Z Ławicy w świat
Opublikowano:
18 czerwca 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Pierwszy terminal pasażerski lotniska cywilnego na Ławicy – w 1926 roku – był drewnianym barakiem. Powstał, gdy trwały już regularne loty z Poznania do Warszawy.
Po okresie epidemicznego uśpienia powoli odradzają się połączenia lotnicze z Polski. Także z poznańskiej Ławicy. W tej wyjątkowej w dziejach ruchu pasażerskiego sytuacji warto przypomnieć sobie, jak przed niemal stu laty wyglądały pierwsze loty pasażerskie z Poznania.
Pierwsze regularne połączenie – z Warszawą – zainaugurowano 23 maja 1925 roku. O godz. 9 rano z Ławicy wystartowała do pierwszego cywilnego lotu do stolicy czteroosobowa francuska maszyna Farman F-70. Za sterami usiadł pilot Józef Jakubowski, który szczęśliwie dostarczył na lotnisko mokotowskie w Warszawie pierwszych pasażerów: ministra Cyryla Ratajskiego, gen. Kazimierza Raszewskiego, dyrektora Antoniego Wronieckiego i przedstawiciela firmy Farman.
Już wcześniej samoloty przewoziły okazjonalnie pasażerów do Warszawy i Gdańska podczas Targu Poznańskiego w 1921 roku. Obsługiwaną regularnie linię lotniczą do Warszawy uruchomiło dopiero cztery lata później Towarzystwo „Aero”.
Prezydent Poznania Cyryl Ratajski był prezesem miejskiego koła Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej i myślał nowocześnie – rozumiał znaczenie portu lotniczego dla dalszego rozwoju miasta. A ponieważ od jesieni 1924 roku pracował jako minister spraw wewnętrznych, popchnął poznańskie starania do przodu. To dzięki niemu 31 marca 1925 roku zarejestrowano przedsiębiorstwo „Aero” Spółka Akcyjna Komunikacji Powietrznej w Poznaniu – drugie takie po warszawskim „Aerolocie”. Spółka miała wyłącznie polski kapitał zakładowy w wysokości 300 tys. zł. Wśród jej założycieli byli m.in. wojewoda poznański Adolf hrabia Bniński, wiceprezydent Poznania Mikołaj Kiedacz i prezes kolei w Poznaniu, inżynier Bogusław Dobrzycki. Dyrektorem spółki został kapitan pilot Antoni Wroniecki.
Z nerwami na wodzy
W listopadzie 1925 roku otwarto również linię Poznań–Łódź–Warszawa, ale jej eksploatacja trwała zaledwie dwa miesiące. Regularnie latano do stolicy. Linię do Warszawy obsługiwało pięć samolotów typu Farman F-70, zakupionych od Francuzów. Dystans ponad 300 kilometrów pokonywały w ciągu 2 godzin. Pociąg na tej trasie (jeszcze przez Skalmierzyce) jechał prawie 7 godzin. Podróż samolotem była więc opłacalna dla pasażera, choć wiązała się zapewne z dużym stresem. Francuskie maszyny miały bowiem – całkiem uzasadnioną – opinię zawodnych.
Dość powiedzieć, że w 1926 roku spółka wykonała jedynie 43 proc. lotów, a w kolejnym roku do skutku doszedł tylko co drugi lot. Farmany często musiały siadać na łąkach lub w szczerym polu. Jeden tylko pilot Jakubowski zaliczył około stu takich lądowań.
Czasami powodem przymusowych lądowań były niesprzyjające warunki pogodowe. Pracownik „Aero” Bronisław Ratajczak wspominał:
„Z końcem czerwca 1926 roku w locie z Warszawy do Poznania napotkaliśmy w rejonie Kutna silny front burzowy. Ponieważ o przebiciu jego nie było mowy, postanowiliśmy go ominąć od południa. Ale niestety, usiłowania nasze nie dały rezultatu. Front był tak rozległy, że zmuszeni byliśmy lądować w polu podczas ulewnego deszczu i częstych wyładowań atmosferycznych. O ponownym starcie w tym samym dniu nie mogło być mowy. Koła samolotu głęboko wcinały się w rozmiękły grunt. Następnego dnia w czasie próby silnik zdefektował. Okazało się, że w czasie ulewnego deszczu dnia poprzedniego zamokły kable i iskrowniki silnika. Po ich wymianie nastąpił start, ale na wysokości około 20 metrów powstał ogromny huk w silniku, samolot silnie zadrżał i śmigło przestało się obracać. Pomimo niesprzyjającego terenu szczęśliwie wylądowaliśmy w polu”.
Częstym lądowiskiem przymusowym na trasie Poznań–Warszawa bywało pole ziemniaczane majątku Lubstów pod Sompolnem (powiat Koło). W latach 20. piloci z Ławicy nie mieli jeszcze profesjonalnych prognoz meteorologicznych. Kiedy musieli nieoczekiwanie lądować, ich pasażerowie wracali do Poznania koleją.
Loty deficytowe
W latach 1925–1928 spółka „Aero” przewiozła do stolicy 2237 pasażerów (najczęściej posłów, senatorów i urzędników państwowych) i ponad 41 ton bagażu oraz poczty. Samoloty mogły przewieźć niemal dwa razy więcej ludzi, ale rzadko zajęte były wszystkie cztery miejsca dla pasażerów. Najlepszą frekwencję (ponad 68 proc.) odnotowano w pierwszym roku połączenia. W 1927 roku zajętych było średnio ledwie 28 proc. miejsc – przeciętnie do stolicy i z powrotem latał więc z pilotem jeden pasażer.
Rejsy na trasie Poznań–Warszawa–Poznań odbywały się codziennie, z wyjątkiem sobót i niedziel. Pasażerowie byli dowożeni do i z lotniska w Ławicy autobusem spółki sprzed biura „Orbisu” na placu Wolności 9. W 1927 roku bilet na lot do Warszawy kosztował 60 zł, podczas gdy podróż I klasą pociągu pospiesznego – 55 zł 50 groszy.
W lotnictwie cywilnym można było nieźle zarobić. Józef Jakubowski i Mieczysław Witkowski, pierwsi piloci samolotów z Ławicy, dostawali 500 zł miesięcznie (przy średnich zarobkach w Polsce w granicach 200 zł). Mechanicy pracowali za pensję 350 zł. Kierownik stacji Ławica Tadeusz Sztybel zarabiał wówczas 500 zł, a kasjer – 300 zł.
Spółka „Aero” działała do 1928 roku, zmagając się z ujemnym bilansem finansowym. Mimo rządowej subwencji, stale była deficytowa. Adam Smólski, nowy dyrektor firmy od 1927 roku, w miejsce awaryjnych farmanów nabył holenderskie fokkery F-VII/1M, najnowocześniejsze wówczas na świecie samoloty pasażerskie. Nie zdążyły jednak wzbić się w powietrze z logo „Areo”. W grudniu 1928 roku Ministerstwo Komunikacji nie przedłużyło spółce koncesji i została ona zlikwidowana. Fokkery przejął rząd, by ostatecznie przekazać je LOT-owi, odtąd monopoliście na rynku lotów krajowych. Miasto Poznań zostało jednym z udziałowców LOT-u trzy lata później.
Drugi port w Rzeczpospolitej
W 1929 roku Poznań miał łączność lotniczą z Warszawą, Bydgoszczą, Gdańskiem i Katowicami. W 1934 roku wspólnie z firmą Deutsche Lufthansa LOT rozpoczął eksploatację linii lotniczej Poznań–Berlin. W latach 1925–1938 stacja lotnicza Poznań-Ławica obsłużyła ponad 26 tys. pasażerów. Po rozbudowie w latach 1936–1937 Ławica stała się drugim pod względem nowoczesności portem lotniczym w Polsce.
Wykorzystano książkę Andrzeja Zarzyckiego „Na podniebnych szlakach. Port lotniczy Poznań-Ławica”.
Piotr Bojarski – pisarz i publicysta, autor biografii „Fiedler. Głód świata” oraz powieści „Na całego”.