fot. materiały prasowe

Bagienna saga

Jesień, pora przez wielu niechciana, długie noce, deszcz zacinający w okna, szarość. Błoto, szarobura kolorystyka. Taki obraz przyrody i jej cyklicznych przemian jest wynikiem naszej o niej fantazji. Oczekujemy, aby niebo było zawsze błękitne, a otaczały nas piękne plaże i krystaliczne ciepłe morza. Taki obraz, prosto z reklam, to wynik naszego odcięcia od przyrody, jej cykli, od naszej wiejskiej, w przypadku większości nas, przeszłości. Tęsknota za wyidealizowanym wakacyjnym obrazkiem to także wynik naszego wykorzenienia z lokalności i jej historii.

Obszerna powieść autorstwa Marii Turtschaninoff „Mokradła” (Wydawnictwo Poznańskie, Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich, przekład Agata Teperek) to opowieść o płaskiej, bagiennej krainie, gdzie wieśniacy na przednówku przymierają głodem, cieszy ich odwilż, a przerażają mrozy. Ta rozpisana na kilkaset lat saga to opowieść o ludziach, środowisku, historii. Równolegle poznajemy splatające się żywoty szwedzkich mieszkańców dzisiejszej Finlandii, ziemi, nieba, zwierząt i roślin. W tle pojawia się Historia z wielkiej litery – wojny, głód, rosyjskie najazdy.

 

„Mokradła” to też opowieści o tych, których nie widać.

Z jednej strony to mieszkańcy lasów, mityczne istoty żyjące na granicy światów ludzkich i pozaludzkich. To trolle, niksy, rå’ i inne stworzenia zamieszkujące las i bagna. Z drugiej to Finowie, którzy egzystują na granicach szwedzkojęzycznego świata osadników – kolonizatorów.

Osadnicy z Finlandii

Świat sagi dzieje się bowiem w północno-zachodniej Finlandii, w obszarze zwanym Ostrobotnia, cały czas poruszając politycznie i historycznie ważny temat, jakim jest szwedzkie osadnictwo i panowanie w Finlandii. Maria Turtschaninoff konsekwentnie pisze swoją sagę z wnętrza rzeczywistości szwedzkocentrycznej, jej bohaterowie zamieszkują „krawędź” świata, kolonizują odległy od szwedzkiego centrum świat fińskich lasów i mokradeł.

 

Wiejscy, protestanccy osadnicy lękają się zarówno lasu, mokradeł, jak i lokalnych mieszkańców zepchniętych poza obręb ich własnej wspólnoty.

W obejmującej kilka stuleci sadze nieustannie obecne jest napięcie między „męskim” protestanckim panowaniem tego, co szwedzcy osadnicy rozumieją jak cywilizacja, a żeńskim światem przyrody.

Szwedzka mitologia

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

„Mokradła” to szwedzki realizm magiczny, opowieść przepełniona szwedzką mitologią. Szwedzkojęzyczna fińska pisarka ucieka od złożonej szwedzko-fińskiej historii w mityczno-historyczną fantasy. Polscy czytelnicy i czytelniczki nie dostaną tu niestety pełnego obrazu, nie dowiedzą się więcej o historycznych relacjach między Szwedami i Finami, nie wspominając o zupełnie nieobecnych Samach, którzy mieszkają dużo bardziej na północ.

 

O tym warto pamiętać w czasie lektury. Równocześnie „Mokradła” to wspaniała opowieść o wsi, z elementami, które przypominać mogą Myśliwskiego i inne polskie powieści z nurtu chłopskiego. Przycupnięta na skraju bagna osada Nevabacka może też niektórym przypominać Taplary z „Konopielki” Edwarda Redlińskiego.

Maria Turtschaninoff stworzyła imponującą sagę rozpisaną na wiele drobnych, ale w misterny sposób połączonych opowieści. Udało jej się równocześnie oddać zachwyt nad przyrodą i surowość wiejskiego życia. Turtschaninoff nie tworzy naiwnego obrazu wsi, mieszkańcy Nevabacki i jej okolic cierpią głód, umierają na zarazy, podczas wojen. Życie wiejskie pełne jest ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Równocześnie Finka potrafi pisać o wsi z szacunkiem, wpisuje swe historie w łańcuch życia i śmierci kolejnych mieszkańców świata na skraju mokradeł. Wraz z lekturą poszczególnych opowieści zanurzamy się w wiejsko-mitologiczną czasowość, która jest cyklem, kołem, a nie prostą, „miejską” strzałką czasu. „Mokradła” to także wieczność przyrody symbolizowana przez tytułowe bagna, las wraz z ich roślinami i zwierzętami.

Saga kobieca

Ważną cechą „Mokradeł” jest obecność wielu silnych, ważnych kobiecych bohaterek. Można zaryzykować nawet tezę, że to saga kobieca. Maria Turtschaninoff jest tu jednocześnie feministyczna i konserwatywna, gdyż wiele tych prokobiecych wątków wpisuje się tradycyjne archetypy. Symbolem tego kobiecego świata jest „kulning”, tradycja śpiewu, którym kobiety w Szwecji i Norwegii wzywały krowy, które swobodnie pasły się na łąkach i w lasach.

„Mokradła” to lektura na jesienne deszczowe dni, po której powinniśmy się z nimi zaprzyjaźnić, nie oddzielać od przyrody szybą i centralnym ogrzewaniem, ale ubrawszy odpowiednio, nie bać się gnijących liści, błota pod nogami i cyklicznej zmiany świata, gdyż bez szarego jesiennego nieba nie docenimy wiosennych przebłysków błękitu.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
3
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0