Wychodzimy poza mury, ograniczenia i bariery
Opublikowano:
15 października 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Rozmowa z Martą Pacak, zastępczynią dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Gnieźnie, kierującą także Starym Ratuszem – o Domu Powstańca Wielkopolskiego, realizowanych wydarzeniach kulturalnych oraz nowych wyzwaniach.
KAMILA KASPRZAK-BARTKOWIAK: W grudniu minie rok działania Domu Powstańca Wielkopolskiego, a wraz z nim Starego Ratusza, który jest filią Miejskiego Ośrodka Kultury w Gnieźnie. Czy możesz przypomnieć, jak narodziły się te inicjatywy?
MARTA PACAK: Zanim Stary Ratusz otworzył się dla ludzi, cały rok trwały przygotowania, czyli pisanie projektów, adaptacja i aranżacja pomieszczeń czy zakup sprzętu. Taka praca, której nie widać, a ktoś jednak to robi. Dla mnie to już dwa lata w nowym – Starym Ratuszu.
Pierwszym projektem, który udało się zrealizować, było stworzenie Domu Powstańca Wielkopolskiego, dzięki dofinansowaniu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Urzędu Miejskiego w Gnieźnie.
Z Domem Powstańca Wielkopolskiego sprawa nie była łatwa. Nagle z dnia na dzień człowiek dostaje pamiątki ze szkolnej sali tradycji i musi wymyślić coś, co – po pierwsze – nikogo nie urazi, a także – po drugie – zainteresuje dzieci i młodzież. Do tego presja jest ogromna, bo w końcu to setna rocznica powstania wielkopolskiego. Ale chyba się udało.
Minął prawie rok, a u nas ciągle ruch, codziennie jakaś grupa zwiedza czy przychodzi na warsztaty. Ja mam ogromne szczęście do ludzi, bo nie byłoby tego miejsca, gdyby nie współpraca z Jarkiem Gryguciem i Markiem Straszakiem. Takie zaufanie zawsze dużo mnie kosztuje, ale czasami nie ma wyjścia.
Jeśli chodzi o pomoc władz miasta, to jedno słowo przychodzi mi na myśl i jest nim również zaufanie. Nigdy nie usłyszałam, że mam czegoś nie robić lub robić coś inaczej. Nie chodzi mi tutaj tylko o na przykład kolor mebli, ale o całą ofertę, którą tworzymy.
Tym bardziej było to dla mnie zadziwiające, bo przyszłam przecież na gotowe. Projekt rewitalizacji Starego Ratusza to projekt Urzędu Miejskiego, a także budynek, którym wypada się chwalić. A ja tu przychodzę i nagle zaczynamy wiercić dziury w ścianach, a dzieci biegają umorusane farbą po nowiutkich pomieszczeniach – i nikt nic nie mówi. Bezcenne.
Dziś Dom Powstańca Wielkopolskiego jest miejscem pełnym życia. Wiele się dzieje w jego sąsiedztwie, ale też on sam jako minijednostka muzealnicza włączył się między innymi w tegoroczną edycję Nocy Muzeów. Czy trudno animuje się tam działania? A może temat powstania jest w naszym regionie swoistym „samograjem”?
Dzień 28 grudnia 2018 roku bardzo mnie zaskoczył. Przez Dom Powstańca Wielkopolskiego przeszły dosłownie tłumy. Trwało to jeszcze kilka miesięcy, ale wiem też, że sama ekspozycja to za mało, dlatego ciągle coś nowego wymyślamy, choćby projekty, warsztaty, wykłady. W październiku kolejny wykład i spotkanie, tym razem o fotografii sprzed 100 lat.
Bardzo szanujemy tradycję, ale chcemy dotrzeć do szerokiego grona, dlatego forma naszych warsztatów jest bardzo prosta, a zarazem wciągająca.
Stary Ratusz to zabytkowy i reprezentacyjny budynek w samym sercu miasta. Jak wygląda praca w nim na co dzień?
Budynek jest niezwykły, ale dla mnie najważniejszy jest fakt, że jest dostępny dla osób niepełnosprawnych. Winda pozwala na dotarcie do prawie każdej sali, a tam, gdzie nie dotrze, używamy schodołazu. To są takie oczywiste rzeczy, ale niestety wiele instytucji ma wciąż problem z dostępnością.
Jak wygląda praca w zabytku? Hm… normalnie. Pracuję z kreatywną ekipą, która potrafi dostosować się do każdych warunków, dlatego chętnie wychodzimy także poza mury – i nie stanowi to dla nas żadnego problemu. Na pewno bezcenny jest dziedziniec, w którym odbywają się koncerty, ze względu na świetną akustykę i niepowtarzalny klimat.
Jako zastępczyni dyrektora MOK-u Dariusza Pilaka nie działasz w Ratuszu sama. Do pomocy masz Martę Karalus-Kuszczak i Dominikę Sochacką-Drzewiecką. Jak rozpoczęła się wasza współpraca i jak dziś wygląda podział obowiązków?
Praca zastępcy to nie tylko praca w Ratuszu, ale także MOK, czyli siedziba główna przy ulicy Łubieńskiego. Nie mogę i nie chcę tego rozdzielać, choć czasami trudno być w dwóch miejscach jednocześnie.
Ratusz to kameralne wnętrza, a co za tym idzie – inny rodzaj imprez. Od początku założenie było takie, że nie ma sensu powielać tego, co już istnieje i się sprawdza.
Marta i Dominika wiedzą, co robią i czego chcą. Marta znakomicie się sprawdza w działaniach w Domu Powstańca, ale nie tylko, bo przecież wiadomo, że praca w kulturze to nie jest wąska działka, ale ogrom przedsięwzięć. Dominika za to jest mózgiem, który spina wszystko w całość i zawsze o wszystkim pamięta. Podział zajęć jakoś naturalnie nam się układa.
Co jest dla ciebie najważniejsze w działaniu zespołowym przy animacji imprez kulturalnych?
Chyba to, że w naszym zespole każdy jest inny i wnosi coś nowego do wspólnej pracy. Dzięki temu, że mamy odmienne doświadczenia i umiejętności, tworzymy różnorodną ofertę.
Patrząc na wasze dotychczasowe akcje, ma się wrażenie, że Ratusz znalazł swój klucz do kreowania wydarzeń. Świetny wydaje się pomysł, że każdemu przedsięwzięciu patronuje inna dziedzina kultury lub aktywności. Skąd ten pomysł?
To dużo porządkuje. W każdym miesiącu można znaleźć coś dla siebie. Myślę jednak, że kluczem jest przede wszystkim dotarcie do osób, które wcześniej do nas – czy do innych instytucji – nie przychodziły. To wieloletnie obserwacje i wyjście na przykład naprzeciw potrzebom rodziców z małymi dziećmi.
Właśnie, całkiem sporo zajęć to propozycje dla bardzo małych dzieci i ich rodziców, na przykład „Taniec z niemowlakami” albo sensoplastyka. Pokazujecie, że z bardzo małym dzieckiem też można twórczo spędzać czas. Czy tego typu działania w Gnieźnie są deficytowe?
Myślę, że jest ogromna potrzeba robienia tego typu zajęć. Jestem arteterapeutką i wiem, że aktywność od najwcześniejszych miesięcy życia ma ogromne znaczenie. Widać, że rodzice maluchów również tak uważają, co bardzo cieszy.
Początkowo to miały być pojedyncze działania, ale dlaczego nie robić tego częściej, skoro jest taka potrzeba? Organizując te zajęcia, wykorzystujemy własne umiejętności i możemy robić takie spotkania cyklicznie.
A jak narodził się projekt „W zdrowym ciele – zdrowy duch”?
„W zdrowym ciele – zdrowy duch” to kontynuacja tematu powstania wielkopolskiego i przypomnienie roli Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” działającego w tamtym okresie. To projekt, który jest historyczny, ale również dostępny w prosty sposób.
Przez kilka miesięcy zrealizowaliśmy: wystawę, warsztaty dla seniorów i młodzieży, „Zabawę Latową” jak sprzed stu lat, Podwórkową Akademię Umiejętności w pięciu różnych lokalizacjach, Mistrzostwa Gier Podwórkowych i zawody gimnastyczne. Zabawa była znakomita, więc już myślimy nad podobnymi działaniami w przyszłym roku.
Czy twoim zdaniem takie interdyscyplinarne sojusze, czyli sport i kultura z historią na dokładkę, są atrakcyjne dla odbiorców?
Tak naprawdę nie wymyśliliśmy nic nowego, bo to już się działo dokładnie 100 lat temu. Miło było patrzeć, jak dzieci – zamiast telefonów – bawią się w proste gry i ciągle się dziwią na ich widok. A dzięki takiemu interdyscyplinarnemu podejściu możemy dotrzeć do szerszej grupy odbiorców. I na tym mi bardzo zależy, bo przecież Stary Ratusz to nowe miejsce na kulturalnej mapie Gniezna.
Przed Starym Ratuszem teraz chyba największe wyzwanie, czyli pomieszczenie w swoich murach czekającego na gruntowny remont MOK-u. Jakie masz w związku z tym obawy i oczekiwania?
Największa obawa to, aby remont MOK-u, który prowadzony będzie ze środków unijnych, zakończył się pomyślnie. Do tego w ramach projektu, w partnerstwie z Urzędem Miejskim, rewitalizować będziemy ulicę Rzeźnicką, która stanie się deptakiem, co oznacza, że do Starego Ratusza będzie można dojść spacerową drogą – już nie mogę doczekać się tej chwili.
Lada dzień czeka nas przeprowadzka MOK-u i będzie nam troszkę ciasno, ale już wiem, że każdy instruktor odnajdzie się w nowej rzeczywistości i na pewno nie zwolnimy tempa. Obiecuję.
Czy istotna w tym wszystkim jest ścisła współpraca z dyrektorem Dariuszem Pilakiem?
Taka współpraca trwa nieprzerwanie od 2 lat i jest bardzo dobra. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej, bo przecież przed nami tak ważne przedsięwzięcie jak – choćby – rewitalizacja.
Czego więc życzyć tobie i ekipie na bliższy i dalszy czas? I jak wyglądają przygotowania do kolejnej rocznicy powstania wielkopolskiego?
Dużo spokoju, bo to bardzo trudny czas i ogromne wyzwanie dla nas wszystkich. No i przede wszystkim, żebyśmy się spotkały za półtora roku w odnowionym MOK-u – bez barier architektonicznych, a także, żeby nie zabrakło nam pomysłów na kolejne przedsięwzięcia.
W Starym Ratuszu za chwilę ruszamy z nowym projektem z Europejskiego Funduszu Społecznego dla osób z ograniczonym dostępem do kultury. Natomiast nad formą uczczenia kolejnej rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego jeszcze myślimy.