fot. Dawid Stube

Rzeczy o nas („Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy”)

Twórcy spektaklu „Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy” zadają pytania o współistnienie przedmiotów i ludzi. Premiera odbyła się 1 lutego w Teatrze Fredry w Gnieźnie.

Jaka jest nasza relacja z otaczającymi nas na co dzień rzeczami? Czy któreś z nich są dla nas szczególnie cenne? Czy coś, co posiadamy, nieodłącznie związane jest z kimś, kto odszedł i stanowi małe repozytorium pamięci o tej osobie? Co sprawia, że przedmioty stają się ważne, wyjątkowe?

ŚWIAT PRZEDMIOTÓW

Lutowa premiera Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie („Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy”) sprawia, że widz staje twarzą w twarz z powyższymi pytaniami. Spektakl o rzeczach wydaje się aktualną propozycją w świecie, w którym przedmioty stały się dla wielu ludzi punktem odniesienia, dowodem sukcesu i wartości. Jednocześnie wymknęły się spod kontroli, przejęły władzę – rządzą naszym pożądaniem i nieustannie się multiplikują.

Na odsiecz przybywają coraz to nowsze teorie, umożliwiające ludziom zakochanym w konsumpcji pozbycie się niepotrzebnych przedmiotów, uporządkowanie ich, okiełznanie chaosu i ograniczenie nadmiaru. Pytania o rzeczy i przypisywane im znaczenia – o współistnienie przedmiotów i ludzi – wydają się więc dzisiaj pytaniami ważnymi, na które warto szukać odpowiedzi.

INSPIRACJE I WSPOMNIENIA

Na teatralnej scenie postawili je: Magda Szpecht (reżyseria) i Łukasz Wojtysko (scenariusz i dramaturgia). Inspiracją do powstania spektaklu były książki Marcina Wichy: „Jak przestałem kochać design” i „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”. W książkach tych Wicha bacznie przygląda się przedmiotom i otaczającej nas rzeczywistości. Tworzy prywatną, utkaną ze wspomnień i anegdot historię polskiego designu. Przede wszystkim jednak wspomina swoich rodziców – wydana w 2015 roku książka dotyczy w dużej mierze ojca, a publikacja z roku 2017 poświęcona jest matce, słowom i przedmiotom.

 

Nie tylko nagradzana literatura stanowiła podstawę pracy artystów – w spektaklu na równi z fragmentami opowiadań Wichy funkcjonują wspomnienia trójki seniorów: Lucyny Kaszyńskiej, Stefanii Wojciak i Marka Szymaniaka.

„Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy”, reż. Magda Szpecht, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Fot. Dawid Stube

Wszyscy są słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku i nie tylko podzielili się swoimi opowieściami, lecz również, jako gościnni aktorzy, biorą udział w przedstawieniu. Partnerują im aktorzy teatru: Kamila Banasiak, Zuzanna Czerniejewska, Jan Niemczyk oraz niezliczona ilość przedmiotów.

Jak czytamy w programie: „Co mówią o nas przedmioty i jak nas zapamiętają?” – to podstawowe pytanie zadawane przez twórców spektaklu.

TEATRALNE EKSPONATY

Bywalców teatru w Gnieźnie zaskoczy zapewne przestrzeń wykreowana na potrzeby spektaklu. Częściowemu zatarciu ulega podział na scenę i widownię. 

 

Publiczność zajmuje miejsca na starych teatralnych fotelach i stopniach wokół kolorowego, pokrytego pyłem dywanu.

„Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy”, reż. Magda Szpecht, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Fot. Dawid Stube

Zanim jednak rozpocznie się przedstawienie, widzowie mają czas, by przyjrzeć się rozstawionym w przestrzeni gry gablotom/witrynom i zgromadzonym w nich przedmiotom, wśród których znajdują się stare teatralne rekwizyty, rzeczy znalezione, niechciane, przyniesione przez aktorów, fotografie, książki, artefakty pamiętające nie tak dawną, choć już odległą przeszłość, jak dyskietki czy kasety wideo. Stanowią one nie tylko tło, lecz są również wykorzystywane przez aktorów podczas spektaklu: odkurzane, dotykane, przepraszane, pożądane.

Opowieść o przedmiotach tworzy się na oczach widzów, którzy, siedząc w przestrzeni gry, sami stają się jej częścią – w jednej ze scen głosują, czy wybrane rzeczy są ładne czy brzydkie, aktorzy układają z przedmiotów portrety niektórych widzów i obdarowują ich zdjęciem wykonanego portretu.

SPEKTAKL–INSTALACJA

 

„Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy”, reż. Magda Szpecht, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Fot. Dawid Stube

Charakteru spektaklu – instalacji dopełniają działania aktorów przypominające budowanie „maszyn”, w których uruchomienie jednego elementu, np. puszczenie kulki w ruch, powoduje następstwo kolejnych ruchów. Powodują one napięcie i pragnienie, aby żaden z pieczołowicie obmyślonych, często dziwacznych członów konstrukcji nie zawiódł i nie zatrzymał efektu domina. Jeśli cały zaprojektowany proces się powiedzie, konstrukcja realizuje zamierzony cel.

Magdalena Szpecht ciekawie myśli o ruchu na scenie, co pokazały już jej wcześniejsze spektakle. Tym razem rzeczy stają się pełnoprawnym elementem działań ruchowych, trybami w „maszynach” złożonych z ludzkich ciał.

W tle działań aktorów wyświetlają się projekcje pokazujące odwrotny do naturalnego kierunek istnienia rzeczy. Najpierw na nagraniu wideo obserwujemy spalone, zniszczone resztki nieistniejących już przedmiotów, które wraz z upływem czasu spektaklu powracają do swojej pierwotnej formy. Projekcje wyznaczają też za pomocą słówkluczy/haseł kolejne części i powracające w spektaklu wątki, np. „rzeczy po nas”, „rodzice”.

BRAK CZUŁOŚCI

„Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy”, reż. Magda Szpecht, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Fot. Dawid Stube

Formalnie spektakl „Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy” jest interesującą produkcją – pokazuje, jak inaczej można konstruować przestrzeń teatralną, w subtelny sposób włącza widzów w działania, za pomocą prostych środków buduje ciekawą sceniczną rzeczywistość. W kontekście literackich inspiracji zadziwia jednak beznamiętność, z którą aktorzy wypowiadają kolejne kwestie. Obserwując ich działania, można wręcz chwilami odnieść wrażenie braku zaangażowania.

W pisaniu Marcina Wichy o rodzicach i przedmiotach jest wiele czułości. Lekturze jego książek towarzyszy wzruszenie. 

 

Znalazł on sposób, żeby opowieści o przedmiotach stały się jednocześnie opowieściami o upodobaniach, cechach charakteru czy poglądach jego bliskich, a ostatecznie o ich zniknięciu i braku.

W gnieźnieńskim spektaklu przedmioty pozostają przedmiotami – brakuje relacji z rzeczami tworzącymi sceniczny świat, brakuje emocji we wspomnieniach. Kolejne części przedstawienia mają charakter „maszynowy”, wydają się sumą działań do wykonania. Powoduje to, że trudno włączyć się w proces wspominania, brakuje intymności właściwej pamięci o tych – ludziach i przedmiotach – którzy byli naprawdę ważni. „Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy” się ogląda, ale nie odczuwa.

 

Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, „Rzeczy, których nie wyrzuciliśmy”, PRAPREMIERA: 1 lutego 2019 r.

REŻYSERIA: Magda Szpecht,
SCENARIUSZ I DRAMATURGIA: Łukasz Wojtysko,
SCENOGRAFIA: Michał Korchowiec,
MUZYKA: Krzysztof Kaliski,
WIDEO ART: Wojtek Doroszuk,
FONOSFERA: Maciej Szymborski,
WYSTĘPUJĄ: Kamila Banasiak, Zuzanna Czerniejewska, Jan Niemczyk oraz Lucyna Kaszyńska (gościnnie), Stefania Wojciak (gościnnie), Marek Szymaniak (gościnnie).

CZYTAJ TAKŻE: Nowe role instytucji. Rozmowa z Andrzejem Pakułą

CZYTAJ TAKŻE: KONFLIKT POLSKI – część pierwsza. Recenzja „Ferdydurke”, Teatr Fredry w Gnieźnie

CZYTAJ TAKŻE: Jubileusze i adaptacje – plany na nowy sezon teatralny

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0