większości, ale o bezpieczeństwo wszystkich: bez wyjątku. Poezja być może zbyt rzadko nawołuje do korekty postaw i obywatelskiego działania. Być może, to najwyższy czas, aby przyjąć zaproszenie do zmiany świata.
jak chciałabym, żeby brzmiał nagłówek o naszym życiu
polska z lgbt+ jest najpiękniejsza