Z Konnakiem w dłoni
Opublikowano:
27 września 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Co się dzieje, kiedy kampowy performer i artysta estradowy, kojarzony ze współpracy z Krzysztofem Skibą czy tasiemcowym programem rozrywkowym „Gwiazdy tańczą na lodzie”, wyda nie najgorszy tom poetycki? „Konkurs wiedzy o duszy” Pawła Koñja Konnaka bywa niezgrabny, ale też bardzo celny.
WÓR WSZYSTKIEGO Z LAT 2013–2017
Zacznijmy od rozwrzeszczanej (ale czarno-białej) wizji. Wiersze przeplatają całostronicowe kolaże. Są pocztówki z Gdańska i miast różnych, zdjęcia z wojaży i występów scenicznych poety-komika, trochę wycinanek z prasowych nagłówków, zdjęć z upadku muru berlińskiego i masa innych patchworkowych obrazków w duchu młodości Konnaka.
To właśnie sentyment za kontrkulturową przeszłością, kampowe w stylistyce wklejki z punkami w irokezach czy z Iggym Popem, organizuje – jeżeli nie przytłacza – najnowszą poetycką książkę. Efekt scrapbooka czy wyklejanego pamiętnika podbija biograficzną linię książki (o czym poniżej) i finguje autentyzm całości.
„Konkurs wiedzy o duszy” Pawła Koñja Konnaka ma nas przekonać, że oto komik i performer zawiera z czytelnikiem pakt o chwili na serio.
Tom aż nadto chciałby być głosem zza kulis, rewersem scenicznego i groteskowego wizerunku artysty. Miejscami Konnak jednak po prostu przedobrzył.
Nostalgia za tym, co minione jest posunięta o krok za daleko; balansuje niebezpiecznie na granicy pretensjonalności i rozpaczliwego chwytania się resztek wspomnień i wspominek ze starych, dobrych, bo młodzieńczych czasów – z upadkiem muru berlińskiego i festiwalem w Jarocinie w tle, gdzie „po kilku dniach schizolni // nim wstanie słońce / słucham węgierskiej nowej fali / z lat osiemdziesiątych” (z wiersza „wstałem o czwartej rano”).
Podobnie jest ze słowami „schizolnia”, „schizol”, „psychodrama” czy „przymulenie”, które aż nazbyt chcą być młodzieżowe, za mocno starają się frazę rozluźnić. Subtelne mrugnięcie do czytelnika staje się w konsekwencji teatralnym skrzywieniem połowy twarzy z tęsknotą za kontrkulturą i punkowym resentymentem na doprawienie.
CO SIĘ DZIEJE PO ŚMIERCI?
To o śmierci rodziców Konnak pisze najczulej i po prostu najsprawniej. I chociaż tradycja pisania o tej szczególnej utracie jest w poezji długa i arcydzielna (wspominając tylko tom „Matka odchodzi” Tadeusza Różewicza), miniscenki z życia rodzinnego poety-performera są skrojone bez zadęcia i taniej płaczliwości.
Teksty o umieraniu są bardzo intymne, zahaczone o konkretne wspomnienie czy rekwizyt; przypominają kartki z dziennika (podtytuł całości zbioru to właśnie „imprzejawniki liryczne z lat 2013–2017”), gdy pisanie przybiera formę terapii, przepracowywania straty i kolejnych faz żałoby.
W miarę postępowania demencji matka ubywa kawałek po kawałku, w łóżku leży tylko ciało „w tych skarpetach pościeli i piżamie”. Choroba wywraca świat syna do góry nogami. Ku przerażeniu i bezradności role się odwracają; opieki nie wymaga już dziecko, ale własna matka:
mama żyje już w swoim świecie
nie mamy do niego dostępu
tato troskliwie pochyla się nad fizjologią
ja nie zdałem tego egzaminu
smutny riplej permanentnego końca
[z wiersza „od wielu lat”]
I chociaż tekst opisujący rozwleczone w czasie umieranie otwiera książkę, fizyczna śmierć matki jest tylko początkiem pytań o to, co tak naprawdę się z nią właśnie wydarzyło.
Paweł Koñjo Konnak stawia więc szereg hipotez, które z rozbrajającą lekkością obnażają ból po stracie najbliższych i irracjonalność samej śmierci: a może mama inkarnowała się „w ciele jurnego bobaska”? Leci samolotem? Stuka secesyjnymi obcasami „gdzieś między brzeźnem a kosmosem”?
Podobnie silne literacko są te wiersze, które opowiadają o śmierci ojca. To w nich Konnak dokonuje autodemaskacji, wytrącając możliwe zarzuty o widmo papierowości i nieautentyczności całego poetyckiego przedsięwzięcia.
Myśl o zmarłych rodzicach, którzy ocaleli jedynie na skrawkach fotografii rozsianych po książce, pozostaje w ciągłym zwarciu z wyprodukowanym na potrzeby sceniczne alter ego:
nie chcę by ta książka go zraniła
choć nie żyje już od tylu lat
koledzy mają różne koncepcje
na wydobywanie go z otchłani
moja jest taka opiszę wszystko
ozdobię zdjęciami młodego podziemia
zacytuję dobre słowa
znów zatańczą piękne chwile
nie wiem czy dzięki temu wróci
może jest tam szczęśliwy bez dawnego siebie
nagle okazuje się że to już tyle lat
może mu nie przeszkadza, że jest martwy
w tym pustym domu z księgą zagłady
dla mnie
żyje w tych zdjęciach
wszystkich nie spalił
[z wiersza „nie chcę by ta książka go zraniła”]
OBRAZKI Z ŻYCIA I ECHA ZAGŁADY
Niemało też w najnowszej książce scenek rodzajowych. Krótkie, celne frazy, drobne zdarzenia zebrane z dnia, które są w sam raz, żeby wpisać je do dziennika i ocalić przed zapomnieniem.
smutek tego poranka
łagodzi tylko cudownie ocalały
bilet za 3,70
[z wiersza „smutek tego poranka”]
Kolejnym, zaskakującym tematem w tym patchworkowym „Konkursie wiedzy o duszy” stają się wspomnienia traumy wojennej. Pochód zmarłych staje się bardziej liczny, bo już nie tylko osobisty – Gdańsk jest miastem kultury niezależnej i tłem działań estradowych, ale też tkanką wielowarstwową, z ranami odniesionymi na froncie:
dziś mam 48. urodziny
mój dziadek konrad
gdyby go nie rozstrzelało gestapo
jesienią roku 1939
obchodziłby teraz
swoje 111. Urodziny
[z wiersza „dziś mam 48. urodziny”]
I chociaż cała książka poetycka Konnaka jest nierówna, czasem przegadana, innym razem nazbyt skrótowa, to jednak rzuca światło zarówno na absurdalność PRL-u, jak i nadzieje pokolenia (również te zawiedzione) wiązane ze zmianą politycznej rzeczywistości.
Nie jest tak, że nie ma w „Konkursie wiedzy o duszy” tekstów sprawnych, ujmujących czy po prostu literacko dobrych. Są, chociaż zakryte przez wydłużone monologi i – mówiąc oględnie – niezbyt fortunne seksistowskie żarty i żarciki o kobietach. Najnowsza książka to mimo wszystko premiera całkiem interesująca: rzadko kiedy tom poetycki jest udanym dialogiem warstwy wizualnej i tekstowej, a zwłaszcza kiedy proporcje między nimi są niemalże takie same.
Zbiór wierszy Konnaka może być odczytywany dwojako, w zależności od tego, jak bardzo zaufamy (czy: damy się zwieść) poecie. Możemy więc uznać książkę za gorzki komentarz artysty-komika do rzeczywistości estradowej, która nijak się ma do codziennych dramatów i śmiesznostek, albo za kolejne przebranie Koñja. Wybór należy do nas, czytelników.
Paweł Koñjo Konnak, „Konkurs wiedzy o duszy”, WBPiCAK, Poznań 2019.
CZYTAJ TAKŻE: Bezstronna informacja jest jak tlen. Rozmowa z Wojciechem Biedakiem
CZYTAJ TAKŻE: Wycięty z obrazka. Marcin Świetlicki „Ale o co ci chodzi”
CZYTAJ TAKŻE: Z kamerą wśród homo sapiens. Rozmowa z Adamem Kaczanowskim