fot. Mariusz Forecki

Wydawać z tradycją

Wydawnictwo Poznańskie jest wydawnictwem z ponad sześćdziesięcioletnią tradycją. Przez wiele lat było wydawnictwem regionalnym, naukowym, a teraz dbamy o to, żeby cały czas było oficyną z dobrymi wielkopolskimi korzeniami – mówi Monika Długa, szefowa redakcji.

KUBA WOJTASZCZYK: Ile lat pracujesz w Wydawnictwie Poznańskim?

MONIKA DŁUGA: Cztery – zaczęłam pracę 1 lipca 2014 roku.

  

Ile w tym czasie „wypuściłaś” książek na rynek?

Około stu. Ale też trzeba określić, co znaczy „wypuściłam”. Przez długi czas byłam redaktor prowadzącą i wtedy faktycznie „wypuszczałam”, bo zajmowałam się koordynacją całego procesu produkcyjnego tytułu. Teraz już szefuję działowi projektów, choć mam takich autorów, z którymi nie sposób się rozstać. Pracujemy zespołowo, więc niektóre pomysły i ich realizacja się przenikają. W każdym razie przez te cztery lata tytułów nazbierało się sporo.

 

Pamiętasz swoją pierwszą książkę?

Oczywiście. Takich rzeczy się nie zapomina nigdy. Była to „Ostatnia wola Sonji” Åsy Hellberg.

 

Według jakiego klucza dobierasz autorów i autorki?

Wydawnictwo Poznańskie/Czwarta Strona – jak każdy wydawca – ma określoną politykę.

 

W Czwartej Stronie wydajemy głównie literaturę gatunkową, popularną, np. kryminały, powieści obyczajowe. W Wydawnictwie Poznańskim skupiamy się zaś na literaturze pięknej, historii i biografiach, od niedawna także na reportażu.

I to jest poziom selekcji elementarnej. Reszta to są już kwestie standardowe: język, styl etc. – generalnie jakość zaproponowanego tekstu.

 

Czy Wydawnictwo Poznańskie jest tylko tymczasową przystanią dla pisarek i pisarzy? Czy może kontynuują przygodę tylko z wami?

Mamy autorów, którzy współpracują z nami od lat, takich, którzy zmienili dotychczasowe swoje wydawnictwa na nasze, a także takich, którzy przeszli do innych wydawnictw. Transfery, jak w piłce nożnej, są rzeczą zupełnie normalną nawet w świecie wydawniczym. Ale faktem jest, że mamy spore grono stałych autorów.

 

Przez ostatni czas Wydawnictwo Poznańskie dojrzało, zmieniło się? Jest chyba bardziej obecne na rynku…

Rzeczywiście tak jest. W 2014 roku uruchomiliśmy imprint wydawniczy Czwarta Strona, żeby – jak wspomniałam wcześniej – wydawać literaturę popularną i tym samym mocno zaistnieć na rynku, być bardziej rozpoznawalnym. Kojarzysz nazwisko Remigiusza Mroza? Tak, to właśnie my go wydajemy. Wydawnictwo Poznańskie przeszło przeobrażenie – nowe logo, wkrótce nowa strona oraz strategia, która zakłada, żeby wydawać tylko najlepszą literaturę. A mówiąc szczerze – taką, którą sama z chęcią bym przeczytała. Wszystkie te działania sprawiają, że o naszej marce wydawniczej zaczyna się sporo mówić.

 

Co dziś znaczy „poznańskie” i „wielkopolskie”?

Wydawnictwo Poznańskie jest wydawnictwem z ponad sześćdziesięcioletnią tradycją. Przez wiele lat było wydawnictwem regionalnym, naukowym, a teraz dbamy o to, żeby cały czas było oficyną z dobrymi wielkopolskimi korzeniami i z całym kontekstem, który się z tym wiąże: pracowitość, pasja, oddanie i rzetelność, ale z ogólnopolską rozpoznawalnością. Oficyną, w której każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. „Wielkopolskie” znaczy więc dla mnie rzetelne i otwarte.

 

Gdzie podziały się powieści z Poznania i regionu? Nikt o Wielkopolsce nie pisze, czy może takie książki są trudne w promocji i giną w napływie innych tytułów?

Nie wiem skąd ten wniosek, ponieważ my z powodzeniem wydajemy literaturę związaną z Wielkopolską. Ryszard Ćwirlej za swoją doskonałą serię kryminalną z międzywojennego Poznania i Wielkopolski z Antonim Fischerem otrzymał w tym roku podwójną nagrodę Wielkiego Kalibru – jury i czytelników. Michał Larek, Piotr Bojarski – to autorzy, którzy także na miejsce akcji swoich powieści upatrzyli sobie Wielkopolskę. Z innych tytułów mamy przecież świetne książki Filipa Czekały „Historie warte Poznania” czy „Miasto nie do Poznania”. I jeszcze „Wielkopolska poprzez wieki” Jerzego Topolskiego, „Dżej Dżej”, czyli wywiad rzeka z prezydentem miasta Jackiem Jaśkowiakiem pióra Violi Szostak i Włodka Nowaka. A także „Radziwiłłowie” Witolda Banacha – wymieniać mogłabym długo.

 

Tradycja Wydawnictwa Poznańskiego jest dziś utrudnieniem czy ułatwieniem dla wydawcy?

Zdecydowanie ta tradycja ułatwia. Doświadczenie jest rzeczą nie do przecenienia. Większość osób kojarzy naszą oficynę z „serią skandynawską”, czyli trudno wymarzyć sobie lepszy start. Zresztą trwają prace nad wznowieniem „Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich”. Niedługo pewnie przedstawimy szczegóły. I mogę obiecać, że to będą wspaniali autorzy, tłumacze i tytuły.

 

Prowadzisz też poczytnego bloga literackiego…

Poczytny?! Uh. To chyba to za duże słowo. Pisanie o literaturze to raczej niszowa sprawa. Blog nazywa się God save the book. Prowadzę go od ponad ośmiu lat. To moje drugie dziecko, choć ostatnimi czasy trochę zaniedbane. Blog otrzymał kilka wyróżnień i nagród, jest miejscem, w którym mogę trochę krytycznie poszaleć. Choć meandruję ostatnio w stronę eseju. Piszę – taką mam nadzieję – niespiesznie i próbuję uwolnić się od dyktatu nowości. Z różnym skutkiem.

 

Czy po przeczytaniu konkretnego tytułu żałowałaś, że to nie W.P. go wydało?

Oczywiście. Na przykład żałowałam doskonałej „Sendlerowej” Anny Bikont. Zresztą to mój pewniak do tegorocznej Nagrody Nike. Obok „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Wichy! Zresztą Marcina Wichę także bym wydała. Sprzedażowo zazdroszczę sukcesu Wydawnictwu W.A.B. „Małego życia”. Ale wszystko jeszcze przed nami.

 

Pochwal się: co teraz znajduje się na twojej liście czytelniczej?

Jestem chwilę przed urlopem i między dokończoną biografią Gombrowicza Klementyny Suchanow a biografią Herberta Andrzeja Franaszka. Czytam jeszcze bieżące tytuły Wydawnictwa Poznańskiego – „Strzały w Kopenhadze” Orreniusa i „Kuba-Miami. Ucieczki i powroty” Joanny Szyndler, które jesienią ukażą w serii reporterskiej. Czyli jak zawsze meandruję wokół non-fiction.

 

*MONIKA DŁUGA – szefowa redakcji w Wydawnictwie Poznańskim. W pracy zajmuje się głównie reportażem i literaturą faktu. Po pracy także. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Autorka bloga God save the book.

 

CZYTAJ TAKŻE: Zakamarki: nieco inne spojrzenie na dziecko. Rozmowa z Katarzyną Skalską
CZYTAJ TAKŻE: Wydawanie książek to adrenalina. Rozmowa z Anną Sójką-Leszczyńską
CZYTAJ TAKŻE: Woykowska – wariatka, prowokatorka, emancypantka. Rozmowa z Lucyną Marzec

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0