W nauce musi nastąpić zmiana
Opublikowano:
5 maja 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
O konieczności podniesienia rangi polskich publikacji, projekcie Centrum Dziedzictwa Wielkopolski, wykładach otwartych i wydawanych książkach opowiada prezes Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, profesor Andrzej Gulczyński.
Barbara Kowalewska: Jak przebiega teraz, w czasie kwarantanny praca w PTPN?
Andrzej Gulczyński: Spadło to na nas dość nieoczekiwanie. Szybkie przygotowanie miejsc do pracy zdalnej, zamknięcie biblioteki, odwołanie zaplanowanych spotkań. Potem już zamknięcie na dobre naszych biur i wyznaczenie dyżurów. Wiele spraw można załatwiać naprawdę zdalnie. Niemal normalnie funkcjonuje nasze wydawnictwo, trwają prace redakcyjne, korekty, prowadzimy dystrybucję książek.
B.K.: Czy wykłady otwarte dla mieszkańców Wielkopolski zostały zawieszone?
A.G.: Pierwszy wykład odwołaliśmy, ale już kolejne, te z cyklu „Poznański sposób na niepodległość” odbywają się online. Chcemy utrzymać rytm – dwa razy w miesiącu.
Poprzedni cykl dotyczył walki o niepodległość, obecny ma na celu przybliżenie, w jaki sposób spożytkowaliśmy odzyskaną przed stu laty suwerenność: jak powstawały szkoły i uczelnie, jak funkcjonowały teatry i wydawnictwa, jak rozwijała się kultura w Wielkopolsce.
Pierwszy wykład online poświęcony był architekturze zachodnich kresów Rzeczpospolitej. Doktor Szymon Piotr Kubiak, pracownik Akademii Sztuki w Szczecinie i tamtejszego Muzeum Narodowego, opowiadał o powstawaniu dworców kolejowych w związku z Powszechną Wystawą Krajową w Poznaniu w 1929 roku.
W połowie kwietnia natomiast profesor Damian Szymczak z Wydziału Historii UAM przypomniał przybyszy z Galicji, którzy uczestniczyli w odbudowie struktur sądownictwa i szkolnictwa, stawiając pytanie, czy faktycznie potrzebna była w Wielkopolsce ich pomoc.
Planujemy też wykłady prof. Przemysława Matusika o fenomenie „Kroniki Miasta Poznania” i prof. Piotra Okulewicza o wielkopolskiej sanacji. A potem może już w naszej pięknej sali wykłady profesorów Olgierda Kieca o ewangelikach i Rafała Witkowskiego o Żydach, prof. Sławomira Kamosińskiego z Bydgoszczy o przemyśle i prof. Wojciecha Morawskiego z Warszawy o bankach, wszystko oczywiście w czasach II Rzeczpospolitej.
B.K.: Do jakiego odbiorcy skierowane są te wykłady?
A.G.: Tak jak wtedy, gdy spotykaliśmy się w siedzibie PTPN, naszymi odbiorcami jest poznańska inteligencja, w tym seniorzy, ale też studenci i młodzież szkolna. Obserwujemy nawet wzrost liczby słuchaczy i mamy nadzieję, że stwarza to szansę na trwałe otwarcie się na nowe kanały przekazu informacji i odbiorców, przede wszystkim tych młodszych. Informacje o wykładach zdalnych są umieszczane również na stronie internetowej PTPN, a same wykłady tutaj.
B.K.: Przed jakimi wyzwaniami stoi teraz Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk?
A.G.: Przygotowaliśmy program działania na dziesięć lat do przodu. Teraz spokojnie go realizujemy. Dostrzegliśmy, że działalność naukowców skupia się coraz bardziej na uczelniach, do tego w kręgach swoich dyscyplin wielu z nas poddaje się bezrefleksyjnie parametryzacji.
PTPN ma być po pierwsze miejscem interdyscyplinarnej dyskusji, po drugie skupiać się na regionie i to zarówno jako przedmiocie badań, jak i oddziaływania.
Parametryzacja promuje nie tylko publikacje w językach obcych, głównie angielskim, ale i zagraniczne oficyny. To stawia polskie czasopisma naukowe i wydawnictwa w bardzo niekorzystnej sytuacji. Dotknęło to niestety również nas. Jako członek Rady Towarzystw Naukowych przy Prezydium PAN i Forum Porozumiewawczego prezesów najważniejszych polskich towarzystw naukowych uczestniczyłem w przedstawieniu apeli o zmianę punktacji, żeby podnieść rangę czasopism polskich. Jeśli taka sytuacja będzie trwała dalej, zaniknie polski język naukowy. A bez niego nie da się na przykład popularyzować nauki.
B.K.: Ale czy Towarzystwo ma jakieś inne narzędzia motywowania naukowców do podejmowania tematów lokalnych?
A.G.: Tak, staramy się na różne sposoby wzmacniać przekonanie, że badania nad regionem są konieczne i wartościowe.
Dzięki współpracy z Marszałkiem realizujemy po raz kolejny konkurs na najlepszą publikację o Wielkopolsce.
Chcemy pokazywać, że prace badawcze dotyczące regionu też są potrzebne, ważne i mogą zostać docenione.
B.K.: Jakie inne inicjatywy na rzecz Wielkopolski podejmuje obecnie Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk?
A.G.: Rozpoczęliśmy realizację projektu o nazwie „Centrum Dziedzictwa Wielkopolski”. Jest to platforma współpracy pomiędzy naukowcami z różnych dyscyplin, regionalistami i różnymi instytucjami. Przedmiotem naszej troski jest region, zarówno jego tradycja, jak i dzień dzisiejszy. Może do tej nazwy dodamy jeszcze „rozwój”. W pierwszej kolejności chcemy jednak umocnić ten jeden aspekt – dziedzictwo.
Już w poprzednich latach organizowaliśmy spotkania i dyskusje z ludźmi z różnych dziedzin, zarówno naukowcami, jak i mieszkańcami regionu.
W ramach cyklu „Wielkopolskie miasta i powiaty” podtrzymujemy więzi regionalne – zorganizowaliśmy spotkania z osobami wywodzącymi się z Kościana, Gostynia i Jarocina.
W marcu i kwietniu mieli u nas gościć pleszewianie i leszczyniacy, ale epidemia na to nie pozwoliła. Akcja ta obejmuje nie tylko spotkania, ale i badania, wystawy, wydawnictwa.
W ubiegłym roku, dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego i Fundacji Zakłady Kórnickie zorganizowaliśmy cykl o nazwie „Dziedzictwo Wielkopolski”. Obejmował on wykłady poświęcone m.in. początkom chrześcijaństwa, muzyce, gwarze, wydawnictwom, dziedzictwu Żydów wielkopolskich. Dotarliśmy w ten sposób do Gostynia, Kościana, Jarocina, Pleszewa, Wrześni i Piły.
W Poznaniu natomiast zorganizowaliśmy kilka wykładów i warsztatów prowadzonych przez specjalistów z wielu dziedzin, którzy przybliżyli sposoby docierania do różnych źródeł, korzystania z kartotek, metryk, map.
Co do drugiego akcentu naszej działalności, to podjęliśmy się przebudowy księgozbioru biblioteki, tworząc dział regionalny, żeby łatwiej można było dotrzeć do potrzebnych opracowań i źródeł. Nie ulega wątpliwości, że nasze zbory są prawdziwym skarbem narodowym, ale chcemy, aby stały się naprawdę warsztatem pracy regionalisty.
B.K.: Sukcesem zakończył się udział członków PTPN w konkursie na opracowanie koncepcji Wielkopolskiego Szlaku Pracy Organicznej, ogłoszonym przez Urząd Marszałkowski.
A.G.: Historycznie działalność PTPN zawsze była związana z pracą organiczną. Towarzystwo jest żywym pomnikiem tej idei. Zakładamy, że przerastający całą tkankę Wielkopolski szlak będzie miał swoje centrum, swego rodzaju mózg, właśnie w PTPN. Tu chcemy informować o Wielkopolsce, ważnych dla nas ideach i wartościach. Myślimy też, że warto w naszym gmachu uruchomić muzeum wnętrz mieszczańskich. W Wielkopolsce mamy piękne muzea ziemiaństwa (Dobrzyca) czy rolnictwa i wsi (Szreniawa, Lednogóra), natomiast dziedzictwo inteligencji i mieszczan wydaje się jak dotąd niedocenione w muzealnictwie, a artefakty do stworzenia takiego wystawiennictwa mamy i zbierzemy.
B.K.: Jakie prace publikuje w ostatnim czasie PTPN? Czy są wśród nich książki dla czytelnika niebędącego naukowcem?
A.G.: Ważny nurt wydawniczy to publikacje związane z organizowanymi przez nas regularnie konferencjami interdyscyplinarnymi. Wskazałbym tu konferencje organizowane przez historyków sztuki, które dedykowane są profesor Alicji Karłowskiej-Kamzowej.
Organizujemy też, a potem wydajemy materiały z konferencji rocznicowych.
Do takich należą książki „Wielkie nadzieje, wielkie rozczarowania. Ład wiedeński a europejska wspólnota”, będąca pokłosiem konferencji zorganizowanej w dwusetną rocznicę zakończenia kongresu wiedeńskiego, czy „Jak Dąbrowski do Poznania…” Rozważania w 210. rocznicę przybycia gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i Józefa Wybickiego do stolicy Wielkopolski”.
Tu przypomnę, że zainicjowaliśmy organizowanie inscenizacji tego wydarzenia. Mam nadzieję, że i w tym roku w listopadzie, dzięki zaangażowaniu Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, znów spotkamy się na Starym Rynku.
Z działalnością wspomnianego Centrum Dziedzictwa Wielkopolski związane są dwie serie historyczne: „Wielkopolska Dawniej i Dziś” oraz „Dziedzictwo Wielkopolski”. W tej drugiej serii wydaliśmy ostatnio pozycję „Pleszew w późnym średniowieczu i u progu epoki nowożytnej” autorstwa Adama Kozaka. To fascynująca opowieść o dziejach tego miasta, pozwalająca na spacer po ulicach, zaglądanie do mieszkań, uczestnictwo w codziennych i uroczystych wydarzeniach, obserwowanie dobrych i niecnych zachowań mieszkańców tego miasta, przyglądanie się nazwiskom, które nosili i kontaktom, jakie utrzymywali.
B.K.: Wydawnictwo PTPN znane jest z wielu prac filologicznych. Co w tym zakresie można polecić czytelnikom?
A.G.: Zacząłbym od publikacji wyników badań nad mową Wielkopolan. Prof. Jerzy Sierociuk wydaje czasopismo „Gwary Dziś” oraz serię pod tym tytułem. Wydajemy również monografie oraz słowniki języka i kultury poszczególnych powiatów. Warto wymienić też ostatnio opublikowaną edycję źródłową przedwojennej książki Jolenty Brzezińskiej „Nieznajomi”. Książki te w regionie są rozchwytywane.
Serią, do której mogą zajrzeć pasjonaci literatury jest „Polemika Krytycznoliteracka” prowadzona przez prof. Sylwię Panek. Obejmuje już 17 tomów i jest zapisem dyskusji literaturoznawców o książkach często znanym nam wszystkim, bo należących do klasyki literatury polskiej. Mamy tu do czynienia z prezentacją nie jednej interpretacji, ale ze zderzeniem różnych poglądów na temat wybranych pozycji. Seria zbiera te różne głosy w jedno, „ponieważ muszą być czytane razem”, jak twierdzą autorzy cyklu.
Warto tu wymienić ostatnie pozycje z 2019 roku: „Spór o »Granicę« Zofii Nałkowskiej” autorstwa Lucyny Marzec czy „Spory o »Kamienie na szaniec« Aleksandra Kamińskiego” pod redakcją Sylwii Karolak. Ciekawą pracą dla poznaniaków może być „Teatr poznański w podróży (1870–1900)” Krzysztofa Kurka, pozycja dająca opis oddziaływania Teatru Polskiego na zagrożonej germanizacją prowincji, przybliżająca koloryt epoki i kontekst społeczny, w którym działały zespoły teatralne.
B.K.: A pozycje dotyczące współczesnej rzeczywistości?
A.G.: Osoby związane z biznesem lub zainteresowane jego związkami z dyplomacją zachęcam do sięgnięcia po książkę Marcina Leszczyńskiego „Międzynarodowe public relations jako narzędzie konkurencyjności gospodarki”.
To monografia, która pokazuje, jak różne style utrzymywania relacji międzynarodowych przez organizacje rządowe i pozarządowe wpływają na wymianę produkcji i usług oraz pozycję danego kraju na arenie międzynarodowej.
Ciekawa jest również praca zbiorowa „Ekonomia informacji” pod redakcją Przemysława Deszczyńskiego. W ośmiu rozdziałach przedstawiono autorską interpretację ekonomii informacji w kontekście problematyki naukowej, którą od wielu lat zajmują się pracownicy poznańskiego Uniwersytetu Ekonomicznego.
B.K.: W jaki sposób, pana zdaniem, obecna sytuacja prawna, zmiany klimatyczne czy epidemia mogą wpłynąć na decyzje badawcze podejmowane w środowisku naukowym?
A.G.: Już teraz Forum Porozumiewawcze prezesów towarzystw naukowych i władze Polskiej Akademii Umiejętności wyraziły swoje stanowisko, zwracając uwagę na systematyczny wzrost nieufności polskiego społeczeństwa wobec wyników badań naukowych, spowodowany agresywną propagandą środowisk anty- i pseudonaukowych, a także brakami w podstawowej edukacji.
Uważam, że naukowcy powinni bardziej zdecydowanie przeciwdziałać zawłaszczaniu państwa. Obecna sytuacja polityczna sprzyja upowszechnianiu pseudonaukowych wypowiedzi i prawd. To ważny moment, by zastanowić się na nowo, czym jest prawo i jak stworzyć instrumenty ochrony demokracji, praw człowieka, gwarancji zgodnego współżycia, ale i prowadzenia badań.
W nauce musi nastąpić przewartościowanie i zdecydowany powrót do doceniania wartości, a nie liczenia punktów. Właśnie towarzystwa naukowe powinny upowszechniać taki pogląd, wskazywać wartości. I gdy widzimy tak duże podziały w narodzie, warto skupić się na najbliższym otoczeniu, na społecznościach lokalnych. Ale region to tylko jeden aspekt naszej działalności. Drugim – jak wspomniałem – jest interdyscyplinarność, szerokie wieloaspektowe spojrzenie na dotykające nas problemy. To jednak sprawa na odrębną rozmowę.