Prowincjonalia 2017. Anna Seniuk z Jańciem
Opublikowano:
5 lutego 2017
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Popularność zyskała dzięki serialowi „Czterdziestolatek”, ale nie da się zapomnieć jej kreacji w „Konopielce”, czy „Pani Dulskiej”. - Każda rola buduje aktora i wzbogaca go o nowe doświadczenia. Czasami mała rola stawia większe wyzwania niż wielka – mówi Anna Seniuk, która na tegorocznych Prowincjonaliach odebrała nagrodę Jańcia Wodnika.
ADAM OLAF GIBOWSKI: „Nietypowa baba jestem” to tytuł książki – wywiadu rzeki, którą napisała pani córka, Magdalena Małecka-Wippich. Dlaczego jest pani nietypowa?
ANNA SENIUK: Składa się na to wiele elementów, mniejszych i większych, a także różne historie i sytuacje. Piszę o tym szczegółowo w ostatnim rozdziale książki, którą pan przywołał. Nie chcę zdradzać szczegółów, zapraszam do lektury.
Jakie jest pani artystyczne credo?
Nigdy nie miałam jakiegoś programu, który wcielałabym w przysłowiowy czyn. Do każdej roli podchodziłam oddzielnie, w sposób zupełnie indywidualny. Jedna rzecz była dla mnie niezmiennie ważna – dawać z siebie jak najwięcej i robić to w sposób najlepszy jaki potrafię.
Którą rolę szczególnie pani zapamiętała?
Nie ma takiej jednej roli. Każda rola buduje aktora i wzbogaca go o nowe doświadczenia. Dziennikarze zawsze pytają o „naj”. Nie ma czegoś takiego. Czasami mała rola stawia większe wyzwania niż wielka. Nie potrafię wskazać jednej roli.
Wielkopolska chyba panią lubi. Na Prowincjonaliach odebrała pani nagrodę Jańcia Wodnika, a kilka miesięcy temu została pani matką chrzestną… teatru
To prawda, jestem matką chrzestną teatru w Lesznie. Poprosiła mnie o to moja była studentka, wspaniała aktorka, Beata Kawka. To dla mnie bardzo wiele znaczy, ponieważ asystowanie przy chrzcinach teatru nie zdarza się codziennie. Była to wyjątkowa i wzruszająca sytuacja.
„Nie bądźcie nowocześni, bądźcie rzetelni” – zwróciła się pani do leszczyńskich aktorów, cytując słowa Zbigniewa Herberta.
Tak, to wspaniałe słowa poety, o których zawsze należy pamiętać. Jestem daleka od snucia jakiś uogólnień, czy szukania wspólnego mianownika w ocenie danej sytuacji. Zawsze jest tak, że są rzeczy dobre, ale też są rzeczy złe. Tak po prostu został urządzony ten świat i nie ma z czym dyskutować. W tych pięknych słowach Herberta chodzi o to, żeby aktor pamiętał o pokorze. To słowa uniwersalne, które często przypominam swoim studentom.
Czym jest dla pani nagroda Jańcia Wodnika?
Przede wszystkim czekałam na tę nagrodę 24 lata, tyle ile trwa festiwal. Wreszcie doczekałam się i jest mi bardzo miło z tego powodu. To oczywiście żarty. Tak naprawdę traktuję to wyróżnienie bardzo poważnie, jako rodzaj nagrody za całokształt mojej pracy. Dlatego jest to dla mnie takie ważne.
CZYTAJ TAKŻE: Prowincjonalia 2017. Łoziński o psychoterapii
CZYTAJ TAKŻE: Prowincjonalia 2017. Gąssowski o uczciwości
CZYTAJ TAKŻE: Prowincjonalia 2017. To idzie młodość!