fot. Emilian Prałat, wspólna fotografia urodzonych w Jurkowie.

Urodziłem/łam się w Jurkowie!

Niewielkie Jurkowo koło Krzywinia większości osób z niczym się nie kojarzy. Niewiele osób zapewne o nim słyszało, jeszcze mniej kiedykolwiek zabłądziło w te strony. Jest to jednak miejsce wyjątkowe, związane z postaciami europejskiej rangi, ale również blisko 1600 osobami, które w ciągu kilkunastu lat urodziły się w tamtejszym pałacu.

Dzieci jurkowskie

30 czerwca 2024 roku do Jurkowa zjechało około 200 osób, które urodziły się w izbie porodowej w Jurkowie działającej w latach 1953–1969. Poza mieszkańcami bliższych okolic, pojawili się goście z odległych zakątków Polski.

Pierwsza tego rodzaju inicjatywa, wiązała się z kilkoma elementami: przybliżeniem historii jurkowskiej porodówki, wspólną fotografią na frontonie pałacu, okolicznościową wystawą przybliżającą mieszkańców Jurkowa, w tym osób tam urodzonych, prezentacją poświęconą rodzinie Morawskich, wreszcie piknikowym spotkaniem o charakterze wspominkowym i artystycznym. Nie zabrakło przy tej okazji wielokrotnego przywołania osoby Pani Furmanek, która był położną jurkowską i przyjęła zdecydowaną większość urodzonych tam dzieci.

 

Wspólna fotografia ''urodzonych w Jurkowie'', fot. Emilian Prałat

Wspólna fotografia „urodzonych w Jurkowie”, fot. Emilian Prałat

Przypomniano m.in. anegdotę mówiącą, iż jako że Furmankowa posiadała jeden z pierwszych telewizorów, to też często zaglądano do niej by móc obejrzeć ten cud techniki. Małe wówczas dzieci, a obecnie uczestnicy zjazdu wspominali, że nierzadko musieli przerywać filmowy seans, ponieważ do drzwi pukała rodząca kobieta, co natychmiast powodowało zerwanie się położnej, która naprędce wypędzając dzieci biegła do izby porodowej.

Sama zaś izba znajdowała się w pomieszczeniach dawnego pałacu Morawskich, który wzniesiony został dla tej rodziny, przez architekta Franciszka Morawskiego.

W tej niewielkiej miejscowości urodził się Józef Rogaliński (1782–1802), jezuita, astronom, fizyk, twórca poznańskiego obserwatorium astronomicznego, członek Komisji Edukacji Narodowej. Od 1841 roku Jurkowo należało do Morawskich. Z małżeństwa Józefy i Kajetana urodzili się: Stanisław Stefan (1850-1908), Kazimierz (1852-1928), Tadeusz (1856-1938) i Zdzisław (1859-1928). Z kolei Stanisław doczekał się synów: Kajetana, Tadeusza, Józefa i Jana. Rozrastająca się rodzina była miejscem chętnie odwiedzanym przez krewnych, ale i ludzi świata kultury, polityki i życia społecznego.

Gościli tu m.in. Roger Raczyński, Witold i Melchior Wańkowiczowie. Przywołany wcześniej Kajetan był wiceministrem skarbu w rządzie Sławoja Składkowskiego, a następnie ambasadorem przy Komitecie Wolnej Francji w Algierze. Reprezentował również na arenie międzynarodowej w obszarze polityki zagranicznej Rząd Emigracyjny.

Z Jurkowem związana jest również Magdalena Morawska, pseudonim „Lis”, która zginęła w Powstaniu Warszawskim czy Maciej Morawski, korespondent Radia Wolna Europa.

Izby porodowe

Po zakończeniu II wojny światowej dokonał się szereg istotnych zmian społecznych. Wśród nich wymienić należy swoisty „boom” dzietnościowy, który był odpowiedzią na ogrom demograficznych strat z czasów wojny. Zaczęła zmieniać się polska wieś. Coraz większa liczba osób migrowała do miast.

W okresie komunizmu stopniowo ograniczano ilość porodów w domach. Niewystarczająca ilość szpitali powiatowych, często ich oddalenie od mniejszych miejscowości, wreszcie niedostateczna ilość personelu medycznego powodowały, że konieczne było znalezienie rozwiązania alternatywnego, które pozwalałoby na bezpieczny poród.

 

Przemarsz "urodzonych w Jurkowie'' pod pałac, fot. Emilian Prałat

Przemarsz „urodzonych w Jurkowie” pod pałac, fot. Emilian Prałat

Dlatego też od lat 50. XX wieku zaczęto tworzyć w mniejszych miejscowościach (miasteczkach i wsiach) izby porodowe. Nie były one formalnie ani strukturalnie powiązane ze szpitalami. Były to miejsca, gdzie odbywały się nieskomplikowane porody i gdzie w ciągu najbliższych dni po rozwiązaniu zapewniano opiekę matce i dziecku. W izbie pracowała położna.

Okresowo lub na stałe w tego rodzaju placówkach otwartego lecznictwa pracował również lekarz położnik. Do izb porodowych trafiały matki z niepowikłanymi ciążami. W przypadkach ciąż mnogich lub zapowiadających się komplikacji, położnice trafiały do szpitali. Do skierowania do placówki medycznej predestynowała również duża waga dziecka czy też jego nieprawidłowe ułożenie.

Izby porodowe – a było ich od lat 50. XX wieku do początku kolejnego – kilkaset, znacząco wpłynęły na komfort rodzenia. Skutecznie radzono sobie na nich z dużą śmiertelnością wśród niemowląt. Odciążały również szpitale. Sam poród przypominał ten w domu. Warto dodać, że w izbach porodowych trudniej było o infekcje, które w dużych oddziałach porodowych pojawiały się co jakiś czas. Również bliskość miejsca zamieszkania powodowała, że rekonwalescencja po porodzie przebiegała szybciej.

Medykalizacja 

W Polsce izby porodowe funkcjonowały do 31 grudnia 2008 roku. Wtedy to zamknięto ostatnią tego rodzaju placówkę, działającą nieprzerwanie 57 lat w Lędzinach w województwie śląskim. Zmiany jednak pojawiły się już w 1995 roku, kiedy to decyzją Ministerstwa Zdrowia wprowadzono trójstopniowy program opieki okołoporodowej.

W niedługim czasie doprowadziło to do przejęcia przez lekarzy niemal całkowicie opieki nad kobietami w ciąży, a tym samym ograniczenia aktywności położnych. Dalej stało się to powodem likwidacji wielu szkół, gdzie kształciły się położne, a w konsekwencji doprowadziło to do znacznego zaniku tej grupy zawodowej.

 

Okolicznościowa wystawa, fot. Piotr Nędzewicz

Okolicznościowa wystawa, fot. Piotr Nędzewicz

Na izbach porodowych odbywały się niemal wyłącznie porody siłami natury. Dzisiaj – w skali całego kraju – jest ich mniej, aniżeli cesarskich cięć. Znawcy zagadnienia twierdzą, że ten rodzaj porodu nie jest najwłaściwszym, gdyż źle wpływa na zdrowie matek i – jak się dość powszechnie dzieje – jest bardziej kosztochłonnym, niż poród naturalny. Wymaga bowiem większego składu personelu medycznego, opieka poporodowa jest dłuższa.

Badacze amerykańscy, którzy wręcz rekomendują powrót do izb porodowych i porodów siłami natury wskazują, że statystycznie tam, gdzie porody odbierają położne jest mniejszy odsetek nieprawidłowości położniczych, aniżeli w szpitalach, gdzie dzieci odbierali lekarze.

Współcześnie mówi się o konieczności likwidacji niemal połowy oddziałów położniczych w Polsce ze względu na niż demograficzny i trudności finansowe związane z ich utrzymaniem. Remedium miałyby być izby porodowe funkcjonujące na wzór tych z połowy ubiegłego wieku.

Wiele krajów europejskich stopniowo odchodzi od medykalizacji porodu. Formą tego są właśnie przywołane izby porodowe. Do łask wracają też porody domowe, w wodzie czy rodzinne. Wydaje się zatem, że pojawił się dobry klimat do poważnej dyskusji nad restytuowaniem izb porodowych.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
2
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0