fot. Atelier Iris, J. Maćkiewicz, Poznań, wł. MNP

Ty bambrze – bez obrazy

Wystawa „Ty bambrze!” w Muzeum Etnograficznym opowiada kawałek naszej unikalnej historii, ale też zmusza do refleksji i namysłu. Jest zachętą byśmy budowali przyszłość na tym, co nas łączy – i nie dali się podzielić. Ekspozycja jest częścią obchodów trzechsetlecia przybycia bambrów do Wielkopolski.

„Ty bambrze” rzucone w Poznaniu to wciąż obelga. Nie tyle co „ty żydzie” czy „ty szwabie”, ale w czasach obsesyjnego dzielenia na swoich i obcych to już nie jest tylko śmieszne lokalne zawołanie. Tym większy żywię podziw dla poznańskiego Muzeum Etnograficznego, że tak nazwało swoją najnowszą wystawę.

Mam takie wspomnienie z mojej dawnej parafii na Górczynie. Na procesji w święto Bożego Ciała na czele zastępu dziewczynek z koszyczkami maszerowały dorodne panny w dziwacznych strojach. Wielkie wrażenie zrobiły na mnie ich kolorowe spódnice, nadęte jak dzwony kościelne i dostojnie falujące na boki przy każdym kroku. Były w dwóch rażących wersjach kolorystycznych – w ostrym „gaciowym” różu i równie pstrokatym jasnym błękicie. A całości dopełniały wielkie czepce, kornety sterczące na głowach prawie na pół metra, całe upstrzone kolorowymi sztucznymi kwiatkami. Stroje wyszykowane na bogato biły po oczach i budziły podziw.

BAMBERSKI GÓRCZYN

Tak po raz pierwszy zetknąłem się z folklorem wyjątkowej grupy mieszkańców Poznania – z bambrami. Codziennie też mijałem zabudowania ostatnich bamberskich gospodarzy, stawiane z charakterystycznego muru pruskiego. Rosły już między nimi peerelowskie bloki, a oni ciągle jeszcze, co rano, zaprzęgali konia do furmanki, by zawieźć warzywa na stragany na Rynku Łazarskim.

Wiejskie domy już dawno poznikały z Górczyna, tak jak ten, który mijałem, idąc do kaplicy na Sielską, na lekcję religii. Był zarośnięty dookoła zdziczałymi krzakami, z zapadającym się dachem, niewidoczny prawie z ulicy. Gdy świeciło popołudniowe słońce, na końcu wąskiej ścieżki dostrzec można było wiekową bamberkę siedzącą na ławeczce przed domem i wygrzewającą stare kości na słońcu. Wokół kwitły ostatnie malwy i śpiewały ptaki. Któregoś dnia starszej pani zabrakło. Wielki spychacz zgarnął ten kawałek minionego świata i powstał tam kolejny blok mieszkalny.

Wystawa „Ty bambrze!” w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu

Wystawa „Ty bambrze!” w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu, Bamberka i cyganka – fotografie zestawione przez archiwistę Kaiser Friedrich Museum w Poznaniu, 1911, autor Sally Jaffé, wł. MNP

Poznańscy bambrzy to fenomen naszej polskiej historii. Mała grupa narodowości niemieckiej, która w XVIII wieku (i trochę jeszcze w XIX) przeniosła się w okolice Poznania. Podobnie jak osadnicy walońscy w Wilamowicach na Śląsku, holenderscy menonici na Żuławach czy olędrzy, którzy przybyli w okolice Nowego Tomyśla, Krzyża, wzdłuż Noteci. Po zniszczeniach wojennych i epidemiach zaludniali opuszczone wsie, osuszali bagna, użyźniali piaski.

 

HISTORIA POZNAŃSKICH BAMBRÓW

Dzisiaj – w czasach, gdy Polacy szukają w Niemczech pracy i materialnego dobrobytu – może wydać się to dziwne. Niemcy przyjeżdżali do Polski za chlebem, tu szukali swojego eldorado, opuszczając ojczyznę. Właśnie mija 300 lat od przybycia pierwszej grupy osadników.

Na zaproszenie miasta, w 1719 roku, do Lubonia przybyło 60 osób. W sumie 13 rodzin mających sporo potomstwa. Wymagano od kolonistów oświadczeń, że są katolikami. Sukces tej pierwszej grupy zaowocował przyjazdem kolejnych – w 1730 roku zasiedliły one ówczesne miejskie wsie Dębiec i Bonin, w 1746 roku Rataje, w 1747 roku Wildę, a w latach 1750–1753 – Jeżyce i Górczyn.

Wystawa Ty bambrze! w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu

Bamberki w odświętnych strojach, ok. 1900, autor: Atelier Iris, J. Maćkiewicz, Poznań, wł. MNP

W sumie ta fala imigracji objęła jakieś 600–700 osób. Nie jest to może bardzo znacząca liczba. Bambrzy, jak wiele innych takich grup, mogli „rozpuścić się” w polskim żywiole i zniknąć. Mogli wyjechać czy zginąć w ciągle niepewnych czasach. Stało się jednak inaczej – mimo podkreślanej obcości przetrwali i stali się nieodłącznym elementem stolicy Wielkopolski.

Już na początku zaoferowano im świetne warunki osiedlania. W odróżnieniu od polskich chłopów mieli tylko płacić czynsz i pozostali wolni. W pierwszych latach czynsz ten był symboliczny. Dostali drewno na budowę lub remont zasiedlanych domów, ziarno na siew…

 

„Ponieważ ze strony niemieckich osadników przybyłych z zagłodzonego kraju, szukających schronienia i pragnących osiedlić się w wyżej wymienionej wsi Lubonia, […] przychyliliśmy się do ich prośby, by wieś jak najprędzej się podniosła, tym więcej że wierni są rzymskokatolickiego wyznania i przyjęliśmy tych ludzi, którzy obiecują prowadzić dobre gospodarstwo, okazywać powinne posłuszeństwo i uiszczać z nałożonych na nich opłat i oddaliśmy im wieś Lubonia z należącymi do niej polami – łąkami, pastwiskami i krzewami, mogącymi służyć im za drzewo opałowe i budulcowe, z tym warunkiem, że zobowiążą się ponosić wszelkie opłaty i ciężary na rzecz miasta”.

 

Bambrom na podpoznańskiej ziemi powiodło się. Sprzyjały temu ratajskie czarnoziemy, ale zawdzięczali to swojej ciężkiej, owocnej pracy. Mieli liczne rodziny, stąd ich udział liczebny w okolicach Poznania szybko wzrastał. Choć między bajki włożyć należy twierdzenie, że bamberskie pochodzenie ma 25 proc. poznaniaków, ba, że u każdego z nich płynie kropla bamberskiej krwi.

Wbrew przekazom o szybkiej ich polonizacji, Bambrzy stanowili przez ponad półtora wieku odrębną i dość hermetyczną społeczność. Mówili po niemiecku, żenili się tylko wśród swoich, nie brakowało konfliktów z zazdroszczącymi im zamożności i przywilejów polskimi sąsiadami.

Bo kto lubi, jak inni i do tego obcy obnoszą się ze swoim bogactwem? A Bambrzy pokazywali to na każdym kroku. Nawet ludowy strój, który bamberki przywdziewały w święta, miał to bogactwo podkreślać.

 

STRÓJ JAK Z BAJKI

Wystawa „Ty bambrze!” w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu

Wystawa „Ty bambrze!” w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu, czepiec dla mężatki, 1. połowa XX w., autor nieznany, wł. MNP

Co ciekawe, wymyślono go już w Polsce, twórczo przetwarzając elementy polskich i niemieckich wzorów – zgodnie z zasadą, że nikt ich nie przebije strojnością. Składał się on z kilkudziesięciu elementów. Jak to opisywał Kolberg:

 

„Kobiety mają na sobie 5 lub 6 spódników, a podniemi watówkę lub spódnik z wełnianego cejgu; spódniki różnokolorowe lub pstre związane na pętelki; z tyłu ogromna w pasie kokarda. […] Gorsetów ani staników dziewczęta nie noszą, tylko sznurówkę, bądź perkalową, bądź płócienkową. Na nią przywdziewają jeszcze kaftan z półpiki, zwykle biały w drobne czerwone kropki lub prążki”.

 

A zwieńczeniem tego ubioru był wielki kornet wyszywany w kwiatki, złote błyskotki, kolorowe świecidełka i wstążeczki, farbowane piórka i migocące blaszki, dźwięczące metalicznie przy każdym ruchu. A do tego buciki, korale, torebeczka wyszywana kunsztownie i wielka chusta z liońskiego jedwabiu na ramionach.

Ta najbardziej strojna wersja ubioru stała się ikonicznym wyobrażeniem bamberki. Choć było też wiele skromniejszych wersji kobiecego stroju. Co ciekawe – podobnie jak w wielkopolskim stroju ludowym – nie było bamberskiego stroju męskiego. Mężczyźni nosili się po prostu po miejsku. Oglądane współcześnie męskie stroje bambrów są całkiem niedawnego pomysłu i fałszują historię.

Wystawa „Ty bambrze!” w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu

Wystawa „Ty bambrze!” w Muzeum Etnograficznym w Poznaniu, wielowarstwowy ubiór bamberski, wł. MNP

To niesamowite, że pod koniec XIX wieku bambrzy, broniący swej kulturowej i językowej odrębności, w ciągu jednego pokolenia całkowicie się spolszczyli. Jeszcze w latach sześćdziesiątych XIX wieku skarżyli się, że nauczyciel słabo zna niemiecki. By dwadzieścia lat później domagać się ostro nauki w szkole i religii w języku polskim. Wszystko to w państwie pruskim – na przekór ostrej germanizacji w całym zaborze.

Polskie otoczenie, polskie nabożeństwa w kościele, a w końcu mieszane małżeństwa uczyniły z bambrów Polaków. Ku zadziwieniu pruskich urzędników, na których oczach „z rdzennych Niemców zamienili się w zaciętych Polaków”. Taka była siła oddziaływania polskiej kultury.

Bambrzy pozostali przy polskości nawet w czasie II wojny światowej, choć z tego powodu ryzykowali życie i byli poddawani prześladowaniom.

 

MAGIA CODZIENNYCH PRZEDMIOTÓW

Niewielka wystawa o bambrach w Muzeum Etnograficznym ukazuje przedmioty związane z kulturą materialną tej grupy kolonistów. Obalają mit o bogactwie. Są zwyczajne i piękne.

Malowany kubek i odrutowany z oszczędności talerz, cudownej urody koronki i szablony do haftowania. Czerwone korale z plastiku. Są naiwne domowe święte obrazy i lalki. Można obejrzeć dokumenty, zdjęcia domów i ich bamberskich mieszkańców. No i są stroje wybitnej urody, setki godzin pracy kobiecych rąk. Można nawet zajrzeć pod bamberską spódnicę, by namacalnie dociec, skąd bierze się ta jej niesamowita pękatość.

Ekspozycja jest częścią obchodów trzechsetlecia przybycia bambrów do Wielkopolski. Eksponaty związane z nimi są jednocześnie na stałej wystawie muzeum i na drugiej wystawie czasowej z pokolorowanymi, dawnymi zdjęciami.

Trochę to dziwne, bo obok gmachu Muzeum Etnograficznego stoi przecież osobny budynek mieszczący Muzeum Bambrów. Jeden gospodarz – Muzeum Narodowe – i osobne, dublujące się ekspozycje. Nie ogarniam logiki tego pomysłu.

 

Może chodzi o to, że Muzeum Bambrów jest ciągle zamknięte, z wyjątkiem kilku godzin w weekend. Zaglądałem przez wielkie szyby do wnętrza. Przypomina wystrojem wiejską świetlicę sprzed lat…

Dobrze, że pamięta się o bambrach. Mają swój wkład w historię Poznania. Ich potomkowie są wśród nas i ciągle mają wpływ na jego oblicze. Bambrzy mieli w Poznaniu wielkich biznesmenów, prezydentów i arcybiskupów. Żeby nie było tak laurkowo dodam, że ostentacyjnie do bamberskich korzeni przyznaje się arcybiskup Juliusz Paetz.

Negatywny i pozytywny odbiór tego, co bamberskie, świetnie odzwierciedla nasz stosunek do niemieckiego sąsiada. Niemcy podobno nas wykupią i zabiorą nam wszystko – jak twierdzą „prawdziwi patrioci”. Ci sami, którzy kupują tylko niemieckie proszki do prania i zachwycają się mercedesami i beemkami. Przypadkiem zresztą sporo polskich nacjonalistów nosi germańskie nazwiska, a kanclerz Merkel ma polskiego dziadka.

Europa jest jedna i ma wspólną historię. A Poznań to takie wielkie bambrejewo. No nie?

 

Wystawa: „TY BAMBRZE!”, kuratorka: Aneta Skibińska, aranżacja plastyczna: Joanna Lewandowska, Muzeum Etnograficzne Oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu, ul. Grobla 25, 28.6.2019 – 31.12.2019.

 

CZYTAJ TAKŻE: Polska Walcząca jest z Poznania
CZYTAJ TAKŻE: Pamiątki czasów pracy organicznej
CZYTAJ TAKŻE: Calisia – reaktywacja

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0