fot. Mateusz Kiszka

„Bebok” Karoliny Jonderko. Najnowsza książka z serii Kolekcji Wrzesińskiej

Publikacja Karoliny Jonderko jest już czternastą z cyklu Kolekcji Wrzesińskiej. Uznane postacie świata polskiej fotografii otrzymują od kuratora Karola Szymkowiaka i burmistrza Wrześni Tomasza Kałużnego to samo zadanie – bez ograniczeń tematycznych i formalnych mają za pomocą fotografii rozpoznać i skomentować realia Wrześni. Co roku powstaje książka, stanowiąca subiektywną, autorską wypowiedź.

Idea, by w ten sposób tworzyć portret miasta i jego mieszkańców, realizuje się co roku w bardzo różnych formatach. Adam Lach wybrał się w senną podróż, której motywem przewodnim był wiersz szóstoklasistki Nadii Smolarkiewicz (Nibyland ). Magdalena i Maksymilian Rigamonti przeprowadzili wywiady z kobietami, które swoimi działaniami i postawami podważają zastane modele i normy, porządkujące życie Wrześni („Stos”). Zuza Krajewska zdecydowała się na rewizję lokalnego patriotyzmu – sprawdziła, czy młodzi mieszkańcy wyobrażają sobie, że da się tu spędzić kolejne lata, i jak oceniają prowincjonalne realia, w jakich funkcjonują („Powinno być dobrze”).

 

Kolekcja Wrzesińska 2023, fot. Mateusz Kiszka

Książka fotograficzna, choć w swojej podstawowej funkcji zapewnia mieszkańcom lustro, w którym mogą się przejrzeć, okazuje się jednocześnie rodzajem poligonu dla autorek i autorów fotograficznych projektów.

Swoboda, otwartość, czas i środki zachęcają do tego, by zawiesić stosowane przez nich dotąd metody i eksperymentować. Tak działo się w przypadku FIlipa Springera, który w ramach pracy nad Kolekcją Wrzesińską testował swoje możliwości prozatorskie („Zegarmistrz”), tak było w przypadku Rafała Milacha, który w „Pierwszym marszu dżentelmenów” powracał do graficznych zainteresowań.

 

Również Karolina Jonderko ćwiczy w swojej książce nowe dla siebie metody prowadzenia fotograficznej narracji.

Kolekcja Wrzesińska 2023, fot. Mateusz Kiszka

Dotychczas działała w bardzo charakterystyczny sposób. Angażowała się w pracę nad społecznymi problemami, wymagającymi empatii, bliskości i osobistego zaangażowania. Opowiadała o osobach zaginionych, pustce i niepewności, z jaką mierzą się ich rodziny. O kobietach opiekujących się hiperrealistycznymi lalkami, do złudzenia przypominającymi noworodki. O stracie i tęsknocie za zmarłą mamą. O domu opieki w Wielkiej Brytanii, gdzie swoją starość spędzają polscy weterani II wojny światowej. W jej humanistycznym reportażu autonomia, szacunek i bliskość z osobami, o których opowiada, są wartościami nadrzędnymi. Reportaż tego rodzaju wymaga czasu, wymaga też, by problemy, z jakimi się mierzą osoby, o których opowiada reporterka, były jej samej bliskie.

 

Te strategie, tylko z pozoru, Karolina zdaje się pozostawiać za sobą – we Wrześni aranżuje wesołą, partycypacyjną sytuację, której bohaterami stają się młodzi aktorzy teatru OTCZAPY.

Z jednej strony, wybiera się w podróż w stronę inscenizacji – wspólnie z grupą aktorek i aktorów tworzy fabularną opowieść. Z drugiej, pracując z osobami u progu dorosłości, mierzy się jednocześnie z własnymi lękami i zahamowaniami, które były częścią jej własnych, o wiele mniej wesołych doświadczeń wchodzenia w dorosłość.

Bebok

Kolekcja Wrzesińska 2023, fot. Mateusz Kiszka

Sielankowa fabuła o grupie młodych ludzi, inscenizowany paradokument o codzienności rozgrywającej się między nimi, realizuje się w przestrzeni Wrześni. W wizualnej narracji zacierają się granice między zaaranżowanym i scenkami a spontaniczną obserwacją. Grupa młodych ludzi wciela się w rolę paczki przyjaciół. Jedzą razem lody, biegają po łące, aparat obserwuje ich w czasie imprezy osiemnastkowej, podczas wakacji, w słoneczny dzień, rejestruje pocałunki.

Jednocześnie w ten serialowy świat wkrada się równie serialowy lęk, podskórny mrok, inspirowany estetyką „Miasteczka Twin Peaks” czy „Stranger Things”. Zapada noc, światło dnia zastępują kolorowe żarówki i razem z nimi w kadrach coraz częściej czai się nieidentyfikowalna postać. Pojawia się Bebok. W podobnie przerysowanej, teatralnej konwencji rozgrywa się ta druga, mroczna część wizualnej historii.

Beboka dekoduje w tekście towarzyszącym zdjęciom Rafał Sieradzki:

 

„Kim jest Bebok? Jest pod łóżkiem. Bywa w piwnicy albo w szafie. Lubi złapać za nogę śląskiego bajtla, który ociąga się z tyłu. Zwłaszcza kiedy jest sam – wtedy Bebok jest najstraszniejszy. Choć z wyglądu niepozorny, potrafi przestraszyć na śmierć. Na Śląsku Beboka zna każdy dzieciak. Ale postać ta istniała w całym kręgu kultury słowiańskiej. W Wielkopolsce nazywano go Babok albo Bobok. Babcie straszyły nim swoje wnuki, kiedy wysyłały je do piwnicy po kartofle. Za pierwszym razem strach paraliżował dzieci do szpiku kości. Za drugim szły więc z kolegą lub koleżanką i było już trochę raźniej. Jednak za dziesiątym czy dwunastym można było już tego Beboka zawołać. I o to właśnie chodziło. Babcie nie wysyłały przecież wnuków na spotkanie z nim w złej wierze. Po prostu przekazywały im swoje strachy, tak jak zostawia się po sobie przepis na pierogi. Dzieci przyjmowały ten dar z ulgą, a kiedy dorastały, podawały go dalej w sztafecie pokoleń”.

 

Kolekcja Wrzesińska 2023, fot. Mateusz Kiszka

Z folklorystycznych właściwości odziera natomiast Beboka kurator kolekcji, Karol Szymkowiak, sytuując tę postać w świecie lęków – realnych, ograniczających nas, towarzyszących nam na co dzień:

 

„Punktem wyjścia dla Karoliny Jonderko była chęć ukazania wrzesińskich strachów, przedstawienie i wykreowanie rzeczywistości, która wzbudza w widzu lęk. Tymczasem świat ukazany w książce cały czas balansuje na granicy prawdy i fikcji, jawy i snu, sielanki i koszmaru. Fotosy jak z serialowego thrillera spotykają się na sąsiednich stronach z dokumentalnymi zdjęciami młodych ludzi i przestrzeni miejskich. Autorka bawi się w ten sposób z widzem i jednocześnie potęguje napięcie. Wszystko w tym świecie wydaje się być zmyślone i prawdziwe zarazem. Jednak to kreacyjne podejście, nowe dla niej, zaczyna się i kończy na warstwie wizualnej. Tymczasem lęk, o którym chce nam opowiedzieć Jonderko, nie jest wykreowany. Jest jak najbardziej prawdziwy i może dotknąć każdego z nas. Z tego lęku zbudowany jest tytułowy Bebok.

(…)

 

Kolekcja Wrzesińska 2023, fot. Mateusz Kiszka

W swoim wstępie Karolina Jonderko do książki pisze: «Chodziłam na długie spacery i odpływałam myślami do innego świata. Wyobrażałam sobie, że mam grupę przyjaciół, z którą spędzam razem czas». W tym sensie Bebok jest alter ego autorki z czasów jej dzieciństwa. Wykreowany świat reprezentuje to, czego fotografka nie doświadczyła jako młoda osoba, ukazuje to, co straciła.

(…)

Bebok nie jest więc jedynie zapisem osobistych przeżyć Karoliny Jonderko. Traktuje głównie o lęku i depresji, z jakimi zmaga się znaczna część społeczeństwa, w tym coraz częściej ludzie młodzi. Mówi o chorobie, która pozbawia sensu i radości życia…”.

Plan zdjęciowy

Cała ta opowieść – płynąca od odgrywanej sielanki, przez fabularyzowany strach, po realizowany na serio komentarz dotyczący depresji – przez cały czas zdaje się trzymana w bezpiecznych ryzach. Teatralność, fabularny charakter opowieści, odgrywanie ról i komiksowość lęku, uosobionego przez Beboka, mają sprawiać, że to, co prawdziwie straszne, stanie się oswojone. Inscenizowany charakter zdjęć ma budować dystans.

Kolekcja Wrzesińska 2023, fot. Mateusz Kiszka

W czasie premierowego spotkania, przy ognisku w rekreacyjnym ośrodku Lipówka – gdzie realizowanych była większość zdjęć – autorki i autorzy tej książki opowiadali o specyfice pracy nad reżyserowanym projektem fotograficznym. Komentowali też różnice między specyfiką takiej pracy a teatrem.

Aleksy Sierakowski: W teatrze, by scena była widoczna, wszystko musi być bardziej niż rzeczywiste. Trochę przerysowane, choć to negatywnie nacechowane słowo, może lepiej: wyraźniejsze, mocniejsze.

 

Za to na planie zdjęciowym dużo więcej uwagi poświęca się detalom: subtelnym ruchom, gestom i mimice, które trzeba uchwycić w nieruchomym kadrze.

I w tym nieruchomym, niemym obrazie musi się zawrzeć historia. Przedstawia się ją raz, w jednym momencie, jednocześnie dosadnie, ale i bez przesady. Największa różnica polega na subtelności, jakiej wymaga praca na planie zdjęciowym, i wielkiej dosadności teatru.

Kolekcja Wrzesińska 2023, fot. Mateusz Kiszka

Konstancja Żak: Ja uważam, że jest dokładnie odwrotnie. W teatrze musieliśmy zwracać uwagę na bardzo wiele rzeczy, wszystko było z góry ustalone. Ela, reżyserka, ustalała choreografię, słowa, które należało wypowiedzieć dokładnie tak, jak chciała. W czasie realizacji zdjęć mieliśmy dużo większą swobodę. Karolina mówiła nam mniej więcej, co możemy robić, ale reszta należała do nas. Mogliśmy odpowiedzieć na zadanie, jakie nam postawiła, tak jak chcieliśmy.

Aniela Kłodzińska: Bardziej się zgadzam z Konstancją. W teatrze wszystko było ustalone. Podobały nam się te spektakle, były dograne, przećwiczone, i jakbym teraz miała z marszu zagrać ten sam spektakl, który graliśmy dwa lata temu, zagrałabym tak samo.

 

Przypomniałabym sobie tekst i bym zagrała.

A tu zdarzały się momenty niepowtarzalne. Wszystko było dziwne i nowe. Karolina przyjechała do mnie zobaczyć, jakie mam okno w domu, by zrobić przez nie zdjęcie. Została na dwie godziny i w tym czasie opowiadała – o tym na przykład, jak jechała fiatem pandą do Mongolii. To nie były tylko zdjęcia. Nie uważałabym tego za plan zdjęciowy, aparat nam nie przeszkadzał w spędzaniu czasu w tamte wakacje.

Michał Sita: Karolina – a jak to wyglądało dla ciebie? Jaki wpływ mieli aktorzy na to, co zrobiłaś? Jak wyglądały sytuacje, w których wpływali oni na to, co myślisz, robisz, co chcesz przekazać?

Kolekcja Wrzesińska 2023, fot. Mateusz Kiszka

Karolina Jonderko: Niewiele jest w książce zdjęć od początku do końca zaplanowanych. Na przykład kadr, o którym mówiliśmy, Aniela stojąca w oknie – niby od początku do końca wiedziałam, jak ma wyglądać. Mama Anieli musiała ściągać w nocy firanki, by dostosować wygląd okna do mojego planu. Ale jednocześnie – Jacek zdecydował, że pomaluje Anieli oczy. Wiedzieliśmy, że jej postać na zdjęciu pojawi się tylko jako maleńki punkt w oknie, mimo to make-up Jacka widać na zdjęciach i ten make-up poważnie zmienia znaczenie tego portretu.

 

Dzięki tego rodzaju, z pozoru drobnym działaniom bohaterowie mieli naprawdę spory wkład w ostateczny efekt. 70% zdjęć, które znalazły się w książce, jest wynikiem takich zmian. Chociaż powstały w oparciu o jakiś plan, ten plan się zmieniał. Dzięki temu, że aktorzy wnosili swoje poprawki, zdjęcia wyglądają o niebo lepiej, niż by wyglądały, gdybym trzymała się założeń. 

Działałam w oparciu o scenariusz, zapewniłam kręgosłup tej narracji, ale całe ciało zostało do tej opowieści dodane dzięki aktorom. Gesty, o których mówi Aleksy, i interpretacja moich wskazówek – była po ich stronie. I to wyszło wspaniale.

stopka

„Bebok” Karolina Jonderko, Kolekcja Wrzesińska 2022
Udział wzięli: Adam Dekowski, Aleksy Sierakowski, Aniela Kołodzińska, Estera Wieczorek, Gabriela Górczyńska, Jacek Karbowiak, Kacper Sobczak, Kalina Staszak, Konstancja Żak, Krzysztof Mazur, Marysia Olejniczak, Szymon Mrowiński, Weronika Pachuta
Fotografie: Karolina Jonderko, Tekst: Karolina Jonderko, Rafał Sieradzki, Karol Szymkowiak, Kurator: Karol Szymkowiak, Projekt: Natalia Szczęch
Fotoedycja: Ewa Meissner, Okładka: Rafał Sieradzki, Prepress: Tomek Kubaczyk, Asystenci: Jacek Karbowiak, Krzysztof Mazur, Postprodukcja: Jacek Karbowiak, Tomek Kubaczyk
Tłumaczenie: Hanna i James Merrett, Korekta: Ewa Leszczyńska. Wydawca: Urząd Miasta i Gminy Września, Nakład: 500 egz., Druk i oprawa: Drukmania Poznań
ISBN: 978-83-917850-6-5

Karolina Jonderko – urodziła się w 1985 r. w Rydułtowach. Córka górnika. Ukończyła studia magisterskie w zakresie fotografii w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Mieszka w Polsce i pracuje nad wieloma projektami, dotyczącymi zarówno problemów lokalnych, jak i globalnych. Członkini Agencji Napo Images. Większość jej długoterminowych projektów koncentruje się na tematyce związanej z następstwami straty. Doświadczając jej na własnej skórze, chce zwrócić uwagę na problemy, z jakimi borykają się ludzie. Projekty o tej tematyce to m.in. „Autoportret z matką”, „Zagubieni”, „Odrodzone” i „Mała Polska”. Jej projekty długoterminowe były nagradzane w kraju i za granicą. Zdobyła drugą nagrodę w konkursie World Press Photo 2021 za projekt długoterminowy „Reborn”. Odbyła m.in. staż w biurze Magnum Photos w Nowym Jorku.

Teatr Otczapy – powstał w 2009 roku pod skrzydłami reżyser Elżbiety Górczyńskiej we Wrzesińskim Ośrodku Kultury, przy którym działa do dzisiaj. Początkowo aktorzy sekcji teatralnej KOŁO przedstawili lokalnej publiczności dwa programy satyryczne, następnie opracowali spektakl dyplomowy Górczyńskiej pod tytułem „Śpiąca Królewna”, prezentowany na scenie wrocławskiej PWST na zakończenie studiów z reżyserii, by wreszcie przekształcić się w Otczapy. (…) Charakterystyczne dla estetyki Górczyńskiej jest silne osadzenie w teatrze formy, plastyce ruchu i oparcie się na partyturze ruchu, szczegółowo dopracowywanej w trakcie procesu twórczego (…). Otczapy to przede wszystkim społeczna rodzina, do której należą nie tylko ci aktywni „członkowie teatru”, ale również ci „wygaszeni”, którzy wyjechali albo pochłonęła ich praca lub życie rodzinne. Wciąż jednak są częścią otczapowego serca, składową jądra teatru (fragmenty tekstu aktorki Teatru Otczapy Anastazji Żak, zamieszczonego w książce „Bebok” Karoliny Jonderko).  

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
1
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0