fot. A. Budnik

Na straganie w dzień targowy, czyli październikowe targi książki

Targi książki bywają świętem literatury – okazją do towarzyskich spotkań wydawców, czytelników i autorów. Kolejki po nowości, spotkania z pisarzami i pisarkami czy atrakcje dla niemal każdej grupy wiekowej to jedna strona medalu. Ale to nie tylko kiermasz i – dobrze, jeśli tak się stanie – interesujący program wydarzeń. Dla branży targi, zwłaszcza międzynarodowe, mają zgoła inne znaczenie.

Frankfurter Buchmesse: serce europejskiego rynku książki

Frankfurter Buchmesse, czyli Targi Książki we Frankfurcie, to jedno z najważniejszych i najstarszych wydarzeń tego typu na świecie, sięgające korzeniami do XV-wiecznej rewolucji Gutenberga. Co roku przyciągają setki tysięcy odwiedzających, w tym wydawców, autorów, księgarzy i dziennikarzy. Podobnie jak sama branża wydawnicza, największe targi w Europie łączą w sobie interesy zarówno komercyjne, jak i kulturotwórcze. I z czasem staje się coraz bardziej jasne, że to, co komercyjne, wyprzedza (i to znacznie) to, co związane z kulturą.

W 2023 roku, podczas konferencji prasowej przed październikowymi targami, podkreślono znaczenie reagowania imprezy na aktualne wydarzenia świata polityki, sztuki czy filozofii. Związek z rzeczywistością pozaliteracką – i wiara w literaturę jako jeden z języków opisu dzisiejszego świata – jest tu nie od parady.

 

fot. A. Budnik

fot. A. Budnik

To właśnie na niemieckich targach (zwracam przy tym uwagę również na te odbywające się w Lipsku) dyskutuje się o kształcie branży wydawniczej w ciągu najbliższych lat: sposobach dystrybucji, przyszłości papierowych wydań i metodach finansowania przedsięwzięć.

Na znaczenie targów pracuje również inny, niezwykle ważny, mechanizm życia literackiego. Mowa o nagrodzie. Przed rozpoczęciem Frankfurter Buchmesse odbywa się ceremonia wręczenia Niemieckiej Nagrody Książkowej. To prestiżowe wyróżnienie przyznaje się najlepszej niemieckojęzycznej powieści roku. Czym miałaby być owa „najlepszość”? To temat na kolejny felieton o nagrodach właśnie. Wróćmy jednak do Frankfurtu: w 2023 roku krótka lista kandydatów do tej nagrody została ogłoszona 19 września, a ceremonia wręczenia odbędzie się 16 października.

Kim jest agent? Czyli o tych, których nie widać

Oznaką powrotu branży do formy po długim okresie pandemii było pewne ogłoszenie z połowy lipca. Literary Agents and Scouts Center, międzynarodowa strefa frankfurckich targów przeznaczona dla osób zajmujących się nabywaniem i sprzedawaniem praw do tłumaczeń, wyprzedało wszystkie 584 stanowiska, bijąc rekordy sprzed pandemii, wynoszące odpowiednio 528 (2018 rok) i 522 (2019 rok).

 

fot. A. Budnik

fot. A. Budnik

Agenci literaccy, skauci, a także – zwłaszcza w kontekście polskim – związani z wydawnictwami redaktorzy nabywający, odgrywają kluczową rolę w świecie literatury, pełniąc funkcję pośredników między autorami a oficynami. Pracują w cieniu, choć mają ogromny wpływ na to, jakie książki trafiają na półki księgarń i do rąk czytelników. Reprezentują autorów i autorki oraz ich dzieła: negocjując umowy wydawnicze oraz dbając o interesy swoich klientów. W zawodzie tym najważniejsze są przede wszystkim relacje. Siatka kontaktów i doświadczenie danego agenta są w stanie znacząco wpłynąć na daną książkę – na niektóre wydawnictwa zerkamy przecież, jako czytelnicy, mniej lub bardziej przychylnie.

Skauci literaccy z kolei działają w imieniu wydawców, poszukując interesujących książek i autorów na rynkach zagranicznych. Ich zadaniem jest właśnie, wzorem świata mody i sztuki, polowanie na nowe, interesujące tytuły, które mogą odnieść sukces na rynku, na którym sami działają. I choć podział na skauta i agenta jest znaczący na rynkach zachodnich, w krajowym (i bardzo uproszczonym) wariancie agentami literackimi są pracownicy agencji pozyskujących prawa do publikacji, skautami zaś redaktorzy nabywający, opiekujący się daną pozycją od jej wyszukania, przez budżetowanie, po dopilnowanie procesu tłumaczenia.

Kłody pod nogami i przebłyski nadziei

Współczesne targi książki w Europie stawiają czoła wielu wyzwaniom, co nie jest wielkim zaskoczeniem – gwałtowne wzrosty ceny papieru były jednak wyjątkowym czynnikiem, który zachwiał rynkiem. W dobie cyfryzacji i rosnącej popularności e-booków oraz audiobooków, tradycyjne książki papierowe muszą walczyć o swoje miejsce – nie tylko na owym rynku, ale nawet w magazynie dystrybutora, na półce w wielkich księgarniach (czy mówiąc mniej uprzejmie – sklepach wielobranżowych), a w końcu w świadomości nas, czytelników i czytelników.

Nie inaczej, przynajmniej pod tym względem, sprawa ma się na polskich targach książki. I choć żadną miarą nie da się porównać skali niemieckich i polskich inicjatyw, najbliższym wydarzeniem, czy lepiej: imprezą, są targi organizowane w Krakowie w ostatni weekend października, pokrywające się terminowo z najistotniejszym festiwalem literackim w kraju (ze znaczącymi ambicjami międzynarodowymi), jakim jest krakowski Conrad Festival.

 

fot. A. Budnik

fot. A. Budnik

Krakowskie targi to również, bez cienia wątpliwości, impreza po prostu komercyjna, nastawiona na szybki i duży zysk – zwłaszcza w ostatnich latach (po i przed pandemią) Postawienie na cel sprzedażowy posunięto tu aż do granic sensowności. Już w 2018 roku pisarze i pisarki zwracali się do władz miasta o poprawę warunków tego wydarzenia: wąskie alejki, setki stoisk i powalająca wręcz frekwencja były po prostu niebezpieczne – prowadziły do omdleń i groziły wybuchem paniki.

Jak będzie tym razem? Organizatorzy przekonują o wyciągnięciu wniosków – hala wystawowa ma być większa, limit wejściówek ma zostać zmniejszony. Oprócz wystawców-wydawców oraz wydarzeń rozrywkowo-towarzyszących najciekawsze zdaje się to, co za zamkniętymi drzwiami: w Strefie Agentów Literackich właśnie. Czy branżowe ustalenia i wydawnicze kontrakty przeniosą się z okolicznych kawiarni i klubów do oddalonych od centrum hal? Do tego tematu jeszcze wrócimy.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0