Wysoka jakość, zdrowie i tradycja
Opublikowano:
25 stycznia 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Z Krzysztofem Grabowskim, Wicemarszałkiem Województwa Wielkopolskiego rozmawia Marek Grądzki.
MAREK GRĄDZKI: Jakie osiągnięcia Kulinarnego Dziedzictwa Wielkopolski w minionym roku uznałby Pan za najważniejsze?
KRZYSZTOF GRABOWSKI: Sieć istnieje już dziesięć lat. Kiedy wstępowaliśmy w jej szeregi, nie myślałem, że staniemy się jednym z najsilniejszych i najliczniejszych pod tym względem regionów w Europie. Wszak to właśnie nam powierzono w 2017 roku organizację Europejskiego Forum tej organizacji – Poznań jak zwykle stanął na wysokości zadania, zbierając same pochwały.
Miniony rok już nie obfitował w tak spektakularne wydarzenia. Co nie znaczy, że nie zaliczyliśmy kilku sukcesów w promocji regionalnej żywności. Piernik z Krzywinia został wpisany na listę ministerialnych znaków jakości. Dołączył do andrutów kaliskich i nowotomyskiego sera, dodając kolejny punkt na mapie świadczący o tym, że Wielkopolska obfituje w wyroby najwyższej jakości.
Pytanie zasadnicze: skąd w Panu tyle pasji i zaangażowania w promowanie zdrowej żywności?
Idąc za głosem mądrych ludzi, już dawno temu potwierdziłem na sobie, że człowiek jest tym, co je. Mam jeszcze na tym świecie wiele do zrobienia, a żeby zrealizować swoje plany, muszę mieć tak zwane końskie zdrowie. Tego nie można osiągnąć, odżywiając się niezdrowo.
Poza tym, odpowiadając za rolnictwo, chciałbym, by nasz region stał zdrową, tradycyjnie wytwarzaną i – tam, gdzie to możliwe – ekologiczną żywnością.
Widzę w tym lukę i szansę dla naszych producentów. Korporacji produkujących żywność schemizowaną, modyfikowaną genetycznie jest na świecie wiele. My powinniśmy stać się znani z marek rozpoznawalnych dzięki wysokiej jakości i przede wszystkim z produktów sprzyjających utrzymaniu nas w zdrowiu. Tego na świecie brakuje.
Nasi rolnicy są dobrze przygotowani, nie nadużywają środków ochrony roślin, działają w oparciu o nawozy naturalne. Powrót do natury wcale nie oznacza zacofania i powrotu do sochy. By produkować taką żywność, trzeba posiadać dużą wiedzę i przede wszystkim być pasjonatem tego, co się robi.
W pojedynkę się tego nie osiągnie…
Jak na wstępie zaznaczyłem, jest nas wielu. Za mną stoją rolnicy uprawiający żyta ekologiczne, dawne odmiany pszenicy – płaskurkę i samopszę – ogrodnicy produkujący ogórki bez chemii, kapustę, stare, często zapomniane odmiany warzyw. Dalej w tym szeregu stoją firmy przetwarzające żywność, wszystkie z niebiesko-białym znaczkiem Kulinarnego Dziedzictwa. Na końcu tego łańcucha mamy restauracje mające w swoim menu kuchnię tradycyjną, regionalną, opartą właśnie na tych produktach.
Czy jednak nie za cicho o takich osiągnięciach?
Wzbudziliśmy powszechny podziw, jadąc z produktami sieci i częstując nimi naszych unijnych partnerów. Raz do roku członkowie Kulinarnego Dziedzictwa Wielkopolski spotykają się, by dyskutować o problemach producentów. Jest to dla mnie inspiracja do działania, by wypełniać luki, rozwijać to, co dobre, naprawiać błędy.
Nasz rozwój i osiągnięcia zostały dostrzeżone przez koordynatora Europejskiego Kulinarnego Dziedzictwa. To dzięki nam do tej elitarnej grupy dołącza region Sibiu w Rumunii, a w Polsce województwo lubuskie.
Przy okazji jakich imprez producenci wielkopolscy mogą się promować?
Przede wszystkim dzięki naszej sztandarowej imprezie, czyli Smakom Regionów organizowanym na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Będę trochę nieskromny, gdy powiem, że jakością nie odstajemy od tak prestiżowego wydarzenia jak Grüne Woche – rzecz jasna w naszym krajowym wymiarze.
Właśnie wracam z tego Zielonego Tygodnia, który odbywa się każdego roku w styczniu w Berlinie. Reprezentacja Wielkopolski jest bardzo widoczna na tej imprezie. Mamy się czym pochwalić. Nasi sąsiedzi stają niejednokrotnie w kolejkach, by popróbować wyrobów wielkopolskich mleczarni, serów zagrodowych, wędlin najwyższej jakości czy też lepionych ręcznie pierogów i rzemieślniczych lodów.
Ponieważ mocną stroną Wielkopolski jest uprawa ekologiczna, bierzemy także udział w łódzkich targach Natura Food. Często na swoje imprezy zapraszają nas nasi partnerzy z Brandenburgii i Hesji.
Długo by wymieniać, bo naprawdę jest tego sporo. Świadectwem tego, że jesteśmy potrzebni, może być fakt, że ciągle zgłaszają się kolejni chętni chcący przystąpić do Sieci Kulinarnego Dziedzictwa Wielkopolski. Do tego jeszcze możemy się pochwalić wydanym na bardzo wysokim poziomie edytorskim katalogiem prezentującym naszych członków. Jest to album, który obdarowani nim stawiają na półce z książkami i często do niego zaglądają, by znaleźć interesującego ich producenta.
Jakie mają Państwo plany na ten rok?
Ponieważ jesteśmy systematyczni, weźmiemy udział we wszystkich interesujących nas imprezach – krajowych, jak i zagranicznych, żeby skutecznie promować żywność regionalną. Z całą pewnością chcemy się również skupić na promocji naszych producentów w internecie poprzez aplikację z geolokalizacją, gdyż chcemy trafić również do młodego grona konsumentów.
W najbliższym czasie odbędzie się również Forum Wielkopolskiego Kulinarnego Dziedzictwa.
Jest to spotkanie wszystkich naszych członków, w trakcie którego omawiamy najważniejsze sprawy i problemy. Jako urząd staramy się pomóc w ich rozwiązaniu.
Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki, by ta jakże potrzebna inicjatywa nadal mogła się rozwijać.
KRZYSZTOF GRABOWSKI – ur. 9 września 1973 roku w Kaliszu, od 2014 r. Wicemarszałek Województwa Wielkopolskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Karnawałowe przekąski
CZYTAJ TAKŻE: Bąbelkowe wiwaty
CZYTAJ TAKŻE: Słodkie na świątecznym stole