Hotel Otwartość
Opublikowano:
9 grudnia 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Ukraińcy i Ukrainki na tyle mocno wtopili się w polską rzeczywistość, że stanowiąc coraz większe wsparcie dla polskiej gospodarki, stali się w pewien sposób niewidzialni. Widujemy ich coraz częściej na ulicach, ale niewiele wiemy, jak im się w Polsce żyje” – mówi Szymon Stemplewski, założyciel i pomysłodawca Short Waves Festival.
KUBA WOJTASZCZYK: Kiedy narodził się projekt Hotelu Europa?
SZYMON STEMPLEWSKI: Przede wszystkim w pięknych okolicznościach przyrody, na Bałkanach, w Macedonii, w kraju, którego już nie ma, a czasami myślę, że nigdy nie było, w Otesevie nad Jeziorem Prespańskim.
Moją macedońską przygodę rozpocząłem latem 2018 i przez rok odwiedziłem tę niewielką, ale niezmiernie interesującą krainę kilkakrotnie. Przejeżdżając ją wzdłuż i wszerz, odkrywając wiele magicznych miejsc, niejednokrotnie docierając do końca drogi – bo dalej to już tylko góry.
Co cię w tym miejscu zainteresowało?
Od początku zafascynowały mnie macedońskie przepiękne jeziora i badając je kawałek po kawałku, odkryłem opuszczony Hotel Europa.
Od razu wiedziałem, że jest to miejsce, do którego będę wracał, a kiedy poznałem historię jego upadku i zamknięcia, postanowiłem uczynić go punktem wyjścia do nowej opowieści. Historii pożaru, który strawił część hotelowych zabudowań, a rozpoczął się w pawilonie Jugosławia. Opowieści o Europie, niby to zjednoczonej, ale podzielonej, której wartości są rozmyte i tracą na znaczeniu, a widmo powracających nacjonalizmów nam Europejczykom coraz bardziej zagraża.
Opowiedz trochę założeniach projektu.
Punktem wyjścia była dla mnie idea stworzenia neutralnej przestrzeni – dającej dobre warunki do wymiany i komunikacji pomiędzy uczestnikami oraz zaproszonymi gośćmi reprezentującymi różne dziedziny, m.in. kulturę, sztukę, szeroko pojęte projektowanie, socjologię i psychologię.
Wspólnie postaramy się zdefiniować pytania i poszukać odpowiedzi, które mogłyby pomóc nam w świadomym tworzeniu przyszłości w obliczu narastającego niezrównoważonego rozwoju, kryzysu klimatycznego czy zagrożeń związanych z niekontrolowanym wykorzystywaniem technologii. Zastanowimy się, na ile mogą nam to ułatwić wartości europejskie, a na ile lokalne.
Chciałbym stworzyć narzędzie umożliwiające długofalową pracę, dzielenie się zdobytymi doświadczeniami i możliwość kreowania projektu z nowymi partnerami w różnych lokalizacjach. Zaczynamy w Poznaniu, z główną odsłoną w marcu 2020 roku w trakcie Short Waves Festival, ale myślimy już też o kolejnych działaniach.
Pierwsze zaproszenie przyszło z Drezna, w którym w kwietniu 2020 roku podzielimy się doświadczeniami i odkryciami związanymi z funkcjonowaniem Hotelu Europa.
W ramach programu m.in. odbędą się dwa pokazy filmowe. Pierwszy przygotowany z myślą o integracji środowiska imigrantów z Ukrainy z mieszkańcami Poznania. Myślisz, że Ukraińcy i Ukrainki tworzą już integralną tkankę naszego miasta i Polski czy jeszcze trochę odstają, „zawadzają”?
Ukraińcy i Ukrainki na tyle mocno wtopili się w polską rzeczywistość, że stanowiąc coraz większe wsparcie dla polskiej gospodarki, stali się w pewien sposób niewidzialni. Widujemy ich coraz częściej na ulicach, ale niewiele wiemy o tym, jak im się w Polsce żyje, jak i gdzie spędzają wolny czas. Czy są zainteresowani polską kulturą i czy brakuje im ukraińskiej.
Myślisz, że w innych krajach Europy ta integracja przebiega lepiej?
Mam przyjaciół z Ukrainy, którzy żyją i pracują w Berlinie i są bardzo aktywni na tamtejszej scenie, a także tworzą oddolnie własne inicjatywy. W Poznaniu poza chlubnymi wyjątkami, jak na przykład działania Teatru Polskiego powiązane z inscenizacją „Hamleta” czy istniejącego odkąd pamiętam Festiwalu Ukraińska Wiosna, tak naprawdę niewiele się dzieje, biorąc pod uwagę liczbę Ukrainek i Ukraińców, którzy w ostatnim czasie stali się naszymi sąsiadami.
Mam wrażenie, że panuje przekonanie, że Ukraińcy są tu tylko na chwilę. Z tą tymczasowością kojarzy mi się ten hotel w nazwie.
Jak już wspomniałem, od początku bardzo zależało mi na znalezieniu sposobu na stworzenie neutralnej przestrzeni, która mogłaby służyć wymianie nie tylko na polu kultury.
Hotel, zwłaszcza jego francuski model z przełomu XIX i XX wieku, bywał miejscem dużo bardziej otwartym niż dzisiaj. Jego lobby służyło nie tylko gościom hotelowym, ale też starym bywalcom, którzy przychodzili poczytać gazetę, wypić kawę czy spotkać się ze znajomymi. Restauracje hotelowe uchodziły zwykle za te najbardziej reprezentacyjne w mieście. Wypadało się tam pokazać.
Ten „społeczny” charakter, a nie „sypialny”, który dzisiaj głównie kojarzy nam się z przemysłem hotelowym, miał dla mnie podstawowe znaczenie przy decyzji o wyborze budzącej różne skojarzenia nazwy.
Postaramy się go odzyskać i sięgnąć do łacińskich źródeł słowa „hotel”, w którym zawarta w nim gościnność miała ważne, a nawet kluczowe znaczenie.
Hotel Europa ma imponującą grupę projektową. Czym ona się zajmie?
Grupę projektową stworzyli studenci i studentki trzeciego roku School of Form na kierunku communication design.
Kris Łukomski, mój przyjaciel, który od wielu lat współpracuje z fundacją i festiwalem, podchwycił mój pomysł i wspólnie zdecydowaliśmy, że może być to ciekawe zadanie projektowe dla studentów.
Powstał zespół, który został podzielony na grupy zajmujące się identyfikacją Hotelu Europa, projektu zaadaptowania Inkubatora Kultury Pireus oraz definiującego jego potencjalnych odbiorców.
Moim zadaniem, ze wsparciem osób pracujących w Ad Arte, było stworzenie programu oraz pomocy w działaniach logistycznych. Odbyliśmy wiele spotkań, na których potwierdziło się, że kultura jest żywym organizmem i podlega w procesie bardzo wielu zmianom. Myślę, że jest to ciekawe doświadczenie dla studentów, a nam da wiele materiałów do dalszej pracy nad projektem.
Jak ten projekt wpisuje się w Short Waves Festival?
Od początku festiwalu szukamy różnych niestandardowych rozwiązań, które mają go uatrakcyjnić oraz zbudować jego unikatowy rys. Wymyślając formuły Random Home Cinema, Kino Fusion czy Kino Forma, zawsze starałem się – pozostając w obszarze bliskim kinowemu doświadczeniu – poszerzać je o nowe elementy.
Hotel Europa również będzie miejscem projekcji, ale pojawi się w nim dużo propozycji, które bardziej można powiązać z funkcjami „dziennego” klubu festiwalowego. Spotkań, wykładów, warsztatów.
Chcemy umożliwić zarówno gościom festiwalu, jak i naszej publiczności przebywanie w przyjaznej i komfortowej przestrzeni pobudzającej wymianę myśli i doświadczeń. Postaramy się wygenerować również niestandardowe sytuacje performatywne, będące czymś zupełnie nowym i niespotykanym na innych festiwalach filmowych.
Kiedy ruszałeś z Short Waves, chciałeś, aby ten projekt był zaangażowany społecznie?
Na początku zależało mi głównie na wypromowaniu w Polsce kina krótkometrażowego, którego zarówno tematyka, jak i forma była czymś świeżym, intrygującym i poruszającym.
Tożsamość festiwalu budują tworzący go ludzie. Przez pierwsze lata była to ciekawa mieszanka filmoznawców z artystami. Później pojawiało się coraz więcej osób, dla których polityka społeczna była jednym z wiodących zainteresowań. Bez wątpienia zalicza się do nich nowa dyrektorka festiwalu Emilia Mazik, która ma znaczący głos przy konstruowaniu programu.
Kolejna edycja Short Waves, która wydarzy się w dniach od 17 do 22 marca 2020, będzie odbywała się pod hasłem „Fixing the Future/Naprawianie przyszłości” – i tematyka społeczna będzie odgrywała bardzo ważną rolę.
Cofnijmy się jeszcze do początku. Jak Short Waves ewoluowało?
Zaczynaliśmy jako objazdowy festiwal promujący polskie kino krótkometrażowe – nie tylko w Polsce czy Europie, ale na całym świecie. Zorganizowaliśmy setki pokazów, czasami w bardzo egzotycznych miejscach. W trakcie kolejnych edycji część poznańska festiwalu powiększała się coraz bardziej. Od 2014 roku – dzięki dotacji Miasta Poznań – udało nam się stworzyć prawdziwy stacjonarny festiwal.
Pojawiało się coraz więcej punktów programu, w tym konkursów, których w przyszłym roku będzie sześć. Obok najbardziej prestiżowego konkursu międzynarodowego, warto zwrócić uwagę na dwa tematyczne – pierwszy „Dances With Camera”, poświęcony filmowi tańca, oraz drugi „Urban View”, poświęcony architekturze i urbanistyce. W przyszłym roku po raz pierwszy odbędzie się także konkurs polskiego filmu eksperymentalnego z pogranicza sztuki i kina.
Prawdę mówiąc, przez te lata zmienialiśmy się nieustannie, tworząc zarówno wyjątkowo treściwy, jak też bardzo różnorodny festiwal. Trzy elementy się nie zmieniały. Poznań jako serce festiwalu, zaznaczanie naszej obecności w Wielkopolsce oraz krótki metraż.
Jak krótki metraż ma się w dobie streamingu?
Streaming głównie wpłynął na coraz większą dostępność, stopniowe zwiększanie się znaczenia i wyników finansowych osiąganych przez seriale. Pozytywnie oddziałuje na zainteresowanie odbiorców dokumentami. Mniejszy wpływ ma na ciągle bardzo dobrze funkcjonujące w różnych segmentach rynku filmy długometrażowe, a znikomy na kino krótkometrażowe.
Na największych platformach krótkie filmy znajdują się na marginesie ich bogatej oferty. Bez wątpienia online jest dostępny ocean treści, które można zakwalifikować jako krótkie utwory audiowizualne, ale wciąż nierozwiązanym problemem pozostaje odnalezienie w tej masie tych najbardziej wartościowych. Dlatego kiedy powraca pytanie o przyszłość krótkiego metrażu, najczęstszą odpowiedzią osób, które profesjonalnie zajmują się filmem, jest: festiwale filmowe.
Jakie wyzwania stoją przed Ad Adarte?
Nieustannie te podstawowe, czyli zapewnienie środków na godne płace na godnych zasadach dla zespołu w trybie całorocznym.
Sytuacja w kulturze nie była i nie jest dobra. I niestety nie zapowiada się kolorowo. Przyszły rok będzie dla poznańskich NGO-sów niezwykle trudny ze względu na cięcia w ich finansowaniu, spowodowane wpływem polityki na budżety samorządów.
Chcąc realizować nowe projekty, zwłaszcza o charakterze edukacyjnym, dostępne dla wszystkich chętnych i bez względu na wykluczenia, którym potencjalnie mogą podlegać, musimy być bardzo aktywni w poszukiwaniu środków na działalność. Lokalnie, na poziomie krajowym oraz europejskim.
Short Waves Festival cieszy się chyba sporym szacunkiem.
Cieszy nas, że festiwal jest zaliczany do jednego z kilku najbardziej dynamicznie rozwijających się tego typu imprez w Europie. Pomaga nam to w kontynuowaniu stałej współpracy z Goethe-Institut czy British Council, ale też w znajdowaniu nowych partnerów.
Współtworzymy – jako jeden z dziesięciu festiwali – Europejską Nagrodę Publiczności. W niedalekiej przyszłości będziemy się starali nominować filmy do Europejskiej Nagrody Filmowej oraz Oskarów w kategorii krótkometrażowy film aktorski. Kiedyś wydawało się to tylko sferą marzeń, dzisiaj mamy nadzieję, że niedługo stanie się rzeczywistością.
SZYMON STEMPLEWSKI – Prezes Zarządu Fundacji Ad Arte, założyciel i pomysłodawca Short Waves Festival. Odpowiedzialny za kierunki rozwoju oraz główne aktywności fundacji. Ukończył studia w Instytucie Kulturoznawstwa na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz na Wydziale Edukacji Artystycznej Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu.