fot. Materiały prasowe

Sanktuarium sztuki, czyli „Tętent” w Antoninie

Historię antonińskiego pałacu można wykładać na wiele sposobów, poruszając różne wątki i studiując konteksty nierozłączne z tą Radziwiłłowską rezydencją. Jednak jeszcze nigdy wcześniej o budynku tym, i jakimkolwiek innym, nie opowiedziano językiem opery.

16 listopada 2024 roku wybrzmiała bezprecedensowa koncepcja opery, gdzie głównym bohaterem uczyniono obiekt i jego dzieje. Spersonifikowano mury i wnętrza pałacowe, czyniąc wydarzenie rodzajem medium pomiędzy światem ożywionym i architekturą.

Artystyczne nawiedzenie Antonina operą „Tętent” było kulminacją obchodów 200-lecia powstania pałacu, stworzonego przez inną ikonę – Karola Schinkla. Antonin mocnym akcentem przypomniał, całej Wielkopolsce, że to tętniąca talentem i dostojnością scena, na której zawsze pierwszoplanowo występuje artyzm.

Kocham to przypadek rzadki…

 

Prawykonanie opery „Antonin. Tętent” poprzedziła szczególna gala. Wręczone zostały honorowe odznaczenia za Zasługi dla Województwa Wielkopolskiego i Kultury Polskiej. Nagrody te otrzymali Adam Całka i Witold Banach. Brązowy medal Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Zasłużony Kulturze Gloria Artis odebrał Witold Banach, historyk, pisarz, działacz kulturalny z Ostrowa Wielkopolskiego. Na ręce Adama Całki i Dariusza Grodzińskiego powędrowały odznaczenia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznawane Za zasługi dla Kultury Polskiej.

 

fot. Karolina Bazan

fot. Karolina Bazan

Miłość, nie tylko ta do muzyki, także do ochrony dziedzictwa kulturowego i krzewienia wiedzy na temat historii z powodzeniem wypełniła wnętrze antonińskiego pałacyku.

I choć na pytanie, gdzie mieszka miłość na co dzień, nie ma jednoznacznej odpowiedzi, wszak miłość nie czeka na specjalne miejsca czy nadzwyczajne okazje, lecz wzbiera w nas i wypełnia nasze życie często niespodziewanie, to jedno pozostaje pewne – może zdarzyć się zawsze i wszędzie, przybrać najróżniejsze odcienie, kierować się ku różnym adresatom, rosnąć w towarzystwie różnorodnych namiętności.

Przywitanie

Czarujący operowy wieczór w Antonie, w rytmie miarowego tętentu, otworzył p.o. Dyrektora Centrum Kultury i Sztuki Robert Kuciński. Było to bienvenue cordiale – serdeczne przywitanie dyrektora z instytucją, ale przede wszystkim z gośćmi Antonina,  gośćmi z Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu, Posłami na Sejm RP, Senatorami RP, władzami lokalnych samorządów, gmin instytucji kultury, reprezentantów prasy oraz środowiskiem muzycznym.

Cwał muzyki podczas prapremiery opery „Tętent”, porwał do prześledzenia historii tego miejsca w sposób wybitnie oryginalny. Parafrazując utwór Kabaretu Starszych Panów – wydarzenie sprawiło, że zabiły serca radosnym łomotem, choć było w tych porywach także wzruszenie, nostalgia, żart i ekscytacja.

 

fot. Karolina Bazan

fot. Karolina Bazan

Muzyczno-wokalne dzieło stworzył poznański artysta Jerzy Fryderyk Wojciechowski, który stworzył muzykę do libretta autorstwa cenionej powieściopisarki i dziennikarki Agnieszki Drotkiewicz. Było to spotkanie z historią Pałacu Myśliwskiego Książąt Radziwiłłów w Antoninie, od momentu oddania obiektu do użytku w 1824, poprzez słynny wakacyjny pobyt Chopina w tym miejscu we wrześniu 1829, aż po śmierć księcia (1833) i Elizy (1834).

Jeszcze przed premierą, twórczyni libretta dla antonińskiej opery – Agnieszka Drotkiewicz dzieliła się swoimi przemyśleniami pod adresem bohatera opery – drewnianego domu Radziwiłłów pośrodku lasu:

 

Przestrzeń przemówiła do mnie swoją precyzją matematyczną, a także poczuciem humoru. Osiem boków, symetryczny układ pokoi, przekrój budynku przypominający widok z kalejdoskopu. Umieszczony pośrodku piec w formie słupa nadawał całości bajkowy charakter, niczym centrum karuzeli, wokół której w poszczególnych pokojach wirują historie mieszkańców i gości tego domu. Oktagonalny pałac nie po raz pierwszy stał się sceną dla występów muz, nigdy wcześniej jednak nie wystawiano tutaj tak skomplikowanego dzieła, o tożsamości stąd, stworzonej z ducha Antonina i jego twórców.

 

fot. Mateusz Halak

fot. Mateusz Halak

 

O wrażenia z koncertu, tuż po ostatnim akordzie spytałem też Joannę Ratajczak:

 

„Życie Radziwiłłów to materiał na opowieść, sama miałam okazję zaczytać się w tomie poświęconym dziejom tej potężnej rodziny, której ambicje sięgały Berlina i panującego dworu w Cesarstwie Niemieckim. Opera o Antoninie wcale nie skończyła się wraz z ustaniem dźwięku instrumentów i głosów. Ta historia uczyniona muzyką brzmiała dalej. Jeszcze przez wiele minut po finale zdało się słyszeć tę muzykę, która stała się nierozłączna od historii miejsca, w którym jesteśmy. Wielkie dzieło, tempo nieproszące o antrakty, uważam, że brzmieć będzie w Antoninie już zawsze. (…) Wzruszające akty personalne – o Elizie Radziwiłłowej były czytelne, jeśli uznać, że można czytać życiorys wybrzmiały z pomocą instrumentów muzycznych i wyśpiewany przez artystów. Podziwiam wielki spektakl i prezentację Antonina. Dzieło spektakularne.”

 

Opera „Antonin. Tętent” to efekt wielomiesięcznych przygotowań pod wodzą byłego Dyrektora Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu – Dariusza Grodzińskiego. On sam, symbolicznie na końcu gali tytułując się „Antoninianinem”, podziękował za dotychczasową współpracę i w klimacie symbolicznego pożegnania ze sterem Antonina, podsumował „Tętent” z wielkim sentymentem i podziwem:

 

fot. Mateusz Halak

fot. Mateusz Halak

„Miejsce to jest wybitnie chopinowskim, udokumentowanym twórczo i artystycznie, umiłowanym przez samego Fryderyka, które przetrwało do dziś w stanie niemal niezmienionym. Nie ulega też najmniejszej wątpliwości, że artystyczne magnum opus księcia Antoniego, opera Faust jego pióra, tworzona przez niemal trzy dekady w różnych miejscach jego pobytu, była kończona i udoskonalana właśnie w tutejszym pałacu, przyjmując coraz bardziej ostateczną formę i kształt. Trudno się zatem dziwić, że dwusetnych urodzin tego niezwykłego obiektu nie można było uczcić inaczej niż kompozycją muzyczną o charakterze pałacowo-kameralnym i śpiewem operowym. Stąd opera jako artystyczny nośnik burzliwej historii dziejów miejsca i dusz tu tkwiących oraz hołd oddany artystycznym dokonaniom. Opera ta była dla mnie osobistym pożegnaniem z pałacem, w którym miałem zaszczyt poznać niezwykłych ludzi przy dużych wydarzeniach, produkcjach telewizyjnych i plenerowych oraz wcześniejszych premierach zamówień kompozytorskich, które miały tu miejsce.”

Książe byłby dumny

Dwugodzinny artystyczny format zgromadził we wnętrzu myśliwskiego pałacyku Radziwiłłów przeszło 200 smakoszy zarówno klasycznych, jak i nowoczesnych brzmień. Drewniany pałac otoczony zielonymi kotarami lasów zebrał nie po raz pierwszy opinie stolicy wysokiej kultury na ziemi kalisko-ostrowskiej. Po raz pierwszy za to pod wodzą Dyrektora Roberta Kucińskiego:

 

„Podczas przygotowań do prawykonania opery żartowałem, że co prawda nie jestem ojcem tego dziecka, ale przyjdzie mi przyjąć jego poród. Nie był on dla mnie łatwy, bo nie uczestniczyłem w początkowych przygotowaniach. Znałem libretto, ale nie słyszałem ani jednego fragmentu muzyki. Do momentu próby w Antoninie byłem poddenerwowany. Uff, udało się. Opera Wojciechowskiego nie jest łatwa w odbiorze, ale to dobrze, pomyślałem, bo rymuje się z tym, co myślę o koncertowaniu w Salonie Radziwiłła. Jest to dzieło niepozbawione urokliwych momentów lirycznych oraz humorystycznych. Kto wie, może kiedyś uda się je pokazać w formie niekonwencjonalnego spektaklu rozgrywającego się między widzami zgromadzonymi w antonińskim pałacyku albo w przestrzeni otaczającego go parku.”

Los odmienił czas

Akademickich rozpraw na temat antonińskiego pałacu powstała znaczna ilość. O guru berlińskiej katedry architektury w pierwszej połowie XIX wieku – projektancie Antonina – Karolu Schinklu, napisano sporo rozpraw naukowych. O sławie (dodajmy złej) ostatniego właściciela Michała Radziwiłła, opowiedziało wiele pamiętników, ale też faktów historycznych zbliżonych do niesławnych sylwetek z połowy XX wieku. Bardziej sławetny aniżeli sławny Michał miał nawet podarować Antonin niemieckiemu führerowi.

O obecności Chopina w podostrowskiej książęcej rezydencji blisko dwa wieki temu zawsze warto przypominać. Tym razem o Antoninie opowiedział projekt muzyczno-sceniczny na czworo wokalistów, pięcioro instrumentalistów i dyrygenta. Pałac został natchniony już na zawsze.

fot. Mateusz Halak

fot. Mateusz Halak

 

Cwałująca muzyka wprowadziła nastrój dostojności i liryzmu oraz wiatr zmian, który zawładnął tą wyjątkową instytucją kultury. Salwy braw podczas i po koncercie były niczym papierek lakmusowy, na którym odznaczyła się wartość wydarzenia.

Misterium Antonina przyciąga uwagę kontrastującymi ze sobą historiami. Dostojność teraźniejszości splata się i wygrywa z kontrowersjami przeszłości. To z kolei interpretacja czaru, którego tutaj nie brakuje. Pałac w Antoninie, jak skomentował jego nowy gospodarz, potwierdza, że zasługuje na miano południowowielkopolskiego sanktuarium muzyki nie tylko Chopinowskiej.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
1