Razem możemy więcej!
Opublikowano:
9 marca 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Kiedy myśleliśmy, że najgorsze już za nami, to nastał znacznie mroczniejszy czas. Wojna, którą Putin wypowiedział Ukrainie. Tym samym pojawiły się przed nami nowe zadania. Biblioteka to wspólnota, to dialog i spotkanie. I my chcemy działać na rzecz tego dialogu i wspólnoty. Czas niemoc zamienić w działanie” – mówi Małgorzata Grupińska-Bis, dyrektorka Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.
Sebastian Gabryel: Dyrektorką WBPiCAK zostałaś w ubiegłym roku. Był to moment, w którym biblioteka była już po gruntownym remoncie. Jak bardzo obecny budynek przy Prusa 3 różni się od tego sprzed przebudowy?
Małgorzata Grupińska-Bis: Budynek naszej biblioteki został naprawdę gruntownie przebudowany i już nie przypomina swojej poprzedniej wersji. Od tej chwili, po raz pierwszy wszyscy – mam na myśli wszystkie działy – jesteśmy pod jednym adresem. W styczniu minął rok od tej przeprowadzki. Ta inwestycja była ogromnym wysiłkiem i tylko dzięki podjętym przez moich poprzedników działaniom, finansowaniu uzyskanemu od naszego organizatora i środkom z Unii Europejskiej mamy bardzo dobre warunki pracy, przestrzenie na prowadzenie szkoleń i spotkań z bibliotekarzami z województwa, miejsce na działalność wystawienniczą dla Działu Fotografii, powierzchnie magazynowe dla Zespołu Folklorystycznego Wielkopolanie…
Do dyspozycji mamy sześć, a nie dwa piętra.
Na pierwszym mamy przytulną czytelnię i wypożyczalnię. W końcu mamy swój „dom”, i to w tak charakterystycznej dzielnicy Poznania, jaką są Jeżyce. Teraz ten dom urządzamy i upiększamy w miarę posiadanych środków finansowych, poznajemy sąsiadów, budujemy społeczność wokół naszej biblioteki. I jedno jest pewne – czujemy się tu dobrze. Mamy to szczęście!
SG: Stanowisko objęłaś wraz z początkiem września. Podejrzewam, że przez pół roku zdążyłaś je poznać już niemal od podszewki. Jak duży potencjał kryje twoim zdaniem to miejsce i pracujący w nim ludzie?
MGB: Z jednej strony, pół roku to wystarczający czas, by rzeczywiście można było się już dobrze zorientować, jak WBPiCAK wygląda od środka.
Mam w swoim życiu epizod pracy w bibliotece, ale to było bardzo dawno temu… (śmiech) Jednak myślę sobie tak – biblioteka to ludzie.
Trzeba się poznać, a poznawanie się zawsze jest procesem. I teraz jesteśmy w tym procesie. Stawiamy sobie nowe wyzwania, planujemy, marzymy, działamy na rzecz najbliższego sąsiedztwa, podróżujemy do zaprzyjaźnionych bibliotek w regionie… Jednak rzeczywistość brutalnie weryfikuje nasze plany. Kiedy myśleliśmy, że najgorsze już za nami – a to najgorsze, co mogło się przydarzyć, to pandemia, że powoli z niej wychodzimy i w końcu będziemy mogli rozwinąć skrzydła – to nastał znacznie mroczniejszy czas. Wojna, którą Putin wypowiedział Ukrainie. Tym samym pojawiły się przed nami nowe zadania. Biblioteka to wspólnota, to dialog i spotkanie. Nie istnieje bez swojego odbiorcy, bez czytelnika. I my chcemy działać na rzecz tego dialogu i wspólnoty. Czas niemoc zamienić w działanie.
Prowadzimy zbiórkę rzeczy niezbędnych dla naszych ukraińskich sióstr i braci, staramy się informować na naszych mediach społecznościowych, jak można pomóc.
Mamy też jakieś pomysły na długofalowe działania. Solidarność z naszymi sąsiadami jest oczywistością. Bo przecież nie wolno być obojętnym. Czas mroku jest też czasem dla pięknych odruchów serca. Pytasz o potencjał – w zasadzie on jest nieograniczony. Jeśli już, to ograniczają go jedynie finanse i paragrafy. Na Prusa 3 pracują niezwykle kreatywni, ciekawi i pełni energii ludzie. Bardzo zaangażowani w to, co robią. I to jest bardzo budujące. Razem możemy przenosić góry! To ważne, kiedy twoja praca jest i twoją pasją.
SG: Jakie wyzwania stawiacie przed sobą na najbliższe lata? Na co przede wszystkim zamierzacie postawić?
MGB: To trudne pytanie, bo determinuje je otaczającą nas rzeczywistość i konieczność reagowania na nią. A przyznasz, że ona jest w ostatnim czasie wyjątkowo nieprzewidywalna. Nikt nie mógł przewidzieć pandemii, która jest z nami od trzech lat, nikt nie wyobrażał sobie, że obok wybuchnie wojna. A jednak. Tak więc oprócz działań – tych standardowych, które wykonujemy wobec naszych czytelników, uczestników organizowanych u nas wydarzeń, zgromadzonej wokół biblioteki społeczności, wobec bibliotek w województwie i najbliższego sąsiedztwa – nadszedł czas na zastanowienie się i działanie wobec naszych braci z Ukrainy, którzy do nas przybywają, którzy potrzebują pomocy, którzy już z nami mieszkają.
Biblioteki mogą być jak powietrze i balsam dla duszy.
Myślę, że właśnie takie powinny być. Taka jest nasza powinność, musimy o to zabiegać, by takie warunki tworzyć. Czas zrobić coś wyjątkowego, długofalowego dla przybywających do naszego kraju uchodźców. Plany trzeba umieć modyfikować.
SG: To kolejny dramatyczny czas w życiu Europy. Wiesław Myśliwski napisał kiedyś, że „książki to jedyny ratunek, żeby człowiek nie zapomniał, że jest człowiekiem”. Co twoim zdaniem jest największym problemem w kontekście tak niskiego czytelnictwa w Polsce? To wina jakiegoś systemowego zaniechania, a może po prostu monopol kultury obrazkowej?
MGB: Winni jesteśmy my, dorośli. Owszem, z roku na rok widzimy lekki postęp, jeśli chodzi o czytelnictwo w naszym kraju, i wynik z 2020 r. to powód do ostrożnego optymizmu, bo okazało się, że 42 proc. z nas czyta, ale kiedy zagłębimy się w to, co to znaczy, że „42 procent z nas czyta”, to przestaje już być tak optymistycznie. Ta grupa to wciąż niewielka część naszego społeczeństwa, ale fakt, że ten procent w ciągu kilku ostatnich lat wzrósł, daje nadzieję na utrzymanie wzrostowego trendu. Oczywiście, wzrost poziomu czytelnictwa nie jest jakiś oszałamiająco wysoki, jednak należy zauważyć, że istnieje spora grupa ludzi oddanych literaturze, znajdujących w niej przyjemność i sens, czytająca swoim dzieciom.
Jednak te same badania pokazują też, że gros ludzi w ogóle nie sięga po książki. Że nie mają w ogóle takiej potrzeby, nie uznają tego za wartość. I o tych ludzi trzeba zawalczyć.
To są niestety nasze – dorosłych – wieloletnie zaniedbania. Mamy świadomość, że w tej kwestii należy np. zaopiekować się ludźmi młodymi, dziećmi. To my, dorośli, pokazujemy im świat i najwyraźniej coś słabo nam to wychodzi… Jest też sporo ludzi dorosłych, którzy nie czują się kompetentni, by do takiej biblioteki przyjść, mają z tym problem. Odczuwają swego rodzaju wstyd. A przecież biblioteki są demokratycznymi miejscami, w których każdy jest równy, nikt nikogo nie ocenia, każdy ma szansę na taki sam dostęp do wiedzy. Podczas lektury jest więcej czasu na myślenie, refleksję, na podróżowanie po innych światach i marzenia. Podczas czytania w naszej głowie wzmacniają się „mięśnie pamięci”. Dowiedzione jest, że obszerniejszy słownik pozwala na rozwój kompetencji człowieka, lepsze rozumienie otaczającego świata, właściwą jego ocenę.
Cały czas mam nadzieję, naprawdę wierzę w to, że książka papierowa przejdzie swój renesans.
Zauważmy, że pandemia nie wpłynęła aż tak bardzo na poziom czytelnictwa, jak się to mogło wydawać. Przez pewien czas mieliśmy zamknięte biblioteki, czytelnie, księgarnie, a mimo to czytelnictwo nie spadło, a wręcz przeciwnie. Bo po tych godzinach spędzonych przed komputerem, potrzebowaliśmy tego, by wziąć jednak książkę do ręki. Powstaje mnóstwo programów służących poprawie sytuacji czytelnictwa, promujących czytelnictwo. Wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni i zobowiązani, by to naprawić. Musimy działać w tym kierunku bez ustanku. Od wielu lat biblioteki czynią starania, by stać się atrakcyjnymi miejscami spędzania czasu wolnego. Samorządy mają świadomość, że dofinansowanie infrastruktury bibliotek, zabezpieczenie środków na ich działalność, na zakup nowości wydawniczych, to dobra inwestycja. Bardzo się cieszę, że w naszej bibliotece zaczął działać DKK. Jest w ludziach potrzeba dyskutowania o literaturze. Bardzo budujące jest, że mamy dwukrotny wzrost wypożyczeń w porównaniu z okresem sprzed roku. Mamy swój wkład w działania pro-czytelnicze.
SG: Marguerite Yourcenar w „Pamiętnikach Hadriana” pisała, że „jeden z najlepszych sposobów odtwarzania myśli człowieka to odtworzyć jego bibliotekę”. Jakie pozycje znaleźlibyśmy w twojej, domowej? Po jakich autorów najchętniej sięgasz?
MGB: Ja sięgam po książki w sposób kompulsywny (śmiech). Kupuję je lub wypożyczam, bo akurat przeczytam jakąś zapowiedź, coś mnie zainteresuje, ktoś mi coś poleci… I na pewno nie mogę powiedzieć, że lubię książki o konkretnej tematyce – że np. tylko podróżnicze, kryminalne i reportaż. Czytam wszystko, ale zapamiętuję tytuły tylko tych książek, które wywarły na mnie duże wrażenie.
Bardzo lubię sięgać po książki Wydawnictwa Czarne…
Mam wielu ulubionych autorów, ale nie to determinuje, po jaką książkę akurat sięgnę, a raczej temat. A to ciągle się zmienia. W mojej biblioteczce jest dużo reportażu, pozycji biograficznych, klasyki literatury, ale również książek o górach, morsowaniu, mojej ukochanej Islandii, czy literatury czeskiej, w której zaczytuje się mój mąż. Od nowa uczę się też czytania poezji. Umknęło mi to jakiś czas temu i zapomniałam, ile może to dać satysfakcji. W naszej bibliotece mamy przecież świetne wydawnictwo (Wydawnictwo WBPiCAK) specjalizujące się właśnie w poezji współczesnej. Mam więc dostęp do najnowszej poezji współczesnej! Nic tylko sięgać po to dobro.
SG: W przyszłym roku WBPiCAK będzie mieć 75 lat. Biblioteka przy Prusa 3 to miejsce z historią i warto pamiętać o jego przeszłości, ale jeszcze ważniejsza jest przyszłość. Czego twoim zdaniem – już teraz – można życzyć bibliotece na kolejne lata?
MGB: 75 lat, to będzie zacny jubileusz… Za chwilę zaczniemy konkretyzować plany, rozmawiać o tym, jak chcielibyśmy ten jubileusz świętować, o czym chcielibyśmy przy jego okazji opowiedzieć. Zapewne to będzie po prostu rok jubileuszowy z jakimś szczególnym, świątecznym akcentem. Mamy tyle do opowiedzenia, przypomnienia… Ale dziś nie potrafię zebrać myśli, wobec tego czego doświadczają nasi sąsiedzi. To czas na konkretne działania względem nich, potem będziemy myśleć o sobie. Powinniśmy być przy Ukrainie, przy cierpiących Białorusinach i przy wszystkich uchodźcach. Przy wszystkich, którzy szukają spokoju i tego kawalątka miejsca dla siebie i swoich bliskich poza granicami kraju, który jest wobec nich opresyjny. Powinniśmy być z tymi, którzy potrzebują naszego wsparcia. Razem możemy więcej.
Małgorzata Grupińska-Bis – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, pracowała m.in. w Bibliotece Raczyńskich i Wydziale Kultury Urzędu Miasta Poznania. W latach 2015-2021 dyrektorka Teatru Ósmego Dnia, a od września 2021 roku dyrektorka Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.