fot. Anna Stoch, neon PDT-u w nokturnie, lata 50. XX wieku

Neony i tańczące Eurydyki

Dojrzały PRL i słowa kultowej sonaty Anny German doskonale się komponują. Świecące rurki z gazem to najjaskrawsze akcenty urbanizacji miast Ludowej Polski, kojarzące się dodatkowo z zamożnym Zachodem.

Jednak nie zagroziła im z tytułu pochodzenia żadna ośla ławka popukultury, a neonowe światło kołyszące cieniem latarni ulicznych było przez długie lata apoteozą nowoczesności. Choć te czary bardzo szybko nabrały przydomka mary – przez częste awarie i brzydkie starzenie się – pozostają do dziś w serdecznej pamięci pokoleń i zauważalnie przeżywają swój renesans.

Serbinowskie błoto

W Kaliszu, do końca lat 50 XX, zmieniło się od przedwojnia zarazem dużo i niewiele. Miasto straciło 30 tysięcy mieszkańców narodowości żydowskiej, zaś oprócz kilku przykładów „maszyn do mieszkania” – socjalistycznych w treści, a narodowych w formie, nie wybudowano żadnych nowoczesnych osiedli.

 

Kalisz pozostawał biednym miastem powiatowym, a ową niezamożność widać było zwłaszcza na podrzędnych ulicach, z których tylko skromna część posiadała utwardzoną nawierzchnię.

Literackie „błoto serbinowskie” – pejoratywnie odnoszące się do podmokłych terenów majątku Niechciców w „Nocach i Dniach” Marii Dąbrowskiej – w literackim Kalińcu, czyli w Kaliszu, wciąż miało się dobrze.

Kaliskie „wylotówki”, na Wrocław, Poznań, czy Warszawę, również nie przedstawiały się w tamtym czasie zbyt atrakcyjnie. I jakkolwiek rozważać zasadność stwierdzenia: „szary i bury PRL”, z którym autor tego felietonu nie do końca się zgadza, to jednak określenie to, aż do lat 60. ubiegłego stulecia, było bardzo aktualne w wielu miastach, w tym również w Kaliszu. Główne ulice najstarszego polskiego grodu trwały w beznadziei. 

Błysk

A jednak ulica Górnośląska błysnęła – dosłownie i w przenośni. Główna arteria łącząca najdalsze zachodnie przedmieścia z centrum, siłą historycznego schematu musiała stać się ulicą ważną.

 

Początek ulicy Górnośląskiej - neon Totalizatora Sportowego w latach 70-tych, XX w., źródło: Wirtualne Muzeum Fotografii Kalisz

Początek Górnośląskiej – neon Totalizatora Sportowego w latach 70-tych. Źródło – Wirtualne Muzeum Fotografii Kalisz

 

Droga na Górny Śląsk, dawniej zwana Wrocławską pyszniła się wielkością gmachów, ale przede wszystkim – światłem.

Był w dziejach ulicy, podobnie jak w obrazie miasta, moment wyraźnej prosperity. To czas, gdy z Warszawy, przez Łódź przyjechał do Kalisza pierwszy pociąg. Po 1903 roku, a najbardziej wyraźnie po 1906 roku, szynami przywieziono do Kalisza wielkie pieniądze. Możliwość rozwoju miasta była tym większa, że tuż za jego granicami była granica państwa. Impulsów było więc sporo. Każdy z nich determinował Kalisz do wszechstronnego rozwoju.

Upatrywano w ulicy Górnośląskiej bulwaru śródmiejskiego – kręgosłupa nowej burżuazyjnej dzielnicy Kalisza. Dość powiedzieć, że apetyty włodarzy miasta by uczynić Kalisz wielki, były tak duże, jak kilka dzisiejszych dzielnic zachodnich.

 

Artystyczne ujęcie początku ulicy Górnośląskiej z neonem PKO, fot. ze zbiorów Pawła Michalaka

Artystyczne ujęcie początku ulicy Górnośląskiej z neonem PKO, fot. ze zbiorów Pawła Michalaka

Siatkę ulic przypominającą układ urbanistyczny nowojorskiego Manhattanu, widoczną zresztą po dziś dzień, stworzono by zabudować te tereny pałacami czynszowymi z usługami w parterach i bogatymi mieszkaniami.

Dowody? Nie ma ich niestety dużo, albowiem ten zryw budowlany nie trwał długo. Skończył się w 1914 roku, gdy padły pierwsze strzały wojny światowej.

Ale z tej swoistej gorączki budowania mamy kilka przykładów 5 i 6 –kondygnacyjnych kamienic w środkowej części Górnośląskiej. Tyle i niestety tylko tyle. Wielkie połacie z siatką ulic mające być bogatą dzielnicą, owszem, zabudowały się – ale przede wszystkim niskiej kubatury i niezbyt wyszukanej architektury domami i kamienicami.

W różnych „rzeczach pospolitych”

W międzywojniu ulica Górnośląska – na tle równoległych jej ulic – była nadal najintensywniej zabudowywana, ale była to urbanizacja odrobinę przypadkowa. Ulica zyskała kilka ciekawych modernistycznych kamienic, jak również fabryk, zakładów i magazynów stojących w jednym szeregu z wcześniej wybudowanymi domami.

 

Neon Totalizatora Sportowego za dnia, fot. ze zbiorów Wirtualnego Muzeum Fotografii Kalisza

Neon Totalizatora Sportowego za dnia. Zbiory Wirtualnego Muzeum Fotografii Kalisza

W Rzeczypospolitej Ludowej, aż do początku lat 60. XX wieku, zmieniło się tu doprawdy niewiele. Nawet garderoby kaliszan, aż do czasów rozkloszowanych sukienek, były mocno osadzone w kulturze Drugiej Rzeczypospolitej.

Górnośląska z odpadającymi tynkami domów i zakładów, jawiła się jako senna ulica, z wyróżniającym ją na tle innych kaliskich dróg – wzmożonym ruchem dorożek. W latach 70. XX wieku w szarość wielu miast Polski, w tym Kalisza, wtłoczono nieco więcej kolorytu. Dzieci – Kwiatów przybywało z każdą wiosną, szczęśliwie dla kulturowego kolorytu zubożałego po drugiej wojnie światowej miasta.  Zwłaszcza prywatki były dobrym gruntem dla zaprezentowania całego wachlarza subkultur, które stawały się bardziej widoczne, także w mediach. Świat stawał się osiągalny.

 

A pomagał w jego zdobywaniu chociażby Orbis – państwowe biuro podróży, które swoje podwoje otworzyło także przy Górnośląskiej.

Zestarzałe kamienice i modernistyczne bloki tworzyły szczerbate pierzeje, które w końcu w latach 70-tych zaczęto wypełniać przy pomocy cegły i wielkiej płyty. Od czasu pierwszej dużej powojennej urbanizacji Górnośląskiej – budowy osiedla Kaliniec, zyskała ona nowy rodzaj zabudowy, czyli bloki mieszkalne. Wtedy też, ulica nabrała szczególnie barwnego charakteru, a to dzięki popularnym w tamtym okresie – neonom. Spośród neonów przy Górnośląskiej była też ona, królowa nocy – Palma.

Nocny delikates

Przekaz był prosty, ale trafiony jak się okazało. Palma nad Społem przy Górnośląskiej 23, jak żadna inna reklama tego sklepu przyciągała wzrok i sugerowała, że można tutaj kupić towary luksusowe, z daleka. Kto wie, może nawet z odległych wysp na Pacyfiku? Ciekawość była silna, bo pod palmą, w kolejce do PSS-u, czekały zawsze tłumy.

Palma - neon sklepu Społem przy Górnośląskiej 23,  fotografia z lat. 80. XX w., źródło: Wirtualne Muzeum Fotografii Kalisza

Palma – neon sklepu Społem przy Górnośląskiej 23, fotografia z lat. 80. XX w., źródło: Wirtualne Muzeum Fotografii Kalisza

 

Neon – palma miał w sobie coś z przedwojennej zachęty dla klienta, jaką były malowane na tynku murale z reklamą sklepów kolonialnych.

Sklepy z artykułami z zagranicy nęciły właśnie zmyślnym połączeniem pisma z obrazkiem, sugerującym bogaty asortyment. Trzeba było zajść do takiego sklepu, by się przekonać, co faktycznie serwuje. Podobnie było z palmą na bloku przy Górnośląskiej – będącą handlowym spławikiem dla szukających czegoś nadzwyczajnego w PRL-wskiej zwyczajności.

Neon ten był wyjątkowy z kilku powodów. Prócz egzotycznych kształtów drzewa, był to prawdziwy świetlny kolos. Zawieszony ponad parterem, sięgał 4 kondygnacji. Świecił, mrugał i nęcił w mistrzowski sposób – jakby wprost z Time Square!

 

Niestety, ścielące się na ulicy Górnośląskiej plamy barw od neonów, niczym impresjonistyczne płótna, dziś należą już do przeszłości. A było to światło bardzo niepodobne do tego, które emitują współczesne latarnie uliczne. Było w nim choć nieuchwytnego. 

Zaledwie otworzyliśmy poczet neonów kaliskich. Więc gdzie jeszcze Orfeuszom kaliskim neony oświetlały drogę?

Rurki z gazem

Skalę peerelowskiej mody na neony w Kaliszu bardzo dobrze obrazują archiwalne zdjęcia ulicy Górnośląskiej zwłaszcza z lat 70. i 80. ubiegłego wieku, począwszy od Rogatki i skończywszy na dworcu PKS.

 

Neon Merino na galeriowcu przy ulicy Górnośląskiej 10, źródło: Wirtualne Muzeum Fotografii Kalisza

Neon Merino na galeriowcu przy ulicy Górnośląskiej 10, źródło: Wirtualne Muzeum Fotografii Kalisza

 

Łatka „szarej rzeczywistości Polski Ludowej” nie trzymała się tej ulicy. Neony reklamowały firmy prywatne, restauracje, jadłodajnie, instytucje publiczne, a bywało też, że miały charakter propagandowy.

Dzięki neonom miasto w nocy mogło być tak żywe i aktywne, jak w dzień, tylko że w zmienionym nastroju i innej atmosferze. Tę atmosferę nigdy niezasypiającego miasta stwarzało między innymi kilka jarzących się reklam przy Górnośląskiej.

Dobrze znanym, wręcz kultowym obrazkiem z tamtego okresu jest widok galeriowca pod numerem 10, czyli popularnego Merino. Jarzeniowa reklama sklepu z tkaninami z charakterystyczną czcionka w stylu królowych szos PRL-u, czyli Syrenki i Warszawy, świeciła na jaskrawoczerwono. Kilkanaście kroków dalej biel na chodniku ścielił neon Totalizatora Sportowego. W toni bieli i zieleni świecił neon „Ogrodnik” – reklama sklepu warzywnego. Duma sieci hoteli Orbis Prosna  świeciła jaskrawym (niebieskim) światłem neonu zamontowanego na dachu obecnie już nieistniejącego obiektu.

 

Nowy neon dawnego dancinu u Barbary i Bogumiła przy ulicy Górnośląskiej, źródło: kalisznaszemiasto.pl

Nowy neon dawnego dancinu u Barbary i Bogumiła przy ulicy Górnośląskiej, źródło: kalisznaszemiasto.pl

Dalej, w samym sercu osiedla XXV lecia PRL, znajdował się kolejny neon – z imionami bohaterów „Nocy i Dni”. Restaurację „U Barbary i Bogumiła” z pierwszym striptizem w Kaliszu, oświetlało po zapadnięciu zmroku niebieskawe światło reklamy neonowej zamontowanej na dachu.

Obfity w neony był w okresie swojej świetności również dworzec PKS zamykający Górnośląską oraz budynek naprzeciw niego – ze świetlną reklamą Agromy, zmieniającą barwę światła na czerwoną z okazji 1 maja i 22 lipca…

Nocne mary

W żarzące się rurki przyozdabiano nie tylko nowe obiekty. Drugą młodość dano też kilku historycznym obiektom Kalisza. Neonowa reklama lokalu rozrywkowego – Ikar, należącego do Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego, błyskała nad XIX-wieczną willą browarnika Weigta, przy moście Kamiennym. Takim samym światłem, w latach 70. i 80. XX wieku, oświetlono również siedzibę Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego przy moście Teatralnym.

 

Swój własny neon w latach 60. XX wieku posiadała także – co ciekawe – Milicja Obywatelska. Jego formę zbudowaną z liter „M” i „O” przedstawia fotografia budki milicyjnej ustawionej tuż przy Rogatce, na początku ulicy Górnośląskiej.

 

Na skutek światowego kryzysu końca lat 70. ubiegłego stulecia i związanych z nim „okresowych niedoborów energii elektrycznej”, neony zaczęły bardzo szybko gasnąć. Stan wojenny i późniejsze przemiany ustrojowe były początkiem ich końca. Na kilkanaście lat szklane rurki z kolorowym gazem popadły w niełaskę. Były masowo wyrzucane i zastępowane tanimi reklamami, billboardami i telebimami.

W nowej rzeczywistości politycznej lat 90. zgasłe reklamy neonowe zaczęto demontować. Przyczyna tego była prosta – neony utraciły swoich właścicieli. Wiele sklepów posiadających neony, nie przetrwało transformacji ustrojowej. Delikatne konstrukcje postrzały się w brzydki sposób.

Neon małej sceny teatru kaliskiego, źródło: Radio Centrum

Neon małej sceny teatru kaliskiego, źródło: Radio Centrum

 

O czarach już nie było mowy. Neony stały się marami. Nocnymi.

Dziś, najnowsze kaliskie neony – neon Małej Sceny Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego, oraz przywrócona do działania – reklama dancingu u Barbary i Bogumiła, wpisują się w ogólnopolski nurt zainteresowań historią neonowej rurki i dowodzą wzrostu świadomości tego, jak ważna to część historii naszego kraju.

Eurydyki i Orfeusze przybywają w nokturnach.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
2
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0