Opowieść rysownika
Opublikowano:
27 marca 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
W poznańskim Muzeum Narodowym do 31 marca można oglądać wystawę „Narracje” Bohdana Cieślaka. Artysta współtworzył przez lata znaczące, awangardowe realizacje teatralne Lecha Raczaka i spektakle Poznańskiego Teatru Tańca Ewy Wycichowskiej.
Długo mijałem wystawę „Narracje” Bohdana Cieślaka obojętnie. Przyznam, że nazwisko autora nie kojarzyło mi się z wielką sztuką, a niebiesko-czerwony plakat ze spękaną powierzchnią ziemi i małą sylwetką człowieka nie przyciąga uwagi. Gdy w końcu trafiłem na wystawę, mile mnie zaskoczyła. Zobaczyłem wielką, monumentalną opowieść rysownika.
Wejście na wystawę nie zachęca. W końcu nie każdy lubi zanurzać się w czarną dziurę ciemnego korytarza. Wzrok przyzwyczaja się do ciemności powoli. Jak w teatrze, przed spektaklem, najpierw na chwilę zapada ciemność, by po chwili zapaliły się światła sceny. Tu trzeba minąć najpierw rozwieszone w półmroku plansze ze szkicami po lewej stronie i kilka makiet teatralnych przestrzeni, rozłożonych po stronie prawej. Korytarz łagodnie rozszerza się i kończy wielkim, rozświetlonym ekranem. Można przysiąść na ławce i zobaczyć, jak wyobraźnia artysty tworzy geometryczne światy na użytek teatru. „Wyjście z absolutnej ciemności w światło!” – przeczytałem na wyświetlanym obrazie autorski komentarz, napisany tak, jakby dotyczył teatralnej do gruntu, intrygującej aranżacji wystawy, projektu Eugeniusza Matejki.
BIOGRAM ARTYSTY
Bohdan Cieślak to profesor poznańskiego Uniwersytetu Artystycznego. Jest architektem wnętrz, scenografem, rysownikiem i malarzem. Od dwudziestu sześciu lat jest nauczycielem akademickim. Najpierw uczył w wyjątkowej, nie tylko w Polsce, katedrze bioniki, potem w katedrze architektury wnętrz, a obecnie prowadzi zajęcia w unikalnej pracowni architektury widowiska. Projektował wnętrza, ale od 1994 roku główną dziedziną jego twórczości stała się scenografia teatralna. Stworzył kilkadziesiąt projektów do spektakli dla scen w Poznaniu, Legnicy, Gorzowie, Szczecinie, Łodzi, Wrocławiu i w Warszawie.
Wśród nich były oprawy scenograficzne do klasycznych dzieł: „Antygony” Sofoklesa, „Dziadów” Adama Mickiewicza i „Makbeta” Wiliama Szekspira, utworów Pedro Calderona de la Barki, Żeromskiego, Witkiewicza, Lema, Tarkowskiego i Grochowiaka.
Bohdan Cieślak współtworzył przez lata znaczące, awangardowe realizacje teatralne Lecha Raczaka i spektakle Poznańskiego Teatru Tańca Ewy Wycichowskiej.
Wiele tych spektakli realizowano w ramach tradycyjnej pudełkowej sceny, inne wypełniały przestrzeń pofabrycznych hal, historycznych zamków, opuszczonych centrów handlowych, aż po nadmaltańskie plenery. Wszędzie tam powstawała nierealna architektura sceniczna Cieślaka. Wywiedziona ze świata jego geometrycznej wyobraźni, w zadziwiający sposób wolnej od związków z całą historią sztuki i architektury.
Te monumentalne, kosmiczne konstrukcje rozrywały przestrzeń klasycznego teatru i w magiczny sposób otwierały się ku nieskończoności. Obsesja tajemniczej, wielowątkowej jak labirynt i zmiennej przestrzeni towarzyszy Cieślakowi nieodmiennie przez całą twórczość. Jest w niej miejsce na człowieka, z ekspresją jego ruchu i gestu, ale pozbawionego twarzy i indywidualności. W wyśnionym świecie teatru, któremu bliżej do filmów science fiction niż do klasycznego teatru literackiego.
Trudno nawet nazwać te scenografie dekoracjami, bo są tak starannie pozbawione fałszywej, teatralnej pozłotki i niczego nie imitują. Są prawdziwą i szczerą do bólu architekturą, krzyczącą podziałami konstrukcyjnymi, surową fakturą, kolorem i nade wszystko światłem. Światłem, które jest jednym z głównych aktorów całego spektaklu, obok muzyki wypełniającej tę przestrzeń niczym koncertową scenę rockowej kapeli. Zadziwiające jest to, jak użycie prostych form geometrycznych, czasem opresyjne, a czasem poetyckie, wyzwala nowe, bogate w znaczenia możliwości teatralne.
SZKATUŁKOWE ŚWIATY
Wystawa szkiców scenograficznych i projektów scenografii do tak wielu różnych przedstawień jest zaskakująco spójna i jednorodna. Wszystkie razem dają wrażenie nieskończonej opowieści szkatułkowej. Obrazy wciągają nas w swoją tajemniczą przestrzeń, która niespodziewanie otwiera się na kolejne, nowe, zaskakujące światy. Jak w „Niewidzialnych miastach” Umberta Eco, gdzie pisarz projektował wciąż od nowa ramy dla ludzkich społeczności.
Ekspozycja pozwala wybić się tym scenografiom na niepodległość. Odrywa je od użytkowej dla spektaklu roli, podporządkowanej wizji reżysera. Nieliczne zdjęcia ze spektakli są tylko ciekawostką wobec siły rysunkowej wizji Bohdana Cieślaka.
O tym rysunku autor pisze czule, że jest „on po prostu zestawem ciągłych linii, urywanych kresek i rozsypujących się w nieładzie punktów na płaszczyźnie. Monolit indywidualności, umiejętności warsztatowych i wyobraźni rysownika oraz wrażliwość odbiorcy stanowią o tym, że ten „zwyczajny zestaw” zamienia się na rzeczywistość rysunkową, na rysunkowy kosmos. […] Istotna jest też idea rysunkowa, która w swojej skrótowości i syntezie daje niezbędną przestrzeń dla wyobraźni odbiorcy zderzającej się z wyobraźnią rysownika, umożliwiając tak ważny dialog z dziełem. Forma skończona powinna przenikać się z czymś «niedokończonym» i tajemniczym”.
POTĘGA RYSUNKU
O niebywałej sile tego rysunkowego zapisu świadczy środkowa, najmniejsza sala tej wystawy, gdzie otaczają nas wielkoformatowe rysunki postaci w ruchu. Nagryzmolone dynamiczną czarną krechą, nadającą wybuchową dynamikę gestom zatrzymanym na białym papierze jak w pojedynczej klatce filmu. Portretowane postaci nie mają indywidualnie opowiedzianych twarzy, a mimo to tworzą wyśmienitą, rysunkową całość o wyjątkowej, niespotykanej już dzisiaj, mistrzowskiej jakości. Warto tu przytoczyć wspomnienie Ewy Wycichowskiej o Bohdanie Cieślaku, który w czasie prób Teatru Tańca, schowany gdzieś z boku sali, szkicował zamaszyście ćwiczących tancerzy.
W trzeciej, głównej sali muzeum, wyświetlane są jednocześnie z sześciu projektorów, surrealistyczne obrazy Cieślaka. Zmieniają się naprzemiennie wyobrażone światy, jak u Beksińskiego, ale bez tej groteskowej dosłowności i nachalnej anegdoty.
Mamy tu rzadką przyjemność przebywania jak na wielkiej teatralnej scenie, w pustej i ciemnej, monumentalnej przestrzeni dawnego muzeum. Tu przecież kilkanaście lat temu odbywał się jeden ze spektakli, do których scenografię tworzył autor obecnej wystawy. Jesteśmy tak mali wobec niekończących się przestrzeni obrazów Bohdana Cieślaka, olbrzymich schodów i podświetlonych arkad. Dopiero po chwili można dostrzec w górze ciemną sylwetkę myśliciela, odlewu słynnej rzeźby Rodina. Posąg zdaje się spoglądać na nas z pytaniem – co wy tu robicie?
Wystawę „Narracje” Bohdana Cieślaka, można oglądać w Muzeum Narodowym w Poznaniu do 31 marca.
Kuratorzy: Wojciech Suchocki, Aleksandra Sobocińska (MNP)
Aranżacja wystawy: Eugeniusz Matejko
Projekcje wideo: Zbigniew Twardowski
Warstwa muzyczna: Robert Łuczak
CZYTAJ TAKŻE: Betonowa utopia na Świętym Marcinie
CZYTAJ TAKŻE: Rynek w szmatach
CZYTAJ TAKŻE: Opatówek i początki polskiego przemysłu