fot. B. Barczyk

Vivat odkurzony Moniuszko

Festiwal Moniuszki za nami. W tym roku otworzyła go premiera „Flisa”. Były koncerty i zajęcia dla dorosłych oraz dzieci. A na koniec – „Jawnuta” w zmienionej przestrzeni.

Jakub Mateusz Lis

Obok muzyki Moniuszki Lis był – moim zdaniem – drugim bohaterem festiwalu. To dzięki jego działalności archiwistycznej Teatr Wielki w Poznaniu wystawił 16 grudnia 2022 roku „Jawnutę”. Pamiętam, jak opowiadał na konferencji naukowej w Akademii Muzycznej w Gdańsku o swoim odkryciu w Berlinie. Muzykolodzy nie wiedzieli, że w tamtejszej bibliotece leży jeszcze jeden przekaz muzyczny „Jawnuty”. Jakub Mateusz Lis dowiódł, że jest to najstarsza redakcja partytury i przygotował materiał nutowy dla Teatru Wielkiego.

Podobnie było z „Flisem”. Tym razem muzykolog zwrócił uwagę na niepozorną teczkę w Bibliotece i Archiwum Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, w której znalazł materiały nutowe, różniące się od partytury znanej bywalcom opery. Po II wojnie światowej dzieło grane było w opracowaniu Kazimierza Sikorskiego i Włodzimierza Ormickiego na podstawie zachowanego wyciągu fortepianowego. Lis tak skomentował na łamach „Kultury u Podstaw ten fakt:

 

Plakat drugiego Festiwalu Moniuszkowskiego, Teatr Wielki im. St. Moniuszki w Poznaniu

Plakat drugiego Festiwalu Moniuszkowskiego, Teatr Wielki im. St. Moniuszki w Poznaniu

„[…] partytura «Flisa» nie przetrwała wojennej zawieruchy, zatem ten materiał jest jedynym pełnym przekazem dzieła w wersji instrumentalnej, choć nieco okrojonej, kameralnej. […] Adaptacja, którą usłyszymy, jest prezentowana po raz pierwszy od około stu dwudziestu lat! To, co zabrzmi teraz w Poznaniu, to wersja na podstawie zapisu głosów pochodzącego z końca XIX wieku, który zachował się w Bibliotece i Archiwum Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, na które nikt nie zwrócił do tej pory uwagi”.

 

Zawsze raził mnie monumentalizm muzyczny w konfrontacji w kameralną historyjką opery. Dopiero dzięki Lisowi i Bartoszowi Stawiarskiemu-Lietzauowi, którzy zrekonstruowali partyturę na podstawie zachowanych głosów, muzyka i wyśpiewana historia uzyskały odpowiedni balans.

Nowy „Flis”

Dobrze się stało, że premiera tej kameralnej opery odbyła się w Teatrze Polskim w Poznaniu, w którym się wszyscy dźwiękowo odnaleźli. Czy polubiłem nową wersję „Flisa”? Na pewno zwyciężyła muzyka: kameralna orkiestra pod batutą Rafała Kłoczko brzmiała lekko i powabnie, a jednocześnie – kiedy trzeba było – podniośle. Barbara Poll (reżyserka) nie przenicowała na szczęście trącącej myszką historii w jakiś pseudonowoczesny bełkot, zwłaszcza że problem ulokowania uczuć nie w tej osobie jest ponadczasowy.

 

Plakat do spektaklu "Flis", Teatr Wielki im. St. Moniuszki w Poznaniu

Plakat do spektaklu „Flis”, Teatr Wielki im. St. Moniuszki w Poznaniu

Nieco większą odwagą wykazała się scenografka Karolina Grzeszczuk, zwłaszcza w kostiumach. Gra z tradycyjnymi strojami chłopskimi z XIX wieku oraz drobne rekwizyty, w które wyposażyła bohaterów (np. czapka Franka czy butelka na wodę), zbliżyły dziewiętnastowieczną operę do współczesności.

Z grona solistów zachwyciła mnie wokalnie i aktorsko Magdalena Stefaniak, która nareszcie była młodą zakochaną dziewczyną, prostolinijną, ale pewną siebie. Rewelacyjny był Paweł Trojak jako zabawny i przegięty nieco fryzjer Jakub. Trochę blado w tym tercecie protagonistów wypadł Albert Memeti (Franek). Wierzę jednak, że w tej wersji muzycznej „Flis” znajdzie szybko naśladowców, a zanim to nastąpi, Teatr Wielki zdąży pokazać spektakl w wielu innych miastach w Polsce.

„Jawnuta” pod Pegazem

Premiera „Jawnuty” odbyła się w hali Międzynarodowych Targów Poznańskich. Konieczność – Teatr Wielki był w remoncie – wyszła dziełu Moniuszki na dobre. Podobnie jak połączenie z autentyczną muzyką romską w wykonaniu artystów w rodziny Czurejów. W hali targowej na korzyść inscenizacji zagrała przestrzeń. Zastanawiałem się, jak ta opera odnajdzie się w gmachu pod Pegazem. Adaptacja do nowych warunków udała się nadspodziewanie dobrze. Sprawdził się też pomysł Ilarii Lanzino, aby to, co było tłem historii miłosnej Chichy i Stacha (Romki i Polaka) – czyli uprzedzenia i wykluczenie społeczności romskiej – uczynić tematem pierwszoplanowym.

 

Plakat do spektaklu "Jawnuta", Teatr Wielki im. St. Moniuszki w Poznaniu

Plakat do spektaklu „Jawnuta”, Teatr Wielki im. St. Moniuszki w Poznaniu

W bardziej kameralnej przestrzeni zaistniały one jeszcze bardziej wymownie, rozgrywały się niemal na wyciągnięcie ręki (przynajmniej dla publiczności siedzącej na parterze). Poetyka śpiewogry ma charakter otwarty, co pozwoliło reżyserce przestawiać sceny, wplatać inne utwory – współczesne pieśni romskie, które szybko wtopiły się w oryginalną muzykę Moniuszki, tworząc oryginalny i przejmujący kolaż.

Pod względem teatralnym „Jawnuta” zrealizowana przez artystów Teatru Wielkiego w Poznaniu jest dziełem wybitnym. Orkiestra pod batutą Rafała Kłoczko grała rewelacyjnie. W hali targowej soliści posiłkowali się mikroportami, a w gmachu pod Pegazem ich zabrakło, co było słychać, a właściwie nie było słychać, ponieważ poza Piotrem Kaliną (Stach) i Damianem Konieczkiem (Morygo) wszyscy mieli problemy dykcyjne. Ale to jedyna moja uwaga krytyczna pod adresem wykonawców.

Mam nadzieję

Festiwal Moniuszki w Poznaniu swoje sukcesy zawdzięcza Jakubowi Mateuszowi Lisowi.

 

Mam nadzieję, że szczęście archeologa-archiwisty będzie mu sprzyjać i znajdzie kolejne nowe archiwalne zapisy moniuszkowskie, które pozwolą zrewidować dotychczasową tradycję wykonawczą znanych dzieł.

A może odnajdzie te zaginione?

 

 

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
9
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0