fot. Sammlung-online.stadtmuseum

Olga Desmond rozbiera Kalisz

Seweryn Krajewski pisał i pytał w erotycznej balladzie jak z dwóch ciał ułożyć ornament. Tymczasem w Kaliszu 107 lat temu – Słynna wszechświatowa klasyczna tancerka, a zarazem znakomita odtwórczyni dzieł kinematograficznych, premiowana piękność – p-na Olga Desmond którą po wielu trudach udało się pozyskać na jednorazowy osobisty występ w Kaliszu, przybędzie wkrótce do naszego miasta. Bliższe szczegóły zostaną niebawem podane. Bilety są już do nabycia. – anonsowała w numerze 88. z roku 1917 Gazeta Kaliska.

Bez zbędnej pruderii, na temat popularnej tancerki pisała wówczas prasa zagraniczna, na której opinii bazowali również kaliszanie. A od opinii do sądu już bardzo nieodległa droga. Pierwsza propagatorka nagich tańców była przedmiotem gorących sporów w wielkich stolicach europejskich. Do grona scen, na których Desmond ukazywała swoje wdzięki, w 1917 roku dołączył też Kalisz.

Nienudna rzecz – nudyzm.

Naturyzm zaczął być modny w Europie już około 1840 r. Kąpiele nago w morzu zaczęto praktykować w Wielkiej Brytanii mniej więcej od połowy XIX stulecia. Za panowania królowej Wiktorii tej rozrywki zakazano, jednak nie na długo. Nudyzm odrodził się potem w Niemczech. W 1900 r. grupa młodych ludzi zwanych Wandervögel (wędrowne ptaki) wędrowała po kraju i jeśli trafiała na odludne miejsce, opalała się nago.

W latach 20. do ruchu wędrownych ptaków nawiązał tzw. Naturheilbewegung (Ruch na rzecz Naturalnego Leczenia). Jego członkowie promowali nagie kąpiele słoneczne jako zbawienne dla zdrowia. Za prekursora nudyzmu należy uznać artystę malarza niemieckiego Karla Diefenbacha (1853-1913). Wykorzystując opuszczony kamieniołom, zorganizował pierwszy – jak powiedzielibyśmy dziś – nudystyczny plac biwakowy i korzystał z niego wraz ze swoimi dziećmi i uczniami.

 

Domena publiczna

A jakie miejsce zajmuje w tej nienudnej historycznej dyskusji Polska?

Pierwsza nieformalna organizacja, a raczej grupa naturystyczna w naszym kraju, powstała w 1897 roku w Grudziądzu, natomiast w najpopularniejszym przedwojennym kurorcie – Zaleszczykach nad Dniestrem, biegunie ciepła II RP – w okresie międzywojennym znajdowała się pierwsza nieoficjalna plaża naturystyczna.

O kulturze nagości można rzecz metaforycznie, że zatoczyła ona od czasów Adama i Ewy wielkie koło. Czy studiując ten temat, odniesiemy się do pierwszej pary biblijnej, czy też do kultur starożytnych, pozostaje bezsprzeczny fakt, że postrzeganie ciała ludzkiego w kategorii dzieła sztuki występowało w historii świata na zasadzie paraboli.

 

Ostatnim tak wyraźnym wzlotem zainteresowania pięknem obnażonego ludzkiego ciała był przełom XIX i XX wieku. O tyle wyjątkowy, że połączony z nowoczesną grą ciał pokojarzoną z klasycznym teatrem. Piękną kartę w dziejach scenicznej nagości napisała Olga Desmond.

Propagatorka nagości ciał tańczących i pozujących na scenie łamała wówczas tabu z niezrównaną gracją. Olga Sellin – bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko artystki – przyszła na świat w 1890 roku w Olsztynie (wówczas niemieckim Allenstein). Kiedy miała 14 lat wyprowadziła się razem z rodziną do Berlina, tam wchodząc w dorosłość i tam zdobywając pierwsze szlify w zawodzie aktorstwa, które interesowało ją jeszcze jako dziewczynkę.

Oprócz studiów, dorabiała pozując malarzom i artystom, co było zajęciem wprowadzającym ją do świata bohemy artystycznej, czego efektem było dołączenie Sellin, już wtedy występującej pod pseudonimem Desmond, w roku 1907 do trupy artystycznej, z którą udała się w 9-miesięczne tourne po starym kontynencie. Grupa artystyczna wystawiała wówczas tzw. „żywe obrazy” – krótkie przedstawienia polegające na pozowaniu – naśladując znane kompozycje malarskie, zaliczane do kanonu sztuki europejskiej i światowej.

 

Domena publiczna

Desmond, przybierała pozy wzorowane na klasycznym malarstwie. W owych występach łączyła sztuki z pogranicza form parateatralnych, performensu, bodypaintingu i striptizu. Burza obyczajowa wisiała w powietrzu.

W 1908 roku wystąpiła ze swoim show w Petersburgu – wywołało to głośną dyskusję w Rosji, o czym pisała prasa. Władze żądały ukarania artystki pod zarzutem uwodzenia publiczności. Jednak Desmond nie dawała za wygraną. Nie tylko broniła swojego prawa do ukazywania nagiego ciała, ale także w przewrotny sposób odpierała krytykę.

Zarzucano jej, że jej sztuka oparta była na odwołaniu się do najniższych instynktów. Desmond, co świadczy o niezwykle nowoczesnej świadomości i poczuciu humoru, odpowiadała, że właśnie po to, aby uchronić się od pornografii i nieobyczajności, ustaliła bardzo wysokie ceny biletów na swój show – tym samym obnażała hipokryzję współczesnego mieszczaństwa, które tłumnie zbierało się na jej pokazach.

Występ w Petersburgu był zresztą jedynym jej występem w Rosji. Następne show zostały zakazane przez władze. Kolejne występy, w Berlinie, także odbiły się szerokim echem w społeczeństwie niemieckim. W stolicy Niemiec – wówczas Cesarstwa Pruskiego – kusiła ciałem przy akompaniamencie utworów Chopina i Straussa. Od 1917 roku jej performanse zaczęły dryfować w kierunku teatru tańca. Występowała także na ziemiach polskich; w Warszawie, Wrocławiu, Katowicach i… Kaliszu.

Art-performens i daleki romans

Gazeta Kaliska nr 89, z dnia 4 listopada 1917 roku podaje do wiadomości następujące ogłoszenie:

 

Dnia 13 listopada w sali teatru Oaza o godz. 7 i pół wiecz, odbędzie się jednorazowy osobisty występ p-ny Olgi Desmond, słynnej wszechświatowej odtwórczyni klasycznych tańców. Panna Olga Desmond, która w swoim czasie pierwsza propagatorka nagich tańców, była przedmiotem gorących sporów w parlamencie niemieckim – jak podaje prasa zagraniczna – jest istotnie uzmysłowieniem prawdziwego piękna i wdzięku. Jej wieczory tańców są zaiste chwilami czarownych marzeń, kryjących w sobie wspomnienie starożytnej Hellady, a zarazem objawienie jakiejś nowej kultury; jej taniec jej symbolem szczęśliwej i wolnej ludzkości. Olga Desmond jest tą wyjątkową indywidualnością śród klasycznych tancerek, której taniec, wyzbyty z wszelkich pobudek erotycznych, stanął na wyżynach prawdziwej sztuki. – pisownia oryginalna.

 

fot. A. Binder

W retro anonsie zwraca uwagę kilka rzeczy. Bardzo literackie opowiadanie o na poły mitologicznej Desmond i właściwe wyjaśnienie epoki, którą kończyły poniekąd jej występy – belle epoque.

Taniec szczęśliwej i wolnej ludzkości, być może w 1917 roku nieco na siłę tak określony, bo odbywający się – nie zapominajmy o tym – w zniszczonym Kaliszu i pochłoniętej wojną Europie, był ostatnim tchnieniem „pięknej epoki”. Człowiek jest piękny i doskonały nie tylko przez wzgląd na to, jak zagospodarował ten świat, ale też w znaczeniu bliższym dosłowności ujętym w swojej cielesności. Olga Desmond była propagatorką takiego myślenia; występując na deskach teatru – jednej z najszlachetniejszych sztuk pięknych – sama nią była, i w taki sposób sama rozumiała swoje powołanie do art performensu, który uprawiała.

 

Występ Desmond w Kaliszu miał wielkie znaczenie kulturowe. Okoliczności, w jakich artystka występowała nad Prosną, były osobliwe.

Zrujnowane miasto i jego mieszkańcy w beznadziejnych sytuacjach finansowych zapatrzeni na taniec młodej współczesnej bogini. Taniec na ruinach – można rzecz literacko. Było tak w przenośni i dosłownie. Kaliskie afisze reklamujące występ Olgi Desmond stronią od egzaltacji. Nie ma też w anonsach po występie artystki przesadnej pochwały dla jej twórczości. Nie ma też jasnego przekazu o skandalach.

 

archiwum M. Halaka

Nasze Miasto dość grzecznie zareagowało na sztukę art performensu i pojawia się pytanie, co spowodowało ów szept opinii.

Może to chęć zachowania umiaru i zachowawczości wobec sytuacji w jakiej znajdowało się miasto? Powaga i zaduma na ruinach Kalisza? A może zacofanie kulturowe w stosunku do rozbrzmiałego od wszelkiej opinii na temat Desmond, Berlina, Petersburga, czy Warszawy? Mogą Państwo sami rozsądzić.

Za Gazetą Kaliską z roku 1917, nr 92:

 

W ubiegły wtorek odbył się w „Oazie” występ słynnej tancerki Olgi Desmond, która wykonała cały szereg tańców klasycznych. Najwięcej podobał się taniec „Już zabłysnął maj”, „Marzenie o balu” i „Zaproszenie do tańca”. Do tańców akompaniował przy fortepianie p. Traube. Szkoda że scena nie była podwyższona […]”.

 

Później Desmond występowała już rzadziej. W międzywojniu jej gwiazda powoli gasła.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0