Powstańcy w Atlantydzie
Opublikowano:
26 maja 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Józef Lewandowski w swych wspomnieniach nazwał dawny żydowski Konin Atlantydą. Jego książka „Cztery dni w Atlantydzie” to opowieść o świecie, który zatonął, pogrążył się w niepamięci. Żydowska historia Konina długo była ukryta, nieistniejąca.
Żydowska historia Konina
Także powstanie w getcie warszawskim, które wybuchło 19 kwietnia 1943 roku, długo było „Atlantydą”, pamięć o nim była przykrywana, chowana. To powstaniu warszawskiemu z roku 1944 przez lata poświęcano większość uwagi. To się zmieniło, prace nad wynurzeniem się powstania w getcie warszawskim z niepamięci trwają.
Elementem tego zbiorowego wysiłku jest ekspozycja „Bojownicy i bojowniczki z Poznania i Wielkopolski w żydowskim ruchu oporu”.
Wystawa ta, prezentowana wcześniej w Poznaniu, od 19 kwietnia do 10 maja br. była dostępna w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Zofii Urbanowskiej w Koninie. Współorganizowana przez Miasteczko Poznań i Miejską Bibliotekę Publiczną, wpisuje się w cykl wydarzeń, nad którymi pieczę mają Damian Kruczkowski i Urszula Mróz, a których częścią była projekcja filmu Andrzeja Mosia „Moja Atlantyda”, dokumentu poświęconego wspomnianemu już Józefowi Lewandowskiemu (Izaakowi Lipszycowi). O samym filmie Pan Andrzej Moś, cytowany w zamieszczonym na stronach Akcji Koninie tekście Atlantyda wspomina tak:
To był ostatni film, który zrobiłem na taśmie 16 mm. Był pokazywany w telewizji szwedzkiej. Trafił do wielu osób i instytucji, jest m.in. w muzeum Polin – mówił mi pan Andrzej kiedy przyszłam do KDK obejrzeć „Moją Atlantydę” (tytuł dokumentu nawiązuje do tytułu książki Lewandowskiego, „Cztery dni w Atlantydzie”). Teraz szukamy domów, w których mieszkała rodzina Lipszyców. Pan Andrzej pamięta, które to miejsca. Józef Lewandowski wskazał je podczas wspólnego spaceru.
Biblioteka
Biblioteka konińska jest wyjątkowym miejscem, dziś mieści się w dawnym budynku NBP w tzw. nowej części Konina, ale przez lata jej głównym budynkiem był dawny dom modlitwy i studiów talmudycznych (bes medresz), zburzony w 2016 roku. W odrestaurowanej w latach 80. synagodze natomiast mieściła się filia dziecięca i biblioteka. Dziś dawna synagoga na powrót stała się własnością miasta, wraz z pustym placem po domu talmudycznym.
Warto też dodać, że jak wskazuje w swej książce „Uporczywe Echo. Sztetl Konin” Theo Richmond, konińska społeczność żydowska była szczególnie dumna ze swej bogatej, wielojęzycznej biblioteki (w roku 1922 posiadała ona 5225 tomów, w jidysz, po hebrajsku, polsku, rosyjsku oraz m.in. niemiecku i esperanto). Konińska biblioteka to zatem wyjątkowo dobre miejsce dla wystawy „Bojownicy i bojowniczki z Poznania i Wielkopolski w żydowskim ruchu oporu” – wśród bojowników przeważają mieszkańcy Konina i Kalisza.
Wydobywanie z niepamięci ma tutaj podwójny wymiar, z jednej strony przypomina, że w powstaniu w getcie warszawskim brali udział także dawni mieszkańcy Wielkopolski, z drugiej przeciwstawia się wymazywaniu pamięci o oporze także na tym bardzo lokalnym poziomie.
Konińscy powstańcy
„Powstańcami i powstankami z Atlantydy” biorącymi udział w powstaniu w getcie warszawskim byli między innymi: Frymeta „Frania” Beatus pochodząca z Konina, należąca do Żydowskiej Organizacji Bojowej odważna kurierka i łączniczka; Rywka „Masza” Glanc, także należąca do ŻOB; Mejer Juda (Jehuda Ejzen), który brał między innymi udział w kampanii wrześniowej, a którego ocalała córka Maria Leszczyńska Ejzen wróciła do Konina i napisała wspomnienia „Cała jestem z tamtego świata”. O rodzinie Ejzenów przypomniała też Magda Krysińska- Kałużna w ramach cyklu tekstów poświęconych Żydowskiemu Koninowi i zamieszczonych na stronie Akcji Konin.
Powstańcem był także Michał Strykowski, pochodzący z Konina weterynarz, który między innymi dbał o księgozbiór żydowskiej biblioteki w Koninie. Jego brat Natan mieszkający po wojnie w Izraelu był prezesem stowarzyszenia diaspory konińskich Żydów, współredaktorem wydanej w 1968 roku „Księgi pamięci Konina”, to również z jego inicjatywy powstał poświęcony pamięci konińskich Żydów pomnik na cmentarzu Holon w Izraelu.
Warto dodać, że jedna z tablic poświęcona jest buntowi żydowskich więźniów w obozie pracy przymusowej w Koninie-Czarkowie, który wybuchł 12 sierpnia 1943 roku. Tę walkę o godność dobrze opisują słowa (prawdopodobnie autorstwa Fajwisza Kamlarza) na jednej ze znalezionych, ocalałych fotografii:
„Nie uważajcie tego, co robimy, za coś nieważnego czy tchórzliwego. Nie jesteśmy tacy. Widzieliśmy już wystarczająco dużo i nie mamy dla kogo żyć. Ja i niektórzy moi towarzysze chcemy postąpić jak Samson, jeśli nadarzy się ku temu okazja”.
Pamięć o buncie w obozie w Koninie-Czarkowie możemy wydobyć z niepamięci, między innymi dzięki dziennikowi rabina Jeszui Mosze Aronsona. Był jednym z ocalałych więźniów obozu, związanym wcześniej z Koninem – uczył się u ostatniego konińskiego rabina Jakuba Liebschütza.
Obecność braku
Widać wyraźnie, że Józef Lewandowski wyjątkowo trafnie nazwał nieistniejący już sztetl Konin Atlantydą. Historia jest tu bardziej widoczna przez obecność braku, niż przez to, co pozostało.
Dlatego warto wybrać się do biblioteki miejskiej, aby oglądając wystawę „Bojownicy i bojowniczki z Poznania i Wielkopolski w żydowskim ruchu oporu”, nie tylko przypomnieć sobie tę zapomnianą historię, ale także docenić rolę biblioteki jako miejsca pamięci, również tej lokalnej, oraz łączniczki z przeszłością.
Konińska biblioteka świadomie stara się pełnić taką funkcję, witając przybywających słynnymi słowami pastora Martina Niemöllera, których ostatni akapit brzmi:
„Kiedy przyszli po Żydów, milczałem, nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować”.