Prowincjonalia 2017. To idzie młodość!
Opublikowano:
3 lutego 2017
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Nie ma większej radości dla widza, jak spotkanie z dobrze zrealizowanym filmem. Radość sięga zenitu, gdy okazuje się, że film nakręcił tak młody filmowiec, jak Stanisław Cuske. Artyście udało się sportretować intymną więź między ojcem a synem, których łączy nie tylko miłość, ale i wspólna pasja do motocrossu. Mowa o krótkometrażowym „Wyścigu”.
Krótką etiudę filmową (17 minut) zatytułowaną „Wyścig” młody reżyser zrealizował w ubiegłym roku. To opowieść o znanym polskim motocykliście Jacku Golobie i jego synu Oskarze. Najbardziej fascynuje w filmie nieprawdopodobne wyczucie dramaturgii. Nie lada sztuką jest, w tak krótkim czasie, nasycić film treścią, a przy tym go nie przeładować. Jeśli dodamy do tego jeszcze dojrzały język, którym operuje zaledwie dwudziestoletni filmowiec, urozmaicone pod względem doboru planów i ujęć zdjęcia – otrzymujemy dzieło ciekawe i wdzięczne dla oka.
Ciekawą kwestią wydaje się także poprowadzenie narracji. Osią historii są wyścigi motocyklowe i wszystko, co z tym związane, od codziennych treningów począwszy, poprzez reperowanie sprzętu, na szkółce motocyklowej skończywszy. W każdej scenie widać głęboką więź między dwoma mężczyznami. Ktoś powie – samograj! Nic podobnego! Film jest potoczysty i bardzo spójny pod względem koncepcji.
Innym ciekawym obrazem dokumentalnym okazał się film „Dziadku, nie słyszę” Izy Kiszczak. Wnuczka generała Czesława Kiszczaka ukazała codzienne życie jej dziadków, widziane z własnej perspektywy. Film nie jest próbą obłaskawiania widza i przedstawiania prominentnego członka partii komunistycznej za pomocą ciepłych obrazków rodzinnych. Wprost przeciwnie, okazuje się, że wnuczka generała ma dość krytyczny stosunek do wprowadzenia stanu wojennego, co więcej – uważa że demonstracje pod domem Kiszczaków są uprawnione. Iza Kiszczak chciała ukazać także swoją zwyczajną codzienność. Ten krótki dokument pokazuje, że nikt nie jest dysponentem historii, niezależnie po której ze stron konfliktu się znajduje.
W drugim dniu Prowincjonaliów nie zabrakło także humoru, właśnie tego prowincjonalnego. Agnieszka Elbanowska w dokumencie „Polonez” pokazała jak bardzo brak autoironii prowadzi do taniej groteski. Dyrektor Domu Kultury w Aleksandrowie Kujawskim ogłasza konkurs na twórczą prezentację własnej postawy patriotycznej. Uczestnicy mają wykazać się kreatywnością, nieograniczoną żadnymi wymogami formalnymi. Śpiew, recytacja, gest, przemowa – wszystkie formy dozwolone. Nadchodzi dzień Święta Niepodległości. Jury złożone z burmistrza, lokalnej poetki, księdza i dyrektora domu kultury, rozstrzyga w czyje ręce powędruje zwycięski laur. Uczestnicy prezentują się na scenie, a jury wzorem telewizyjnych show, na bieżąco komentuje pomysły każdego z nich. Patriotyzm okazuje się papierowy, utkany z pompatycznych i pustych słów. Mówiąc po gombrowiczowsku, bohaterowie zaszczycają samych siebie, a grotesce nie ma końca.
Dziś na Prowincjonaliach m.in. blok filmów animowanych, czyli „Młoda Animacja”, film „Pocztówka ze Spitsbergenu czyli oczarowanie” w reżyserii Jerzego Gruzy z Anną Seniuk oraz „Wieczernik literacki” z aktorką, bohaterką książki „Anna Seniuk. Nietypowa baba jestem”. Przeglądy filmowe zakończą projekcje filmów „Wołyń” (reż. Wojciech Smarzowski) i „Szczęście świata” (reż. Michał Rosa), po których odbędą się spotkania z twórcami.
CZYTAJ TAKŻE: Prowincjonalia 2017. Anna Seniuk z Jańciem
CZYTAJ TAKŻE: Prowincjonalia 2017. Łoziński o psychoterapii
CZYTAJ TAKŻE: Prowincjonalia 2017. Gąssowski o uczciwości