Trzydzieści lat minęło
Opublikowano:
26 kwietnia 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Jak przez trzy dekady utrzymać działalność stowarzyszenia, które działa na rzecz małej ojczyzny? Jak nie zgnuśnieć, nie osiąść na laurach, nie skostnieć w ustalonych na początku ramach? Wydaje się, że Towarzystwo Miłośników Łobżenicy znalazło na to sposób. Czy skuteczny? Jak żartują – zobaczymy za kolejne trzydzieści lat.
Stowarzyszenie powołane zostało do życia na fali entuzjazmu towarzyszącego przemianom z 1989 roku. Wydawało się, że organizacje pozarządowe będą mogły znacząco wpływać na działania samorządu, że będą kształtować lokalną rzeczywistość. Im więcej lat mija od tego przełomu, tym mniej z tamtych złudzeń zostało, ale członkowie Towarzystwa Miłośników Łobżenicy robią, co mogą, w tych warunkach, jakie są i całkiem nieźle im to wychodzi.
„Przynależność do stowarzyszenie jest dobrowolna i powinna być przyjemnością, więc nie należy wywierać presji na członków o „większe” zaangażowanie. Każdy daje z siebie tyle, ile chce i może. Myślę, że to właśnie jest gwarancją utrzymania działalności przez tyle lat.” – mówi Zdzisława Bosak-Kawa, obecnie wiceprezes TMŁ, która po ośmiu latach prezesowania oddała stery organizacji następczyni, która jest tylko o rok starsza od stowarzyszenia.
Kolejna kwestia, to znalezienie sposobu na to, by każdy z członków znalazł odpowiadającą jego upodobaniom przestrzeń do aktywności. Stąd, oprócz działań związanych z kultywowaniem tradycji regionalnych i upowszechnianiem wiedzy o historii Łobżenicy, organizowane są rajdy rowerowe, spływy kajakowe, wycieczki, biesiady. Działa również sekcja średniowieczna.
„Rozwój stowarzyszenia zależy od potencjału członków. TMŁ przyciągało ludzi z otwartymi głowami, którzy chcieli rozwijać swoje pasje i zainteresowania z myślą o środowisku lokalnym.” – Zdzisława Bosak-Kawa podkreśla, że ważne są również dobrze działający zarząd, promocja działań stowarzyszenia i współpraca ze szkołami.
Łatwiejsze jest również zdobycie środków na realizację pojawiających się w stowarzyszeniu pomysłów.
„W pierwszych latach działalności członkowie wykładali własne pieniądze, by móc na przykład wydać wymarzoną gazetę.” – wspomina pani wiceprezes.
Największym wyzwaniem w historii TMŁ na pewno było wydawanie „Panoramy Łobżenicy”.
„To była pierwsza prawdziwa gazeta lokalna. Wcześniej pojawiał się biuletyn Komitetu Obywatelskiego w formie kserowanych ulotek. Towarzystwo natomiast wydało kwartalnik. Pierwszy numer miał okładkę w pełnym kolorze, papier kredowy, profesjonalny skład drukarski. Wtedy komputer to była rzadkość, więc odręczne pisane teksty przepisywało się na maszynie i zawoziło do Bydgoszczy, by firma wykonała skład drukarski. Potem trzeba było to odebrać i zawieźć do drukarni, też w Bydgoszczy. Każdy z członków zarządu TMŁ wyłożył jakąś kwotę pieniędzy. Zapożyczyliśmy się u działkowców. Szukaliśmy sponsorów, były to lokalne spółdzielnie i zakłady pracy. Zrobiliśmy tysięczny nakład, który się w całości nie sprzedał, więc zostaliśmy z długami. Dlatego kolejne numery nie były już tak „eleganckie”. Problemem była także dystrybucja gazety.” – Zdzisława Bosak-Kawa mówi, że „Panorama Łobżenicy” stała się miesięcznikiem dzięki determinacji prezesa stowarzyszenia Jana Dubieli (prezesa Gminnej Spółdzielni) i redaktora naczelnego Henryka Kucharskiego (prezesa Banku Spółdzielczego w Łobżenicy).
O tym, że tworzenie miesięcznika rzeczywiście jest wyzwaniem, najwięcej powiedzieć może obecna redaktor naczelna Barbara Dubiela. Przez lata zajmowała się składem, a po śmierci męża, przejęła stery „Panoramy Łobżenicy”. Miesiąc w miesiąc musi zebrać materiały, złożyć gazetkę, odebrać ją z drukarni i rozwieźć po okolicznych sklepach. Swoje prywatne plany układa pod cykl wydawniczy.
„Chciałabym, żeby miesięcznik się utrzymał. Przez te trzydzieści lat „Panorama Łobżenicy” wychodziła praktycznie bez przerwy. Członkowie redakcji trochę się zmieniają, ale są wierni swojej społecznej pracy. Bez nich nie byłoby Panoramy.” – mówi.
Towarzystwu pomysłów na działania nigdy nie brakowało. Począwszy od takich inicjatyw jak upamiętnienie pomordowanych w czasie II wojny światowej tablicą z nazwiskami na zbiorowym grobie, przez tablice informacyjne na zabytkowych budynkach w Łobżenicy, po przedsięwzięcia dotyczące współczesnych problemów.
W ramach akcji „Chcemy obwodnicy dla Łobżenicy” pod petycją skierowaną do marszałka województwa wielkopolskiego podpisało się niemal tysiąc osób.
Członkowie TMŁ opracowali wzory strojów krajeńskich. Odszukali i oznakowali groby Powstańców Wielkopolskich na terenie gminy Łobżenica. Zabiegali o reaktywowanie Izby Muzealnej, renowację wieży ciśnień, wnioskowali o nadawanie ulicom nazw związanych z zasłużonymi mieszkańcami gminy. Organizowali prelekcje, wykłady i konkursy na temat historii Łobżenicy, stworzyli sekcję średniowieczną i prowadzili bogatą działalność wydawniczą.
„Jaka jest rola lokalnych stowarzyszeń? Moim zdaniem ogromna! Wnoszą bardzo dużo w kulturę, umacnianie lokalnego patriotyzmu, w integrację i rozwój lokalnej społeczności. Promują, propagują, poszukują, dbają, przypominają, odkrywają, upominają się. Można mnożyć te czasowniki i do każdego znajdzie się potwierdzenie. Promujemy historię, lokalnych twórców, walory przyrodnicze… Propagujemy sport, turystykę, zdrowy styl życia, tradycje… Poszukujemy zabytków, pamiątek z przeszłości, talentów wśród dzieci i młodzieży, rozwiązań dla bieżących problemów lokalnej społeczności… Dbamy o zabytki, o przekazywanie wiedzy i wartości młodszemu pokoleniu… Przypominamy (najczęściej władzy, ale i mieszkańcom) o zasłużonych ludziach, o ważnych rocznicach, o szacunku dla innych… Odkrywamy nowe horyzonty, perspektywy dla rozwoju społeczności lokalnej… Upominamy się o przestrzeganie praw… Dzięki wszystkim inicjatywom TMŁ w atrakcyjny sposób przybliżaliśmy wiedzę na temat dziedzictwa kulturowego i historycznego Łobżenicy oraz regionu Krajny.” – ocenia Zdzisława Bosak-Kawa, a że wiele działań skierowanych było do najmłodszych, w międzyczasie wyrosło pokolenie, które powoli przejmuje pałeczkę w działaniach na rzecz Małej Ojczyzny.
Od 2021 roku prezeską TMŁ jest Katarzyna Poczewska licząca sobie lat trzydzieści dwa. Z wykształcenia archeolożka, pracująca obecnie w słupskiej delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku. Założycielka i szefowa działającej przy TMŁ sekcji średniowiecznej Krajka.
Jest pierwszą prezeską przewodzącą stowarzyszeniu… zdalnie. Na co dzień pracuje i mieszka w Słupsku, więc do rodzinnej Łobżenicy zagląda tylko czasami.
„Wszystkie najważniejsze sprawy omawiamy on-line podczas posiedzeń zarządu. Mamy w Towarzystwie wspaniałych, samodzielnych członków, którzy pomagają mi w realizacji zadań. Mam do nich zaufanie i wiem, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.” – mówi Katarzyna Poczewska.
Pytana o wyzwania stojące przed TMŁ odpowiada z uśmiechem:
„Utrzymać się. Może kolejne trzydzieści lat, a może więcej… Któż może wiedzieć, co zdarzy się w tak niepewnych czasach?”
Więcej opowiada o zadaniach na najbliższe lata.
„Tak wiele rzeczy jest już zrobionych, ale nam co chwilę jakieś nowe pomysły przychodzą do głowy. Chcielibyśmy rozwinąć działania związane z historią średniowiecznej Łobżenicy, między innymi chodzi o mennicę łobżenicką. Mamy też w planach zadbanie o groby powstańców wielkopolskich poprzez złożenie wniosków o wpisanie ich do ewidencji IPN. W dalszym ciągu będziemy promować turystykę w naszym regionie: kajakową, rowerową i pieszą. Są też plany odnośnie popularyzacji Izby Muzealnej w Łobżenicy, ale musimy jeszcze dopiąć szczegóły.” – wymienia.
W listopadzie Towarzystwo Miłośników Łobżenicy zorganizowało jubileuszowe obchody trzydziestolecia istnienia organizacji.
Uroczystość odbyła się z prawie rocznym poślizgiem, bo na przeszkodzie stanęła pandemia.
Gości witali Maria Szemiel i Krzysztof Poznań – członkowie TMŁ ubrani w stroje krajeńskie. Odśpiewano Hymn Krajny. Podziękowania za wspieranie działań stowarzyszenia trafiły do samorządowców, współpracowników „Panoramy Łobżenicy”, łobżenickiego proboszcza ks. Piotra Pieniążka i Piotra Holca, prezesa Towarzystwa Przyjaciół Wyrzyska. O historii stowarzyszenia opowiedziała pani prezes. Członkinie sekcji średniowiecznej zatańczyły „Praczkę” i „Ordog utija”. Zabrzmiały dwie piosenki o Łobżenicy z tekstami autorstwa Renaty Grochowskiej i Lucyny Kirschenstein oraz muzyką Andrzeja Konitzera.
Trzydzieści lat minęło. Czas zamknąć album ze wspomnieniami i brać się do dalszej pracy. A pomysłów, jak widać, Towarzystwu nie brakuje!
P.S. W międzyczasie w Towarzystwie zaszła zmiana na stanowisku prezesa. Towarzystwu przewodzić będzie poprzednia pani prezes Zdzisława Bosak-Kawa. Przed ustępującą panią prezes Katarzyną Poczewską kolejne wyzwania zawodowe i przeprowadzka do kolejnego miasta, ale jak zapewnia – będzie wspierać koleżanki i kolegów ze stowarzyszenia i nie zapomni o Łobżenicy.