Powinno być dobrze
Opublikowano:
25 września 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Zuza Krajewska w najnowszej odsłonie Kolekcji Wrzesińskiej tworzy intymny i nieoczywisty portret miasta. Spotkania z młodymi mieszkańcami Wrześni definiują ojczyznę, która wymyka się prostym podziałom – ideologicznym konfliktom i z góry przyjętym założeniom.
Zdjęcia z książki „Powinno Być Dobrze” prezentujemy w galerii.
MŁODOŚĆ I JEJ KONWENCJE
Zuza Krajewska jest jedną z najbardziej docenianych polskich fotografek – znana doskonale ze zdjęć realizowanych dla prestiżowych magazynów, z portretowych sesji pierwszoplanowych postaci, z bezbłędnych kreacji modowych przeznaczonych na rozkładówki „Vogue’a”.
Ten kontekst jej zawodowej pracy jest ważny. Krajewskiej nie jest obce portretowanie osobistości w taki sposób, by jeszcze lepiej i jeszcze piękniej budować ich wyidealizowany publiczny wizerunek. Jej fotografie mody zakrzywiają rzeczywistość i wskazują, jak dopasować świat do aktualnych wymagań estetycznej poprawności.
Równolegle – w swoich artystycznych projektach – używa tych samych sposobów obrazowania, by opowiedzieć o sytuacjach wymykających się prostym kategoriom, o obszarach, które nie posiadają ustalonych konwencji.
Pracując w ten sposób, w ostatnich latach skupiała się na młodości. Obserwowała moment w życiu, gdy żadne postawy nie są jeszcze do końca kształtne, kiedy nie da się jednoznacznie określić, w jakie tory się wpada, kiedy jest czas na próby, bo nie wszystko zostało ustalone raz na zawsze. Interesują ją te niejednoznaczne obszary.
Jak w projekcie „Boyeurism”, w którym wspólnie z Bartkiem Wieczorkiem zastanawiała się nad kategoriami męskości i kobiecości – analizując wizualne standardy męskich aktów. Z kolei w „Imago”, pracy podsumowującej długoterminową dokumentację życia w poprawczaku w Studzieńcu, starała się przyjrzeć temu fragmentowi rzeczywistości niezależnie od pełnych uprzedzeń stereotypów, dystansując się od sądów na temat więźniów wygłaszanych pewnie i natychmiast, bez zastanowienia. Skupiła się na charakterystycznym stanie zawieszenia między dorosłością a byciem dzieckiem, gdy jednocześnie jej bohaterowie musieli odpowiedzieć za kradzieże, gwałty i pobicia, których się dopuścili. Zrealizowała ten projekt metodycznie, bez założeń przyjmowanych z góry, określających, jaka będzie ostateczna treść fotograficznego przekazu. Z szacunkiem dla bohaterów – to wartość podstawowa.
Mimo estetycznej bliskości ze światem kolorowych magazynów, jej artystyczne projekty takie jak ten, znajdują się dokładnie po drugiej stronie barykady – zamiast agitować, podkreślają niejednoznaczność. Próbują oddzielić złożone problemy dorastania, seksualności czy przestępczości – od narosłych wokół nich uproszczeń. Poddają w wątpliwość założenia, z którymi podchodzimy do wizerunków.
Pewnie dlatego użycie chwytów wizualnych, które fotografka opracowała w modowych magazynach, jest przekonujące również w jej dokumentalnych działaniach. Utrzymuje stałe napięcie pomiędzy rzeczywistością, którą obserwuje, a określonym z góry kanonem, w jaki próbuje się wtłoczyć jej bohaterów.
Zdaje relację z rozdźwięku między wzorcami czy wizualnymi konwencjami a niejednoznacznymi historiami niemieszczącymi się w ciasnych szufladach. Skupia się na takich właśnie obszarach – nie do końca zdefiniowanych, niepewnych, wymagających rzetelnego zbadania, trudnych do sportretowania, bo niepasujących do utartych schematów.
MŁODY PATRIOTYZM?
Podobny rodzaj metodycznej analizy młodości Zuza Krajewska proponuje w najnowszej książce o Wrześni „Powinno Być Dobrze” – choć tutaj rozpracowuje współczesną definicję „ojczyzny”.
„Jak ty byś się zachował w chwili próby?” „Gdzie leży granica między obowiązkiem a wolnością?” „Czym jest ojczyzna?” – szkolne pytania, wydawałoby się, jak z tematu rozprawki w liceum. I proste, szczere odpowiedzi udzielone przez mieszkańców Wrześni, którzy nie skończyli jeszcze 20 lat, okazują się kluczem do ich intymnego portretu.
Dzięki wywiadom towarzyszącym zdjęciom, powstaje opowieść pełna niuansów i niejednoznaczności, historia o przywiązaniu do najbliższego otoczenia i o ambiwalentnej wartości tego, co dookoła.
„Plonów powinno być mniej, wolniej to wszystko powinno rosnąć. A to jest wszystko rozpędzone ceną i w ogóle nie jest ekologiczne. Kiedyś się sypało nawozami 2–3 tony, a teraz się sypie po 10. Nie dość, że zboża są modyfikowane i mają większą podatność na choroby, to się je coraz bardziej nawozi chemią. Krowy się męczą, odwapniają, są maszynami do produkcji mleka. A potem mamy nadmiary zboża i mleko po śmieszne 1,30 zł, a i tak potem się to wylewa. Powinno być bardziej ekologicznie, wolniej” (Szymon, 18).
„Aktualnie nie widzę się tu mieszkającej całe życie. Ani w Polsce, ani we Wrześni. Po pierwsze chciałabym pozwiedzać świat. Po drugie, rząd teraz nie do końca mi się podoba. Czuję, że jestem częścią większego bytu, Europejką. Sama nie wiem, czy bym walczyła o Polskę, trudne pytanie. Mogłabym trochę stchórzyć, bo szanuję swoje życie” (Ida, 17).
„Bardzo lubimy swoje życie. Chcielibyśmy testować gry, zostać gamerami, e-sportowcami, grać w CS:GO, Fortnight, FIFĘ! Gramy od roku. E-sportowiec zarabia 13 tysięcy, to więcej niż prawdziwy!” (Eryk, 11 / Adam, 12).
„Znam dużo matek w moim wieku. Jak byłam w szpitalu, była dziewczyna, która miała 15 lat i właśnie rodziła. Pielęgniarki mówiły, że dużo lepiej się opiekowała dzieckiem niż niejedna dorosła osoba” (Klaudia, 17).
„Polska jest drugim, najbardziej homofobicznym krajem w Europie. Ludzie są zamknięci na inność. Dziwnie mi tu jest we Wrześni. Czasami czuję się kompletnie sam. Pewnie są tu geje, ale nie ma nikogo, kto się przyznaje otwarcie. Miałem nieprzyjemności ze strony innych chłopaków, bo to małe miasto” (Kacper, 17).
WIZERUNKI MŁODEJ WRZEŚNI
Portrety młodych ludzi uzupełniające ich wypowiedzi, powstałe w otoczeniu i kontekstach ważnych dla nich samych, na warunkach, które fotografka wypracowała wspólnie ze swoimi bohaterami, to gest polegający na emancypacji. Przyznaje im autonomię.
Podążając za historiami wrzesińskich dzieciaków, wpadamy w kolejne schematy – ich portrety płynnie przechodzą z jednej konwencji w drugą. Gospodarstwo przypomina raczej farmę na środkowym zachodzie Stanów Zjednoczonych (Szymon, 18). Pojawiają się obrazy przypominające powolny teledysk do smutnej piosenki słyszalnej z głośnika przy hotelowym basenie (Agata, 15). Pomnikowe pozy świętego obrazka są kluczem do kolejnego portretu (Kinga, 15). Następna historia przypomina wywiad z gitarzystą punkowej kapeli w przerwie trasy koncertowej (Szymon, 18).
Za każdym razem fotografka idzie tropem bohaterów – podejmuje grę z wizerunkami kolejnych postaci, wzmacnia ich pozy, podkreślając detale, buduje mikrohistorie. Jak w zdjęciach modowych – przygląda się kreacjom, podkreśla je, wygładza i prezentuje w delikatnie przerysowanej formie. W ten sposób następuje wymiana, której rezultatem są fotografie.
To wielogłosowy, socjologiczny portret młodych mieszkańców Wrześni. Nie da się takiej opowieści zaprząc do ideologicznych krucjat.
Nieważne czy chcielibyśmy użyć figury retorycznej „dzieci” do obrony tradycyjnych wartości rodzinnych, czy mielibyśmy ochotę pomstować na nacjonalistyczny zwrot w podręcznikach szkolnych: praca Zuzy Krajewskiej prezentuje niejednoznaczne postacie, niedające się tak łatwo skwitować utartym sloganem. Daje głos właśnie tym młodym ludziom, którzy używani są zazwyczaj w dyskusjach jedynie jako karta przetargowa. Prezentuje cały gradient odcieni i postaw – jak pisze autorka we wstępie – niemieszczących się w abstrakcyjnych podziałach.
To zresztą największa wartość książki. Rzetelnie, metodycznie, bez skrzywień czy czających się w tle tez – przedstawia portret młodych ludzi w pewnym miejscu i czasie. Z całym bagażem niepewności co do finansowego jutra, z ich niezgodą na zaściankową nietolerancję, z którą spotykają się stale, z wyobrażeniami na temat tego, czy we Wrześni da się planować przyszłość.
Zuza Krajewska zastanawia się, czym powinny być abstrakcyjny patriotyzm czy ojczyzna, sprowadzając na ziemię odrealnione slogany. Pyta dzisiejsze dzieci wrzesińskie, czy warto, czy widzą się tu za 10 lat, czy jest im dobrze.
„Można być patriotą, ale nie trzeba być przy tym praktykującym katolikiem. Można być wierzącym, a jednocześnie szanować osoby o innej orientacji seksualnej. Samemu można być niewierzącym, ale szanować wiarę innych ludzi. […] Obraz dzisiejszych czasów, realia światopoglądowe i ekonomiczne, pomimo zmian, jakie zaszły w tych obszarach, zmusza nas do postawienia pytania – czy misja dzieci wrzesińskich została zakończona? Czy nie pojawia się potrzeba zdefiniowania na nowo pojęcia wolności w kontekście wyrażania poglądów, seksualności, wiary, samostanowienia i niezależności finansowej?” – pisze we wstępie książki Karol Szymkowiak, kurator.
Strategia zadawania prostych pytań i skupienia się na intymnych detalach sprawia, że „Powinno Być Dobrze” staje się przewodnikiem po tych postawach – dalekich od skrajności, bo nie wynikają one z ideologicznych deklaracji, ale dotyczą prawdziwych ludzi i ich realnych losów. Tu pojawiają się szarości i niuanse, które Zuza Krajewska skutecznie zauważa.
„Powinno Być Dobrze”
Nowa książka z serii Kolekcji Wrzesińskiej
Zdjęcia i słowa: Zuza Krajewska
Asystent fotografa: Thony Becker
Kurator: Karol Szymkowiak
Projekt książki: Piotrek BDSN Okrasa
Wydawca: Muzeum Regionalne im. Dzieci Wrzesińskich we Wrześni, 2019
CZYTAJ TAKŻE: Na innych rejestrach. Rozmowa z Filipem Springerem
CZYTAJ TAKŻE: Message z Indii
CZYTAJ TAKŻE: Księżyc w trójwymiarze