fot. Materiały prasowe

Wybór

„Umiłowana” Toni Morrison jest kolejną książką noblistki wydaną przez Wydawnictwo Poznańskie w tłumaczeniu Kai Gucio. To powieść, która zajmowała szczególne miejsce w dorobku pisarki. Wielokrotnie odwoływała się do niej w swoich esejach i wypowiedziach. Uznawana jest za jej najistotniejsze osiągnięcie.

W historii Sethe odbijają się skomplikowane dzieje czarnoskórych mieszkańców USA. Jednak pisarka eksponuje też kobiecą perspektywę. Pisze historię niewolnictwa jako potomkini niewolników, odbija się od wizji mocno utrwalonej przez „Chatę wuja Toma” Harriet Beecher Stowe.

 

W tej dziewiętnastowiecznej powieści mającej charakter manifestu abolicjonistycznego Stowe pokazywała okrucieństwo systemu.

Jednocześnie i paradoksalnie kładąc nacisk na chrześcijańską historię męki i zbawienia tytułowego Toma, wbrew może nawet swym intencjom mówiła, że chociaż system niewolniczy jest złem, to pozwala pokazać bohaterstwo i wierność ideałom ewangelicznym, męka jest drogą do oczyszczenia i zbawienia. Chciałoby się od razu zapytać: czyjego – czy Tom ginie za grzechy swoje, czy swoich właścicieli? Co daje ta ofiara i czy on musiał ją ponieść?

Tom i Sethe

Zastanawiające jest przy tym widoczne rozróżnienie na dobrych i złych właścicieli niewolników. Ci pierwsi, wśród których na początku żyje Tom, pozwalają mu mieć tytułową swoją chatkę, pojąć za żonę ukochaną kobietę, edukować dzieci. Ci drudzy, do których trafia w wyniku coraz bardziej niefortunnych przypadków, dręczą go, upokarzają, aż sprawiają mu kaźń.

 

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Czy Stowe chciała powiedzieć, że jest możliwe niewolnictwo dobre? Że za całe zło odpowiadają błędy i wypaczenia, które wystarczy wyplenić, a dobro rozkwitnie? Skądinąd ludzie dobrzy, sprawiedliwi i współczujący są w tej książce tak liczni, a podłych jest tak mało, że powstaje pytanie: kto to wszystko urządził? Kto brał w tym udział? Czy może chciała przez to rozróżnienie powiedzieć, że jakiś rodzaj patronatu nad czarnoskórymi mieszkańcami Ameryki jest konieczny, bo inaczej sobie nie poradzą, bo nie są zdolni do samodzielności, są nie dość mądrzy, by niezawiśle korzystać z wolności?

Tak dużo uwagi poświęcam tej starej książce, ukształtowała bowiem ona sposób patrzenia na niewolnictwo, parokrotnie była ekranizowana (ostatni raz w 1987 roku), a przy tym nadal jest wydawana i czytana oraz wywiera wpływ. Przy tym sama Toni Morrison odwołuje się w „Umiłowanej” od „Chaty wuja Toma”, przepisuje ją i kwestionuje perspektywę Stowe.

Chociaż losy Sethe nieco przypominają losy Toma – wpierw jest własnością „ludzkich” państwa, a później znajduje się pod władzą bezwzględnego okrutnika – to opowiadane są z jej, niewolnicy, perspektywy, a ona sama nie chce być ofiarą, nie chce uczestniczyć w jakimkolwiek spektaklu władzy, zbawienia, zadośćuczynienia.

Wolność to możliwość wyboru

Morrison przedstawiając świat amerykańskiej plantacji od dołu, oczami przymusowo pracujących na niej ludzi, pokazuje złudność marzenia o „dobrym panu”. Nawet gdyby w swoim mniemaniu dawał swobodę swym niewolnikom i traktował ich po ludzku, w niczym nie zmienia to ich sytuacji faktycznej podległości. Dana swoboda może być w każdej chwili ukrócona. Poza tym jest możliwa na ograniczonym skrawku ziemi będącej własnością plantatora. Tuż za płotem z całą jasnością niewolniczy status objawia swoje znaczenie. Nic nie zasłoni podstawowego faktu, że jest się czyjąś własnością.

 

Jedna z bohaterek powieści mówi, że wolność to możliwość wyboru. Niewolnicy go nie mają, w najlepszym razie uczestniczą co najwyżej w jego pozorze. I kiedy już mogła dokonywać własnych wyborów, z całą mocą dosięgła ją świadomość zniewolenia, jakiego doznawała. Nawet w najbardziej komfortowych warunkach brak wolności jest brakiem wolności, niczym więcej. Stopniowanie (jak to czyniła Stowe) możliwych niedogodności wynikających z tego stanu to maskowanie leżącej u podstaw przemocy.

Owa przemoc to moc odebrania wszystkiego z godnością na czele. Kobiety służą do tego, by rodziły dzieci odbierane im od razu po urodzeniu – kolejnych i kolejnych niewolników i niewolnice; dla swoich właścicieli są bezimienne, nikt je o imię nie pyta, nie potrzebują go nawet. Mężczyźni mają pracować, są narzędziami uprawy roli. Paul D, opowiadając Sethe swoją historię, za najbardziej upokarzający uznaje moment, kiedy zakuty w łańcuchy, mając na twarzy tkwiący głęboko w ustach i odbierający dech knebel, widzi chowanego przez siebie koguta, jak swobodnie przechadza się po podwórku, drwiąco jakby spoglądając na upodlonego człowieka.

Ptak jest wolny, jest sobą nawet w rosole, niewolnikowi odebrano wszystko to, co posiada każde zwierzę. To go załamuje, uświadamia najniższy status wśród wszystkich stworzeń. Stwierdza, że nawet tych akceptujących stan rzeczy, najłagodniejszych, najbardziej podległych i biernych w momencie uświadomienia sobie, że odmówiono im człowieczeństwa, że są niżej niż wszystko inne na świecie ogarniało szaleństwo: zaczynali pragnąć własnej śmierci albo zemsty. Ale i on nie potrafi zrozumieć Sethe i tego, co zrobiła:

 

„Myślałem, że masz dwie nogi, nie cztery”.

 

Samą Sethe najbardziej dramatycznie dotyka przemoc wtedy, kiedy zdążyła pomyśleć, że jest już bezpieczna. Ta sytuacja stawia także czytelników i czytelniczki wobec pytania o granice zrozumienia. Nie chodzi jej o wolność własną, a o to, czy jest zdolna do pogodzenia się ze zniewoleniem własnych dzieci. Do przystania na fakt, że będą przedmiotami w czyichś rękach. Że ich życie nie będzie do nich należeć.

 

Wybór przez nią dokonany jest skutkiem życia w świecie ufundowanym na przemocy. Choć nikt tego nie rozumie – jest oskarżeniem całego systemu. To system wpędził ją w pułapkę, a później karze za odmowę pogodzenia się z uprzedmiotowieniem.

Morrison, naznaczając swoją bohaterkę siłą dokonania wyboru, ukazuje jednocześnie jego koszt – nieukojoną tęsknotę i żal, wyrzuty sumienia. Sethe ponosi wszystkie konsekwencje, nie broni się przed nimi, ale trzeba sobie zadać pytanie: jaki w rzeczywistości miała wybór?

Black Lives Matter

Chociaż „Umiłowana” ukazała się w 1987 roku, nie wydaje się, że cokolwiek straciła ze swej siły. Karmi się zresztą prawdziwą historią. Niezależnie czy czytamy ją poprzez doświadczenia afroamerykańskiej ludności USA, czy uniwersalizujemy jej przesłanie, książka dotyka bolesnych i wrażliwych społecznie kwestii.

Nagłaśniane akty brutalności policji wobec czarnoskórych, czy szerzej kolorowych, mieszkańców amerykańskich miast, które doprowadziły do ruchu Black Lives Matter, silne tendencje do białego suprematyzmu – to cały czas żywe dziedzictwo niewolnictwa. Przemoc wobec kobiet, mówienie w ich imieniu, karanie ich za decyzje, których nie da się sprowadzić do prostych rozstrzygnięć – to wszystko nie jest przeszłością. Nie jest fikcją. Ale fikcja opowieści pozwala się z nieoczywistościami zmierzyć, wypróbować własne zdolności rozumienia.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0