fot. Krystian Daszkowski

Pojechana wizja

„Chcę się wyżyć, wyszaleć! Taką możliwość daje mi projektowanie kostiumów dla drag queens. Być może kiedyś się uspokoję i stworzę markę do »ubrania«, ale na pewno będzie to coś z twistem” – mówi Kuba Jasiński, początkujący projektant mody.

Jakub Wojtaszczyk: Oceniasz ciuchy ludzi mijanych na ulicy?

Jakub Jasiński: Kiedyś częściej, teraz już mniej [śmiech]. W Poznaniu na przykład ubierają się ciekawie, ale bezpiecznie. Mnie też zazwyczaj brakuje odwagi na jakieś modowe uniesienia. Na szczęście nie w projektach!

 

JW: Kiedy w twoim życiu zaczęło się projektowanie?

JJ: Od najmłodszych lat bawiłem się lalkami i wymyślałem im kreacje. Później zafascynowały mnie suknie ślubne, bo wydawały się takie dramatyczne, niecodzienne.

 

Mniej więcej w wieku pięciu lat zacząłem rysować kobiece sylwetki w fantazyjnych ubraniach.

Odkąd dowiedziałem się, czym jest ASP, byłem przekonany, że tam właśnie pójdę. W międzyczasie ASP zmieniło nazwę na Uniwersytet Artystyczny, na którym w 2017 roku zacząłem studiować projektowanie ubioru. Jestem jeszcze świeżakiem, ciągle się uczę. W przyszłym roku będę dopiero bronić licencjat.

 

Jakub Jasiński, fot. Krystian Daszkowski

JW: Jak się przygotowywałeś, aby dostać się na wymarzony kierunek na UAP?

JJ: Szczerze? Nie robiłem nic prócz ciągłego powtarzania, że idę do szkoły artystycznej [śmiech]. Wierzyłem, że skoro projektowanie jara mnie od dziecka, to sobie poradzę. Nie uczyłem się rysunku ani anatomicznego, ani żurnalowego; ten drugi sam ewoluował. Jestem samoukiem, podobnie jak z szyciem. Swoje pierwsze, proste projekty, np. spódnice z koła, realizowałem na długo przed studiami, jeszcze w gimnazjum. Urzeczywistnianie rysunków dawało mi sporo satysfakcji. Na egzaminach wstępnych część rysunkowa i malarska nie poszła mi najlepiej, ale projekty na szczęście się obroniły. Myślę, że to dzięki nim się dostałem.

 

JW: Skąd pomysł, aby projektować kostiumy dla drag queens?

JJ: Świat dragu ma wiele wspólnego ze światem mody, a od kilku lat bardzo efektownie się z nim łączy i przeplata. Choć interesowałem się tym zjawiskiem wcześniej, dopiero w 2019 odważyłem się pójść na występ dragowy. Przez pierwsze dwa lata studiów właściwie nie wychodziłem na imprezy, a już na pewno nie do miejsc typowo dla osób LGBT+. Drag uznawałem za stereotypowy i początkowo bałem się, że za bardzo mnie pochłonie. Mimo wszystko otworzyłem się.

 

W marcu ubiegłego roku, za namową Marceliny, lepiej znanej jako Karaczan, poszedłem do Punto Punto Club.

Byłem pod wielkim wrażeniem. Poznałem m.in. Larwę i Alę Express, które od razu wyobraziłem sobie w roli modelek. Przeszliśmy od słowa do słowa, powiedziałem, że projektuję. Zapytałem Larwę, czy zapozuje mi do sesji na zakończenie drugiego roku. Zgodziła się.

 

JW: Jak potoczyła się ta współpraca?

Projekty kostiumów dla Ali Express, Jakub Jasiński

JJ: Najpierw stworzyłem projekt dla niej, później dla Ali. Looki miały składać się z siatkowych golfów połączonych z rękawiczkami oraz jednokolorowych kompletów inspirowanych kopertą. Niestety z różnych przyczyn, o których nie chcę mówić, nie wypaliło i nie zaliczyłem drugiego roku. Musiałem anulować sesję i projekty, mimo że miałem już gotowe ich konstrukcje. W wakacje odezwała się do mnie Ala Express z propozycją uszycia kostiumu jej projektu na Paradę Równości. Nie wyrobiłem się z terminem. Strój powstał na Berlin Pride 2019.

 

JW: Co to był za kostium?

JJ: Proste body i bardzo obfita spódnica z dwustu dziesięciu metrów organzy wykończonej tą samą ilością lamówki. Szycie zajęło mi dużo czasu. Ali musiało się spodobać, bo poprosiła mnie o kreacje na swój performance podczas QOx / Queer Open Showcase w październiku 2019 roku. Tutaj ingerowałem w projekt więcej niż za pierwszym razem. W efekcie powstały trzy niezależne kostiumy: wiązane body, tiulowa sukienka i długa, bufiasta suknia z tafty. Były na siebie nałożone, a potem ściągane na zasadzie revealu w czasie występu. Moja praca spotkała się z uznaniem wśród społeczności…

 

JW: I stworzyłeś sławny strój Grincha dla Gelejzy!

JJ: Potrzebowała kostiumu do występu w klimacie burleskowym i chciała wykorzystać motyw Grincha. Nie powiedziała, jak dokładnie ma wyglądać.

 

JW: Jak przystąpiłeś do pracy?

JJ: Najpierw wziąłem pod uwagę kształt sylwetki. Gelejza ma mocno ściśniętą talię i duży padding, czyli biodra. Lubię podkreślać tak przerysowaną kobiecość, a wcześniej nie miałem okazji.

 

Zaproponowałem majtki z wysokim stanem i krótki gorset, na linii dekoltu powieliłem charakterystyczne palce Grincha. Do tego spódnica, którą performerka miała zerwać w trakcie show.

Jakub Jasiński, fot. Krystian Daszkowski

Wszystko, wraz z akcesoriami, uszyte z zielonego futerka. Zgrabnie przedstawiłem swoją wizję na rysunku żurnalowym, który jest dla mnie niezwykle ważnym elementem procesu tworzenia kostiumu. Dzięki niemu pokazuję nie tylko część technicznego aspektu projektu, ale przede wszystkim gotową artystyczną wizję, zbliżoną do finalnej wersji.

 

JW: Co podoba ci się w projektowaniu kostiumów scenicznych?

JJ: W modzie użytkowej stawia się na projekty przeznaczone do produkcji masowej. Ma ona ograniczenia budżetowe, zawsze trzeba brać też pod uwagę fakt, że trafia do szerokiego odbiorcy. To nie może być zbyt pojechana wizja. A ja chcę się wyżyć, wyszaleć! Taką możliwość daje mi projektowanie kostiumów dla drag queens. Być może kiedyś się uspokoję i stworzę markę „do ubrania”, ale na pewno będzie to coś z twistem.

 

JW: Na początku naszej rozmowy wspomniałeś o swoich obawach, że świat dragu cię pochłonie. W końcu się mu poddałeś…

JJ: Tak. Jest pełen inspiracji i możliwości. Na początku bardzo się nim zachłysnąłem, a potem przyszedł dziwny lęk przed zaszufladkowaniem się w jednej dziedzinie. Wiem już, że wynikał z braku świadomości. Z czasem poznałem wiele performujących osób i przekonałem się, jak szerokie i różnorodne może być pojęcie dragu.

 

Poza tym fascynacja charakterystyczną dla dragu teatralnością czy ekspresyjnością towarzyszyła mi, jak już wspomniałem, od dzieciństwa.

Jakub Jasiński, fot. Krystian Daszkowski

Jako dwunastolatek zachwycałem się na przykład Lady Gagą i jej słynnymi, niebotycznymi platformami. Ponieważ pochodzę z małej miejscowości, długo nie widziałem na żywo butów tego typu. W queerowym światku, nawet tym lokalnym, są dziś na porządku dziennym. Przyzwyczaiłem się, ale nadal wzbudzają we mnie emocje [śmiech]. Uwielbiam to.

 

JW: Czy zamiłowanie do dragu i high fashion połączyła Shady Lady, która pojawiła się w twojej kreacji na sesji polskiego „Vogue”?

JJ: Współpraca z Shady to było marzenie. Okazała się bardzo sympatyczną i profesjonalną osobą. Najbardziej ucieszyło mnie i zaskoczyło to, że dała mi właściwie wolną rękę w tworzeniu projektu. Moja propozycja okazała się spójna z jej wizją, dlatego nie wprowadzaliśmy zbyt wielu zmian. Myślę, że to najbardziej high fashion, a jednocześnie czasochłonny look, jaki zrobiłem. Takie haute couture!

 

JW: Czym się inspirowałeś?

JJ: „New Lookiem” Christiana Diora z końca lat 40. Nie widziałem Shady Lady w takiej sylwetce. To bardzo kobiecy projekt, który chciałem jeszcze bardziej przeskalować. Dlatego spódnica i kapelusz są większe niż u wspomnianego projektanta.

 

Jakub Jasiński, fot. Krystian Daszkowski

Użyłem wypustek na piersiach, które nawiązują do tzw. bullet bra – modelu stanika z lat 50. Dołożyłem do tego absurdalnie małą torebkę.

Uznałem, że użycie jednokolorowego materiału będzie zbyt oczywiste, więc skontrastowałem klasyczny krój z punkową typografią. Tkaninę pokryłem własnoręcznie malowanymi wyrazami, które później wykleiłem pięcioma tysiącami kryształków. Kostium miał nie tylko dobrze wyglądać na sesji zdjęciowej, ale również na scenie podczas występu.

 

JW: Jakie napisy się na nim pojawiają?

JJ: Na klinach spódnicy i niemal wszystkich elementach stroju wymalowałem słowa charakterystyczne właśnie dla Shady Lady, jak: „Pokusssa”, „Zsyp Tour” i „Bajoro”, które organizowały z Vroną, czy memy, które porusza w swojej twórczości, jak np. „Siwy dym”, „Takie trudne?” [śmiech]. Znajdują się tam także nawiązania do polskiej społeczności queer, m.in. „No i klasa” Mariolki Rebell. Pojawiają się też teksty charakterystyczne dla programu „RuPaul’s Drag Race”. Chcieliśmy, aby kostium był elegancki, ale przez napisy wprowadzał element ironii, mrugnięcia okiem.

 

JW: Drag jest nie tylko rozrywką, ale też jest polityczny. Czy kostium tę polityczność może uwypuklić?

JJ: Oczywiście. Drag to o wiele więcej niż piękne, błyszczące stroje. To łamanie stereotypów na temat płci, platforma do zwiększania świadomości społecznej i wyrażania sprzeciwu wobec szeroko pojętych niesprawiedliwości. Kostium jest nieodłącznym elementem budowania wizerunku drag queen i może, a nawet powinien nawiązywać do poruszanych przez nią, ważnych treści. Odwołania do konkretnych osób, znaków, flag czy symboliki kolorów to tylko nieliczne ze środków.

 

JW: Co przed tobą?

JJ: Obecnie kończę ostatni semestr przed licencjatem, rozwijam też działalność na Instagramie. Pracuję nad projektem dla jednej z najbardziej znanych postaci polskiego dragu. Będzie pięknie, falbaniaście i klauniarsko. Później zmierzę się z kolekcją dyplomową, więcej nie zdradzę! Jestem na początku drogi, ale mam kilka marzeń i nadzieję, że uda mi się je zrealizować.

 

Jakub Jasiński (ur. 1998) – początkujący projektant mody i kostiumów scenicznych, student III roku projektowania ubioru Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu; obecnie tworzy kreacje dla polskich drag queens i performerów/ek queerowych.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0