Dom Handlowy w Szamotułach
Opublikowano:
5 sierpnia 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Jednym z charakterystycznych elementów ulicy Dworcowej w Szamotułach jest modernistyczny budynek dawnego Domu Handlowego. Niespełna pięćdziesięcioletni i mocno zaniedbany, pozbawiony swojej pierwotnej funkcji, przywołuje wiele wspomnień.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że mieszkańcy Szamotuł darzą go wielkim sentymentem. Kiedyś, uznawany za reprezentacyjną placówkę handlową powiatu szamotulskiego, był powodem do dumy. Wielu kojarzy też kolorową pocztówkę z fotografią M. Raczkowskiego wydaną w 1976 roku przez Krajową Agencję Wydawniczą, na której utrwalono ten obiekt.
Widać na niej fasadę sklepu z napisami, które obecnie brzmią już nieco egzotycznie: „konfekcja” czy „trykotaże”. Są to terminy, które niemalże zupełnie wyszły z użycia. Dziś Dom Handlowy niestety lata świetności ma za sobą i raczej jest powodem do wstydu aniżeli dumy.
Na początku lat 70. w Szamotułach działało około 130 placówek handlowych. Zdecydowana większość z nich była nie tylko przestarzała, ale i nie dysponowała odpowiednią powierzchnią.
Jednym z miejsc, gdzie można było nabyć odzież, były między innymi organizowane na rynku jarmarki powiatowe. Zazwyczaj, przez kilka dni na stoiskach czynnych od godziny 8 do 17, można było zaopatrzyć się różnego rodzaju artykuły. Już wtedy zdarzało się też, że Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Odzieżą w Poznaniu urządzało pokazy odzieży na sezon jesion – zimowy.
Rolniczy Dom Towarowy
Budowa Rolniczego Domu Towarowego, bo taką nosił początkowo nazwę, rozpoczęła się wiosną 1971 roku – nad pracami czuwali kierownicy techniczni Zakładu Usług Remontowo-Budowlanych w Szamotułach Bronisław Jabłoński i Bernard Kierzek oraz brygadzista Marian Pawłowicz.
Inwestorem był Powiatowy Związek Gminnych Spółdzielni (PZGS) w Szamotułach, a czas realizacji zaplanowano na dwa lata. Koszt budowy wyceniono na ponad 5 mln ówczesnych złotych. Projekt został przygotowany przez Biuro Projektów WZGS mieszczące się przy Placu Wolności w Poznaniu.
W grudniu 1971 roku prowadzono prace nawet w nocy.
Jak wspominał Bernard Kierzek:
„Ówczesna technologia znacznie różniła się od współczesnej – na budowie były małe betoniarki o pojemności 150 – 200 litrów i aby zalać cały strop, musiały nieprzerwanie pracować”.
Tak zwane roboty betonowe na mokro wymagały sprawnego zorganizowania tych działań. Teren trzeba było oświetlić, dowieźć wystarczającą ilość materiałów (żwiru i cementu), zapewnić pracownikom posiłki. Na budowie pracowała wtedy ekipa około 15 – 20 osób. Jak się okazało pomysł prowadzenia prac w godzinach nocnych miał sporo zalet – chociażby lepsze ciśnienie wody czy mniejszy ruch pojazdów na trasie gwarantowały powodzenie przedsięwzięcia.
Dom Handlowy oddano do użytku w maju 1973 roku – sklep miał powierzchnię 1200 m2.
Głos Wielkopolski pisał o nowo otwartej placówce, że jest nie tylko potrzebna mieszkańcom, ale i:
„jest jedną z ładniejszych i efektownych fragmentów architektonicznych miasta”.
Prostokątna bryła piętrowego budynku przyciągała uwagę. Do sklepu prowadziły schody, parter frontu był w całości przeszklony, zaś piętro budynku podzielone małymi okienkami (naprzemiennie ułożonymi w siedmiu rzędach), które nadawały budowli nowoczesny wygląd. Mur przylegający do bocznej ściany zdobiły mozaiki – wielokolorowe herby miejscowości – siedzib gminnych spółdzielni w powiecie.
Nieco później na dachu zamontowano napis „Dom Handlowy”, a pomiędzy nim umieszczono dwukolorowy neon – logo GS [Gminnej Spółdzielni] wpisane w listki i zębatkę. Po prawej stronie zaś znajdowała się zielona neonowa strzałka (neon został zdemontowany około 2012 roku). Z tyłu budynku mieściła się rampa do rozładunku towaru.
Na ścianie bocznej wkrótce pojawił się wielokolorowy napis informujący o objęciu domu handlowego patronatami przez Zakłady Polo w Kaliszu i Modena z Poznania oraz Spółdzielczą Hurtownię Międzypowiatową Samopomoc Chłopska w Poznaniu.
Tu warto przypomnieć, że poznańska Modena w latach 70. była jednym z najważniejszych zakładów odzieżowych w Polsce, w którym szyto męskie garnitury, damskie garsonki i płaszcze. Co więcej część produkcji była przeznaczona na eksport (zdarzało się, że na krajowy rynek trafiała tylko końcówka eksportowej kolekcji).
Współpraca z Modeną, to również pokazy mody w szamotulskim Domu Handlowym. Zakłady Modena nie tylko oferowały wysokiej jakości odzież, ale organizowały też zarówno w studiu i w plenerze profesjonalne sesje fotograficzne z udziałem modelek. Szamotulanin Zbigniew Dąbek zapamiętał, jak w latach 80. modelki schodziły po schodach z piętra na parter, aby zaprezentować odzież uszytą w Modenie.
Chińszczyzna spod lady
Dzięki patronatom do Szamotuł trafiał towar bardzo dobrej jakości. Pani Renata Kiernicka – wieloletnia pracownica Domu Handlowego, wspominała, że szczególnym powodem do dumy był fakt, że sklep oferował tzw. import. Inna Szamotulanka opowiadała mi, że jej mama do dziś przechowuje chińską sukienkę kupioną „spod lady”. I w przeciwieństwie do tego, co dziś myślimy o wyrobach „Made in China”, tamte produkty były i ładne i bardzo dobrej jakości.
Sklep był czynny w dni powszednie od godziny 9 do 17, w soboty do godziny 14.
Na piętrze mieściły się działy z obuwiem i dziewiarstwo. Na parterze pierwotnie po lewej stronie był duży dział z narzędziami i urządzeniami do produkcji rolnej. Oferowano tu między innymi śruby, gwoździe, narzędzia ogrodnicze, hydrofory, sznur do snopowiązałek, artykuły ścierne i części wymienne do maszyn rolniczych.
Natomiast po prawej stronie usytuowano stoiska z odzieżą – płaszcze i męskie garnitury, damskie garsonki, sukienki i płaszcze oraz odzież dziecięcą. W piwnicach mieściły się magazyny i kotłownia. Była też winda towarowa.
Ponadto na parterze znajdowało się biuro kierownika, a przy magazynie swój zakład posiadał krawiec Józef Kolat, który na życzenie klienta skracał czy poprawiał garnitury oraz płaszcze.
Według propagandy PRL-owskiej:
„zapowiedzią zmian na lepsze w wiejskim handlu stał się Dom Handlowy w Szamotułach”.
Głos Wielkopolski informował, że zastosowano tu nowoczesną formę sprzedaży i ekspozycji towaru. Ta pierwsza polegała na tym, że w poszczególnych działach towar układano według numeracji, co dawało możliwość szybkiego rozeznania się w ofercie. Ponadto dzięki temu klient z łatwością mógł samodzielnie wybrać i następnie przymierzyć pożądany artykuł.
Przykładem nowoczesnego sposobu ekspozycji towaru był dział obuwniczy:
„zorganizowano go na urządzeniach typu malborskiego, polegającego na ułożeniu według wymiarów. W jednym segmencie olbrzymiego regału, podzielonego na obuwie męskie, damskie i młodzieżowe wyłożono buty tej samej wielkości w bogatym asortymencie, przeciętnie w jedenastu fasonach. Wewnątrz regału mieszczą się trzy pary obuwia z każdego wzoru. Stoisko dysponuje podręcznym magazynem na zapleczu (zorganizowanym podobnie jak stoisko według numeracji obuwia), niezależnie od magazynu głównego zlokalizowanego w piwnicach, skąd każdej chwili można uzupełnić brakujący towar”.
Ta opowieść o dziale obuwniczym przywołuje w mojej pamięci sytuację z połowy lat 80. – moja siostra „wystała” dla mnie kozaki, które okazały się nieco za ciasne. Niestety nie było możliwości, żeby wymienić je na większe (warto przypomnieć młodszym czytelnikom, że aby nabyć buty po 1981 roku należało posiadać talon na obuwie, co więcej można go było zrealizować tylko na terenie województwa, w którym było się zameldowanym).
Wiele z moich koleżanek wspominało też, że ich wymarzone Relaxy (zimowe buty pokryte ortalionem) zostały kupione właśnie w tutejszym Domu Handlowym.
Ekspedientki i złodzieje
Sklepem kierowali Stefan Dziszyński, Zygmunt Maćkowiak i Zygmunt Walendowski. Poza wspomnianą już Panią Renatą Kiernicką pracowały tu między innymi Stefania Witaszyk, Jolanta Gidaszewska, Zdzisława Orlik, Barbara Klisz, Teresa Lisiak, Anna Piechota, Stanisława Ratajczak, Mieczysława Borowska, Anna Krzak.
Oprócz pań ekspedientek i sprzątaczek, które stanowiły zdecydowaną część załogi zatrudnieni byli tu kierownik, krawiec i palacz, który dbał, aby w sklepie było ciepło. Tym ostatnim zajmował się przez wiele lat pan Władysław Lasocki.
W sumie Dom Handlowy zatrudniał około dwudziestu osób.
Dość często zdarzały się włamania do sklepu. Kiedyś jeden z mieszkających w sąsiedztwie Szamotulan zauważył złodzieja i powiadomił o wszystkim milicję. Ta przyjechała na miejsce, aby aresztować sprawcę, a on tymczasem schronił się na dachu i nie chciał zejść. W końcu udało się go stamtąd ściągnąć, a czujny Szamotulanin został nagrodzony zegarkiem za postawę obywatelską.
W 1993 roku Dom Handlowy zakończył swoją działalność. Potem został wydzierżawiony na cele handlowe i usługowe.
Dziękuję Paniom Renacie Kiernickiej i Annie Krzak oraz Panu Bernardowi Kierzkowi za użyczenie fotografii i opowieść o Domu Handlowym. Mam nadzieję, że ta historia będzie miała swój ciąg dalszy…