fot. K. Szymkowiak

Tworzenie przez unikanie

„To, co tworzyłam przeciwko malarstwu, zostało docenione paradoksalnie właśnie jako malarstwo” – Monika Szczygieł o swoim projekcie nagrodzonym Grand Prix w Konkursie im. Marii Dokowicz w dziedzinie artystycznej.

 

 

Barbara Kowalewska: Jak dochodziła pani do tego momentu w twórczości i jakie znaczenie miała interdyscyplinarna oferta UAP – możliwość uczestniczenia w różnych pracowniach, poznawanie technik czasami bardzo dalekich od głównego kierunku studiów? W katalogu „Docieranie do malarstwa” relacjonuje pani proces przechodzenia przez różne dziedziny twórcze w kierunku dzisiejszego, hybrydowego obszaru działań.

Monika Szczygieł: Doświadczenia zebrane w różnych pracowniach były niesamowicie ważne dla tego, jaki kształt przyjęły ostatecznie moje prace. We wspomnianym katalogu pojawiają się rzeźby wykonane na podstawie obiektów 3D, co jest wynikiem kreatywnego podejścia do projektowania z wykorzystaniem cyfrowych narzędzi do tego nieprzeznaczonych.

 

fot. K. Szymkowiak

fot. K. Szymkowiak

W trakcie szukania własnej drogi w tworzeniu rzeźb wykorzystałam frezarkę – proces współpracy z maszyną, która została przeze mnie zaprogramowana do wykonania obiektu, był kluczowy dla mojego postrzegania sztuki. Maszyna, w sposób zupełnie inny niż człowiek, wykonuje swoją pracę i wymaga dostosowania się do zrozumiałych dla niej metod komunikacji, co prowadzi do ciekawych efektów artystycznych, np. wytworzenia kontrastu między ekspresyjnym ludzkim gestem a geometryczną doskonałością maszyny. Także wykorzystanie komputera zdefiniowało to, czym się zajmuję.

Na uczelni miałam okazję studiować w Pracowni Ilustracji Wydawniczej i Pracowni Projektowania Interfejsu. Uczestniczyłam również w działaniach Medialabu, ucząc się mappingu i wizualizacji prezentowanych na żywo podczas koncertów, a ponadto od kilku lat zajmuję się tworzeniem cyfrowych ilustracji. To wszystko miało wpływ na to, w jakim kierunku podążałam. Myślenie wyniesione z cyfrowych dziedzin przeniosłam do dyscyplin bardziej tradycyjnych. Na 4. Międzynarodowe Triennale Tkaniny Młodych w Łodzi przygotowałam tkaninę, w której także widać wpływy cyfrowości. „Kable” eksponowały materialność „ciał” urządzeń.

 

BK: Jakie działania twórcze należą do domeny cyfrowej? Przeciętny śmiertelnik może wie, że istnieje coś takiego jak grafika komputerowa, ale to tylko drobna część możliwości, jakie daje komputer.

MSZ: Grafika komputerowa wydaje się być terminem węższym, ale wykorzystywana jest często jako tożsama z obrazowaniem cyfrowym. Termin obrazowanie cyfrowe obejmuje więcej dyscyplin i dotyczy właściwie wszystkiego, co widać na ekranie, ponieważ wszystko to musi zostać przez kogoś stworzone. Do obrazowania cyfrowego można zaliczyć digital painting, przestrzenne projektowanie obiektów, cyfrowe rzeźbienie, projektowanie gier czy wirtualnych przestrzeni i wiele więcej.

Właściwie każdą ze sztuk można teraz przenieść do sfery cyfrowej. Związane jest to także z pewnymi ograniczeniami, ale ograniczenia bywają twórcze. Digital painting, malarstwo w programach graficznych, nie musi naśladować malarstwa tradycyjnego, lecz może, ponieważ istnieją wirtualne pędzle, naśladujące te prawdziwe. Ta dziedzina otwiera się na nowe tworzenie obrazu, bo to, co nie jest możliwe w malarstwie tradycyjnym – na płótnie nie można cofnąć rysunku, zamienić nakładanych pędzlem warstw, zmienić całościowo kolorystyki – w rzeczywistości cyfrowej staje się nie tylko możliwe, ale też proste. To sprawia, że mamy tu do czynienia z zupełnie innym procesem twórczym.

 

BK: W przypadku sztuki pojawiającej się w internecie mówi pani o ważnej różnicy w stosunku do tradycyjnych form prezentowania: interakcja z odbiorcą następuje szybko i na wielu poziomach. Czy któraś z tych form kontaktu z odbiorcą jest lepsza?

MSZ: Środowisko artystyczne obecne w galeriach bywa hermetyczne, część osób rezygnuje z udziału w wernisażach na żywo. Tę samą sztukę można pokazać w przestrzeni internetowej, a przedstawienie obrazu w formie cyfrowej nie jest ani gorsze, ani lepsze od tego w galerii. Niektóre osoby czują się w tej sferze bezpieczniej, mogą się z taką formą ekspozycji utożsamić. To też mnie zafascynowało.

 

fot. K. Szymkowiak

fot. K. Szymkowiak

Zakładam, że sieć powiązań powstająca także dzięki internetowi tworzy dynamiczne relacje, co próbowałam przedstawić na moich obrazach już w cyklu licencjackim. Stworzyłam dwa „Portrety zbiorowe” związane z tematem bliskości i obcości, bo te pojęcia wydają mi się silnie powiązane z tworzeniem relacji. Powstały one ze zdjęć zebranych w odpowiedzi na ogłoszenie na Instagramie. Zgłaszały się osoby, które chciały wystąpić w projekcie i przesyłały swoje zdjęcie, a ja tworzyłam z nich strukturę, w której wszyscy uczestnicy mogli razem zaistnieć. „Portrety zbiorowe” wpisują się w serię obrazów, w których skupiam się na przedstawieniach ludzi i ich relacji.

Wiele moich prac inspirowane było fotografiami z rodzinnego albumu. Były tam, poza ujęciami najbliższych, zdjęcia dalekich krewnych, których imion czy tożsamości nie pamiętali już nawet najstarsi członkowie rodziny. Praca nad tymi obrazami rodziła ciekawe pytania o to, kto jest bliski, a kto obcy.

Czy „blisko” znaczy blisko fizycznie, czasowo, pokoleniowo, czy chodzi o więzy rodzinne? Pojęcie bliskości rozmywało się w konfrontacji tych wizerunków ze sobą. Ciekawe wydało mi się, że portretowanie obcych ludzi. Sprawiało ono, że okazywali się bliżsi, istnienie we wspólnej kulturze zapośredniczonej przez internet pozwoliło nam się zbliżyć do siebie.

 

BK: Relacje rodzinne i szerzej międzyludzkie są dla pani ważnym tematem?

MSZ: Ten temat pojawił się w moim malarstwie za sprawą tworzenia portretów i okazał się niezwykle istotny. Portretowanie w malarstwie uważam za trudne zadanie i myśląc o nim, zauważyłam różnicę między malowaniem kogoś bliskiego i obcego. Wątek rodzinny jest dla mnie istotny i wynika z tego, że relacje są w ogóle ważne dla twórcy. Napotkani ludzie wpływają na wybory artystyczne poprzez to, kim są i czym się dzielą.

W tle moich działań artystycznych zawsze będzie rodzina, w której się wychowałam: mój ojciec jest elektrykiem, brat programistą, ja, przyglądając się tym praktykom, poszłam bardziej w kierunku artystycznym. Stanowiliśmy więc trójcę zafascynowaną elektroniką i urządzeniami, i przejawiającą kreatywność w tym obszarze. To mnie otaczało całe życie i dopiero w pracy nad cyklem magisterskim dotarło do mnie, jaki to miało na mnie wpływ: urządzenia gromadziły nas razem i zbliżały do siebie.

Poruszyłam już ten temat w pracy licencjackiej w obrazie „Multiplayer”, który powstał na podstawie wykonanego w dzieciństwie zdjęcia przedstawiającego mojego ojca i brata grających w grę z serii Halo. Nostalgia z tym związana odnalazła także swój kształt w obecnej pracy.

 

 

BK: To, co pani mówi, podważa w pewnym sensie stereotypowe przekonanie, że technologia dzieli, zaburza komunikację, że jest „zamiast” relacji.

MSZ: Warto oczywiście słuchać głosów krytycznych, być uważnym na niebezpieczeństwa związane z technologiami, które często podając rozwiązania jednych problemów, generują kolejne. Ale z drugiej strony technologia przyniosła nowe możliwości tworzenia i podtrzymywania relacji z innymi. Uważam, że problem nie leży w samej technologii, ale w dzisiejszym stylu życia, intensywnym dążeniu do rozwoju czy w tym, jak wygląda obecny rynek pracy. To raczej aspekty ekonomiczne i społeczne przyczyniają się do sytuacji, w której ludzie czują się bardziej samotni.

 

fot. K. Szymkowiak

fot. K. Szymkowiak

Stereotyp niszczenia relacji przez technologię nie ma odzwierciedlenia w moich doświadczeniach. W domu gromadzimy się wokół tych aspektów, zapraszając też inne osoby, co spaja międzypokoleniowo. Ma na to wpływ pewna nostalgia – ja i brat mamy wspólne wspomnienia tego, jak dużym wydarzeniem były dla nas pierwsze interakcje z komputerem czy z konsolą, które pojawiły się w domu za sprawą taty. Prawdopodobnie osoby z mojego pokolenia będą miały podobne wspomnienia związane z technologią, bo ona jest już oczywistą częścią naszego życia.

Do tego należy dodać wszystkie te relacje, które powstają dzięki publikowaniu sztuki w internecie. Można tam odnaleźć innych twórców do współpracy, świetnych odbiorców i rozmówców, ale także po prostu przyjaciół, z którymi można uzyskać porozumienie poprzez sztukę.

 

BK: Tytuł nagrodzonej pracy „Cyfrowe praktyki unikania malarstwa” wydaje się prowokujący. Czy odnosi się do całkowitego wyjścia poza konwencje malarskie i pochwały narzędzi cyfrowych?

MSZ: Tytuł jest prowokujący, chociaż nie było to moim założeniem. Wydawało mi się po prostu, że świetnie opisuje mój proces twórczy. Później dopiero zauważyłam, że jest przewrotny. To, co tworzyłam przeciwko malarstwu, zostało docenione paradoksalnie właśnie jako malarstwo. W moim cyklu obrazów przyglądałam się, jak malarstwo jest kształtowane przez inne metody obrazowania i w ten sposób granice malarstwa jako medium zostają naruszone.

Warto przypomnieć, że dziedzina ta zmieniała się pod wpływem różnych wynalazków, np. fotografii. Kiedy fotografię uznano za najwierniejszą w naśladowaniu rzeczywistości, malarstwo mogło pójść inną drogą. A z drugiej strony pojawiły się w nim efekty wizualne związane z tym wynalazkiem, jak np. zmiany w sposobie kadrowania czy zniekształcenia wynikające z zastosowania obiektywów. Tak samo pojawienie się komputera przyczyniło się do zmian w malarstwie. W swojej pracy magisterskiej analizowałam związki między malarstwem a obrazowaniem cyfrowym. Okazało się, że w Polsce takich badań jest na razie bardzo mało, gdy tymczasem wpływy fotografii zostały już dobrze opisane.

 

BK: To była podróż w nieznane?

MSZ: To, że ten temat nie został wystarczająco opisany przez innych, wydało mi się dobrą motywacją do napisania pracy.

 

fot. K. Szymkowiak

fot. K. Szymkowiak

Fascynacja nieznanym i odkrywanie nowego zawsze musi mi towarzyszyć w tworzeniu, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie dokonuję wielkich odkryć dla świata, ale głównie dla siebie. Praca nad tym tematem pomogła mi uporządkować wizje związane z cyfrowością. Mam poczucie, że to, czym się zajęłam w tym cyklu, będę chciała kontynuować. Zwłaszcza teraz, gdy technologia rozwija się w tak szybkim tempie, co pokazuje na przykład rozwój sztucznej inteligencji, chciałabym kierować się intuicją w poszukiwaniu czegoś nieznanego, co nabiera jasności w trakcie procesu tworzenia.

Jestem przekonana, że w sferze cyfrowości jest jeszcze bardzo wiele do odkrycia.

 

 

Monika Szczygieł – artystka wizualna zajmująca się malarstwem oraz obrazowaniem cyfrowym. Ukończyła studia na Wydziale Malarstwa i Rysunku Uniwersytetu Artystycznego im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu. Obecnie pracuje na macierzystej uczelni. W swojej pracy interesuje się wpływem obrazowania cyfrowego na malarstwo, ikonosferą cyfrową, nowymi mediami oraz pamięcią. 

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
5
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0