Spotkanie – oswajanie świata przez sztukę
rozmowa z Jerzym Moszkowiczem, dyrektorem Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu
tekst: Barbara Kowalewska
Opublikowano:
28 maja 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Wierzę w siłę sprawczą twórczości dla dzieci, ale jej obecność oznacza także konieczność zachowania podstawowej ostrożności” – mówi Jerzy Moszkowicz w rozmowie z Barbarą Kowalewską.
BARBARA KOWALEWSKA: Zabawianie dzieci to dość młode historycznie zajęcie, dzieciństwo zaczęto odkrywać dopiero na przełomie XVII/XVIII wieku. Czy dzieci powinno się zabawiać?
JERZY MOSZKOWICZ: Zabawa towarzyszy ludziom od zawsze. Dzieci bawiły się przecież także przed tym, co nazywasz odkrywaniem dzieciństwa. Natomiast być może nie były zabawiane i chyba tu kryje się jeden z najważniejszych aspektów pracy z dziećmi w dziedzinie kultury.
Najlepiej, żeby dorosły był w takiej wspólnej zabawie partnerem, pewnego rodzaju „akuszerem”, tym, który coś proponuje, ale nie powinien być sprawcą.
W praktyce jednak wygląda to tak, że kiedy dzieci idą na przykład do teatru, to oglądają przedstawienie z dorosłymi aktorami (często odgrywającymi dzieci), realizowane przez dorosłego reżysera. Mam wrażenie, że w sztuce dla dzieci obszar, w którym dziecko może mieć swój aktywny udział, powinien być duży. Mówi się, że gdy dzieci się nie śmieją czy siedzą cicho – to fatalnie; gdy gadają – to też źle. Tymczasem bywa tak, że siedzą cicho, bo są poruszone tym, co oglądają, gadają, bo muszą się natychmiast wymienić myślą, podzielić emocjami. Także bez takiej aktywności twórczość dla dziecka nie istnieje.
A gdy tworzycie swoje projekty, badacie reakcje dzieci?
Prowadzimy ewaluacje projektów, ale równie ważne jest, żeby artysta tworzący dla dziecka miał szeroko otwarte oczy, empatię i pewną wiedzę o swoich odbiorcach. Dlatego Biennale Sztuki dla Dziecka to nie tylko wydarzenia artystyczne, ale także rozmowa o tym, jak je dla dzieci tworzyć. Dzieci, jak mówił Korczak, nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia. Zabawa i sztuka są sposobami na zdobywanie doświadczania i oswajanie świata.
Dzieciom jest potrzebna twórczość, ale jaka? Dyskusja o tym zawsze była żywa, przez całe wieki. Jakie kryteria powinna spełniać dobra sztuka dla dziecka?
Gdybym to ja wiedział! Znowu zacytuję Korczaka: „dzieci to ludzie”. Każdemu dziecku ma prawo podobać się coś innego. Kryteria dobrej sztuki są różne, ale na pewno wśród nich istotny jest aspekt kreatywności. Działamy z przekonaniem, że sztuka jest ważnym czynnikiem w rozwoju osobowości dziecka. W dzieciństwie wszystko jest jeszcze w procesie nieustannej zmiany, więc obecność sztuki może mieć wpływ na to, kim ono stanie się w przyszłości.
Skoro dziecko jest istotą tak plastyczną, to czy można nim manipulować, mówić, jak żyć?
Sztuka nie jest od manipulowania ludźmi, chociaż oczywiście bywa w tej funkcji wykorzystywana, żeby wspomnieć chociażby socrealizm, który notabene nie pomijał w swoim repertuarze dzieci.
Jednak nie jest tak, że dzieci pod wpływem tego, co im proponujemy – książki, przedstawienia, muzyka – będą się rozwijały dokładnie w założonym kierunku; że na spektakl wchodzą jako „tabula rasa”, a wychodzą po nim jako „zapisana tabliczka”.
I to zapisana na przykład wierszem, bo taki był zamiar dorosłych twórców.
Nie chcemy manipulować dziećmi za pośrednictwem sztuki, chcemy z nimi rozmawiać, może także przekazywać jakąś część wizji świata i emocji z nią związanych, z nadzieją, że nasz odbiorca dzięki temu stanie się mądrzejszym i piękniejszym człowiekiem. Aby jednak dotrzeć z takim przekazem, artysta musi być szczególnie uważny i wsłuchany w swojego młodego odbiorcę.
Czym jest uważność? Jak się ona przejawia w trakcie tworzenia dla dzieci?
Kiedy reżyseruję dla dzieci, myślę o tym, co chcę im powiedzieć, ale także – i to koniecznie – o tym, jak one mnie zrozumieją. Wiem, że muszę szukać w moim odbiorcy partnera w rozmowie, nie zatracając przy tym samego siebie; że nie powinienem ani przy nim kucać, ani wspinać się ponad niego na palce.
Taki dialog nie jest łatwy, bo na widowni każde z dzieci jest inne, pochodzi z innego domu, ma inne doświadczenia. Dochodzi też problem organizowania kultury dla dzieci. Do teatru dorośli idą na to, na co chcą, a dzieci zależą od rodzica i nauczyciela.
Naszym obowiązkiem jest dać dzieciom wybór, szansę na znalezienie takiego obszaru kultury, w którym będą mogły znaleźć swoje miejsce.
W naszych realizacjach staramy się, aby dzieci miały taki wybór. Myślimy także o bezpieczeństwie dla każdego dziecka z osobna.
Co to znaczy?
Wierzę w siłę sprawczą twórczości dla dzieci, ale jej obecność oznacza także konieczność zachowania podstawowej ostrożności. Jeżeli ktoś wychowuje się w domu, gdzie kolor biały jest najważniejszy, a na spektaklu usłyszy, że biały jest zły, to może być mocno skonsternowany.
Dzieci przychodzą do nas z konkretnymi przekonaniami i preferencjami wynikającymi zarówno z ich osobowości, jak i środowiska. Oczywiście każde wydarzenie artystyczne również wyrasta z jakichś przekonań. Obcowanie ze sztuką to poszerzanie swojego doświadczenia, doznawanie świata tak, jak postrzegają go inni. Z dziećmi można dyskutować poprzez sztukę, ale trzeba to robić tak, aby ich nie ranić. Wydaje mi się przy tym, że dziecięcy widzowie pod tym względem są od dorosłych bardziej wrażliwi, bezbronni.
Centrum Sztuki Dziecka to jedyna taka instytucja w Polsce. Z jakiej idei powstała?
W połowie lat 60. spotkała się w naszym mieście grupa ludzi, która w nowatorski sposób postrzegała sztukę dla dzieci. Byli wśród nich: tworząca teatr lalek Leokadia Serafinowicz, psycholog i pedagog prof. Maria Tyszkowa, artysta Jan Berdyszak oraz poetka i dramaturg Krystyna Miłobędzka.
To środowisko skupiało się wokół Teatru „Marcinek” i miało ogromny wpływ na stan kultury dla dzieci w Poznaniu, a wkrótce i w całej Polsce.
Powstał wówczas koncept Biennale Sztuki dla Dziecka, ale także myśl, że potrzebne jest coś więcej niż festiwal. Oni pragnęli, aby był to trwały proces kształtujący wizję współczesnej twórczości dla dzieci, by powstała instytucja, która będzie organizowała Biennale, ale także pełniła funkcję badawczą, popularyzatorską i twórczą. Prymatem była sztuka jako taka, a nie edukacja „przez sztukę”. Jestem w pewien sposób ich dzieckiem. Zauważ, że już długo rozmawiamy, a ja mówiąc o sztuce, nie użyłem słów „uczyć” czy „wychowywać”.
Co się zmieniło w działaniu instytucji od tamtego czasu?
Wiele się zmieniło, ale generalia – a wśród nich przekonanie o sprawczej sile sztuki w rozwoju dziecka – pozostały takie same. Centrum to instytucja nietypowa, nasz statut jest otwarty i możemy działać w różnych obszarach. Oczywiście funkcjonujemy w kontekście edukacji kulturalnej, ale to sztuka jest dla nas najważniejsza. Jesteśmy instytucją projektową, realizujemy różne programy. Niektóre z nich funkcjonują od wielu lat, jednak cały czas ewoluują.
A czy zmienili się odbiorcy tych zdarzeń?
Oczywiście obserwujemy, jak dzisiaj dzieci się zmieniają. Ważne są jednak także sprawy niezmienne, fundamentalne doświadczenia życia, chociażby takie jak miłość i śmierć. To kwestie daleko wykraczające poza sferę edukacji czy zabawy, których jednak w rozmowie z dzieckiem pomijać nie można. I tu z pomocą przychodzi sztuka.
Czasami dzieci się infantylizuje, nie doceniając tego, co potrafią przyjąć.
Jest to paradoks, że sztuka dla dzieci pochodzi od dorosłych. To właśnie dlatego tak istotna jest wspomniana już uważność w myśleniu o dziecięcym odbiorcy. Szacunek sprawia, że twórca nie będzie infantylizował, widząc w dziecku kogoś, z kim można rozmawiać na każdy temat, posługując się adekwatnym językiem artystycznym. Językiem, który znajduje się w zasięgu możliwości percepcyjnych widza czy słuchacza. Dorosły nie może udawać przy dziecku, że też jest dzieckiem.
Tegoroczny Festiwal w ramach Biennale Sztuki dla Dziecka ma w tytule „spotkanie”. Żeby doszło do spotkania, trzeba stworzyć ku temu warunki. Jak chcecie to robić?
Na Biennale zwrócimy szczególną uwagę na dwa rodzaje spotkań obecnych w sztuce dla dzieci. Pierwsze z nich to spotkanie dziecka z artystą, który wchodzi odważnie pomiędzy swoich odbiorców i włącza ich do wspólnego działania. Oczywiście nie jest to żadna nowość w sztuce, ale my zmierzamy ku takiej szczególnej interakcji, która nie wynika tylko z mody, ale w istotny sposób poszerza zasięg komunikacji artystycznej. Drugi rodzaj spotkania dotyczy wspólnoty odbioru, tego, jak sztuka może kształtować relacje pomiędzy jej adresatami. Tu szczególnie interesuje nas odbiór międzypokoleniowy. Wydarzenia artystyczne Festiwalu Biennale będą sprzyjać takim spotkaniom.
Jakie to sytuacje artystyczne?
Podczas Festiwalu zobaczymy blisko 30 wydarzeń artystycznych: przedstawień teatralnych, koncertów, wystaw czy akcji twórczych. Ich znacząca część została zrealizowana specjalnie dla Biennale.
Będą to między innymi: „Gwiezdnik”, prapremiera opery dla dzieci z muzyką Jarosława Kordaczuka, „Wyrusz w drogę z bohaterem”, spektakl improwizowany w wykonaniu zespołu Impro KRK z Krakowa. Kolektyw Holobiont z Poznania przedstawi projekt „Gdzie kształty mają szyje”, nagrodzony w konkursie na wydarzenie artystyczne 22. Biennale, ogłoszonym przez Centrum w 2018 roku. Będzie też wystawa „Baza”, której kuratorką jest Magdalena Kreis. A na zakończenie widowisko „Mazel Tow!” i „Bigbitowy Dzień Dziecka”, wyjątkowy koncert poznańskiego zespołu Muchy i ich gości, a zarazem potańcówka z twistem i rock and rollem, przeznaczona dla dzieci, rodziców i dziadków.
Jakie będą wynikały z tego dalsze działania?
Po Festiwalu, ale dopiero w październiku, odbędzie się Finale Biennale. To podsumowanie działań festiwalowych w sferze dyskursu dorosłych, a także prezentacja jednego czy dwóch wydarzeń artystycznych, uzupełniających repertuar majowo-czerwcowego festiwalu. Częścią tego podsumowania jest katalog Biennale, album opowiadający o całym projekcie.
Czy same przygotowania też są spotkaniem?
W ubiegłym roku odbyło się ważne dla procesu spotkanie pod nazwą „Półmetek Biennale”, na którym pokazywaliśmy fragmenty naszych działań na zasadzie „work in progress” oraz dyskutowaliśmy o projektach, które dopiero powstawały. Dwuletni projekt Biennale jest wynikiem wielu dyskusji powiązanych również z towarzyszącym wydarzeniu Obserwatorium – stanowiącym platformę dla debaty dorosłych: twórców, krytyków, pedagogów i wszystkich, którym leży na sercu twórczość dla dzieci.
Jak działacie poza Poznaniem w Wielkopolsce?
Mamy „Wędrujące Ale Kino!” – „walizkową” wersję poznańskiego festiwalu filmowego „Ale Kino!”, która jeździ po całym kraju, w tym także po Wielkopolsce. Trafiamy do małych miejscowości, które są oddalone od metropolii. Równie ważna jest akcja „Ale Kino! Ale Autobus” oraz „Biennale Autobus”. Dzięki życzliwości Marszałka Województwa Wielkopolskiego możemy zapraszać dzieci na festiwale, finansując z dotacji ich dojazd na wydarzenia. Partnerujemy również projektowi „Sztuka Szuka Malucha w Wielkopolsce”, na który składają się prezentacje przedstawień dla najmłodszych dzieci.
JERZY MOSZKOWICZ – teatrolog, reżyser licznych widowisk teatralnych i programów telewizyjnych. Założyciel grupy teatralnej Jan, działającej w latach 1976–1991. W latach 1996–2002 prezydent Międzynarodowego Centrum Filmów dla Dzieci i Młodzieży CIFEJ, a w latach 2002–2009 członek zarządu i zastępca prezydenta Europejskiego Stowarzyszenia Filmu dla Dzieci ECFA. Juror międzynarodowych festiwali filmów dla dzieci i młodzieży. Od 1991 roku dyrektor Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. W roku 2010 otrzymał medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
CZYTAJ TAKŻE: Dobry teatr dla dzieci jest teatrem dla wszystkich. Rozmowa z Izabellą Nowacką z Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu
CZYTAJ TAKŻE: Z dzieckiem do teatru
CZYTAJ TAKŻE: „Najważniejsze jest to, co między ludźmi”. Cinema Italia Oggi 2019
Rozmowa – wraz z tekstami poświęconymi szeroko rozumianej kulturze dziecięcej – ukaże się 1 czerwca w dodatku Kultury u Podstaw do „Głosu Wielkopolskiego”. Zapraszamy do lektury!