Złoty jubileusz Leszka Wolniaka
Opublikowano:
20 listopada 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Rola życiowa to nie tylko ślad zostawiony na srebrnym ekranie bądź deskach teatru. W przypadku Kaliszanina Leszka Wolniaka – obchodzącego w tym roku złoty jubileusz swojej pracy na podwórku Apolla – całe jego życie to artystyczna rola.
Słuchany i podziwiany od półwiecza – na polskich i zagranicznych scenach – muzyk, nie jest obojętny także na takty ludowości i chóralistyki. Epitet „bujny”, będzie w tym życiorysie znajdował wiele zastosowań. Bujna fryzura i ciepłe profesjonalne spojrzenie; tak zaczynamy przeglądać tę książkę, z przyjemnością zaczytując się w jej wnętrzu.
Okładka i wnętrze
Na pytanie o najważniejszy z akordów jego pracy zawodowej, odpowiada, że we wszystkie występy, pracę pedagogiczną oraz badania muzyki wkładał całe swoje serce, całą swoją duszę. Jest muzykiem totalnym.
Po studiach na Państwowej Wyższej Szkole Muzyczne we Wrocławiu, wyjechał do Suwałk i reaktywował tam Zespół Pieśni i Tańca „Suwalszczyzna”. Prowadził równocześnie klasę trąbki w tamtejszej szkole muzycznej. Odpowiedzialny był wówczas w polskim biegunie zimna za 40-osobowy chór mieszany, czym spełniał swoje zainteresowania wyrażane już na studiach.
Chóralistyka grała wtedy u Leszka Wolniaka faktyczne pierwsze skrzypce. Uczył się jej u Edmunda Kajdasza i to jemu – jak akcentuje wielokrotnie – zawdzięcza ukierunkowanie swojej zawodowej drogi na pięciolinii.
Moment powrotu do Kalisza – miasta rodzinnego ma miejsce w 1978 roku. Właściwie to dojrzewają w nim wtedy myśli o nowym projekcie. Miało to związek ze spotkaniem w tymże roku Andrzeja Bujakiewicza, który zaproponował Wolniakowi przyjazd do Kalisza i rozpoczęcie nad Prosną pracy jako pierwszy trębacz ówczesnej orkiestry symfonicznej w Kaliszu, a także pochylenie się nad pracą ze swoim ulubionym instrumentem – trąbką – osieroconą w kaliskiej szkole muzycznej po śmierci Antoniego Wasiaka.
W tym właśnie muzyk upatruje początków swojej pracy jako pedagoga, wychowawcy, kreatora i opiekuna. W rolach tych zresztą, Leszek Wolniak odnalazł się doskonale, czego wynikiem były liczne wyjazdy na konkursy i statuetki przywożone do Kalisza. Oprócz gry w orkiestrze występować zaczął także jako solista, grając koncerty m.in. Panufnika, Nerudy czy Hummela. Były to koncerty wieczorowe, edukacyjne – dla dzieci i młodzieży.
Następnie wyjechał na kontrakt zagraniczny. Ścieżka muzyczna zaprowadziła go nad Dunaj. Podjął współpracę z Vienna Opera Mozart, z zespołem której jeździł po całej Europie. Wykonywał wtedy muzykę operową z towarzystwem wielonarodowym – między innymi z muzykami z Niemiec, Stanów Zjednoczonych czy Włoch.
W 1993 został pierwszym trębaczem orkiestry w Turyngii. Później wrócił do Polski, do Kalisza, gdzie założył zespół „Canorus” działający przy kaliskiej katedrze. Niedługo później powołał zespół „Calisia Band”, gdzie realizował kolejną swoją pasję jaką było prowadzenie orkiestry. Uprawiał muzykę filmową, bigbandową, diksielandową, transkrybowane utwory symfoniczne i inne. Zapraszał do współpracy sceny muzyczne z Łodzi i Warszawy, dając Kaliszowi powiew zarówno klasyków jak i nut na wskroś nowoczesnych. Brzmień kanonicznych i niestandardowych.
Ważną dla niego była praca na rzecz różnych instytucji kulturalnych działających w odrodzonym po 1989 roku samorządzie Kalisza. Od 2015 roku, wraz z gitarzystą Tadeuszem Karolczakiem, organizował koncerty z cyklu „Ocalić od zapomnienia”.
Prócz muzyki instrumentalnej w ich programie znalazła się recytowana i śpiewana poezja najwybitniejszych polskich poetów, m.in. Adama Mickiewicza, Lepopolda Staffa, Juliusza Słowackiego, Czesława Miłosza, ks. Jana Twardowskiego, Wisławy Szymborskiej, Zbigniewa Herberta, Jonasza Kofty, Agnieszki Osieckiej oraz Wojciecha Młynarskiego. Koncerty te odbywały się w różnych miastach w Polsce – w Warszawie, Poznaniu, Wieluniu, Ostrzeszowie, Krotoszynie a także w rodzinnym Kaliszu, w zabytkowych rezydencjach wielkopolskich i mazowieckich; w Gołuchowie, Śmiełowie, Ożarowie i innych.
Dobra prasa
Warte zacytowania są także zwykłe anonsy prasowe, które narażone są na zapomnienie bardziej od dyplomowych powinszowań. Koncert noworoczny z 31 grudnia 1996 zorganizowany w partnerskim mieście Kalisza – Heerhugowaard, był jednym z najwyżej ocenianych w karierze Wolniaka przez krytykę zagraniczną.
Wspomniana wyżej „Calisia Band” – założona przez wspominanego dziś kompozytora wprowadzała wielotysięczną publikę w nowy rok wespół z holenderską grupą muzyczną „Het Blazersensemble”. Holenderska recenzja z tego wydarzenia bardzo wysoko oceniła występ duetu orkiestr.
Za Elżbietą J.M. Waligórą:
„Przy wypełnionej sali Socjalno – Kulturalnego Centru De Schakel, tradycyjny koncert noworoczny zebrał gromkie brawa. Blazersensemble pod kierownictwem Henka Ummels rozpoczął koncert melodią z serialu MASH, następnie poprzez marsz San Remo przeszedł do znanego musicalu Miss Sajgon(…) Było wyraźnie słychać, że muzycy poświęcili wiele czasu na ćwiczenie tego utworu – śmiałego i technicznie trudnego (…) Po przerwie zalśniło muzyczne wykonawstwo Calisia Band’u w programie zatytuowanym „Wokół tańca”. W wirującym muzycznym show słuchacze zostali przeniesieni w rytmy muzyki Zachodniej i Południowej Ameryki, takich jak Glen Miller, Meksyku i łacińskich stylów. Solo w wykonaniu klarnecisty Marka i kilku innych solo w sekcji trąbek i puzonów rozochociły niektórych słuchaczy nawet do tańca (…).”
Leszek Wolniak z największą dumą wypowiada się o pasji do muzyki, którą zaszczepił w dwójce swoich dzieci. W rozmowie z Anetą Ponomarenko dla Gazety Poznańskiej na przełomie XX i XXI wieku chwalił swoją córkę grającą w orkiestrze w Duseldorfie oraz syna koncertującego na saksofonie. W rozmowie dla GP, zdradził także drobinę ze swoich zapatrywań i gustów muzycznych.
„Sądzę, że każdy powinien robić to, co umie najlepiej; wolę więc grać aranżacje kompozytorów amerykańskich (…) Nie ma nic lepszego niż standardy Gershwina czy Millera.”
Koncert Jubileuszowy z okazji 50-lecia działalności Leszka Wolniaka odbył się 16 listopada w Komoda Club Residence w Kaliszu.