fot. Mariusz Forecki

Śladami zbrodni z Joanną Opiat-Bojarską

Rozpoczynamy wycieczkę po Poznaniu śladami zbrodni! Morderstwa zostały skrupulatnie opisane na kartach kryminałów lokalnych pisarek i pisarzy, specjalizujących się w tym gatunku literackim. „Kolejny trup zostaje odnaleziony właśnie tutaj, jest to wypatroszony, nagi mężczyzna” – Joanna Opiat-Bojarska wskazuje miejsce zbrodni, o którym pisze w „Koneserze”.

KUBA WOJTASZCZYK: Znajdujemy się w miejscu zbrodni, czyli Forcie V.

JOANNA OPIAT-BOJARSKA: W książce „Koneser” pierwsze zwłoki, a właściwie kości ofiary, znajdują się pod Poznaniem, w lesie nieopodal Kórnika. Kolejny trup zostaje odnaleziony właśnie tutaj, jest to wypatroszony, nagi mężczyzna. Natrafia na niego trzech chłopaków, którzy bawią się w geocatching. Polega on na zakopaniu w jednym miejscu „skarbu”, a jego współrzędne zamieszcza się na stronie internetowej, by kolejne osoby mogły dany artefakt odnaleźć. Można powiedzieć, że jest to zabawa w detektywów. Jeden z bohaterów myli się, zamiast w prawo skręca w lewo, wchodzi w krzaki i odechciewa mu się geocatchingu (śmiech).

Skąd pomysł na geocatching? Brzmi ciekawie!

Od kilku lat z rodziną uczestniczymy w takich zabawach poszukiwawczych. Uważam to za alternatywną formę eksploracji miasta; nie tylko poznajemy dane miejsce, jego zabytki, ale mamy element przygody. Z wykształcenia jestem ekonomistką, nigdy nie przepadałam za historią, ale bardzo lubię takie dozowanie informacji historycznych. Dlatego też pomyślałam, że geocatching to świetny pomysł na znalezienie zwłok. Chodzimy przecież po miejscach raczej rzadko uczęszczanych przez innych ludzi. Poza tym, w przypadku „Konesera”, ulokowanie trupa w okolicach fortu, staje się pretekstem do nienachalnego wspomnienia o poznańskich fortyfikacjach.

 

To właśnie Fort V w 1945 bronił się ponad dziesięć godzin! Poza tym mieścił się w nim szpital. Gdy nastąpiła kapitulacja, pacjentów, którzy nie mogli ewakuować się o własnych siłach, spalono żywcem.

Pomyślałam, że odkrycie zwłok właśnie w tym miejscu to świetna okazja, by nie tylko przypomnieć wydarzenia z końca II wojny światowej, ale też dodać swoisty współczesny komentarz.

Jak Pani fabularnie konstruuje morderstwa?

Każdą opowieść kryminalną rozpoczynam od problemu społecznego, który poruszę w danej książce. W „Koneserze” jest to handel żywym towarem; początkowo rozumiany w rozumieniu prostytucji. Bohaterka miała być przetrzymywana w domu publicznym. W związku z tym spotkałam się z policjantem z wydziału kryminalnego, który powiedział, że w dzisiejszej Polsce takie historie przetrzymywania, czy to Polek, czy nawet Ukrainek, zdarzają się bardzo rzadko. Nierząd stał się formą zarobkowania, a kobiety najczęściej prostytuują się z własnej woli.

Czy tak narodził się pomysł, by w „Koneserze” pokazać handel organami?

Tak, bo jest to kolejna forma handlu żywym towarem. Pomyślałam, że to jest właśnie to, o czym chciałabym pisać. Zupełnie nie znałam się na tematach medycznych, dlatego też poszukiwałam konsultantów z dziedziny transplantologii. Jednak napotkałam ścianę milczenia! Pojawiły się protesty: „Przecież w Polsce nie istnieje czarny rynek ludzkich organów!”.

 

Gdy słyszę nerwowe zaprzeczenia, tym chętniej dążę do złamania tabu.

Po wielu staraniach trafiłam na osobę z tzw. „branży”, która miała ochotę wysłuchać tego, o czym chcę faktycznie pisać i że nie oznacza to oczerniania polskich szpitali. Handel organami stał się jednym z puzzli przy konstrukcji „Konesera”.

Wróćmy do miejsca. Czy podkłada Pani trupy z myślą o konkretnej lokalizacji?

Najpierw pojawiają się ciała, a dopiero później szukam dla nich odpowiednich miejsc. Na przykład w przypadku powieści „Zaufaj mi, Anno” skontaktowałam się z profesjonalnym przewodnikiem po Poznaniu, aby wskazał mi kamienice, które idealnie pasowałby do konkretnej zbrodni. Lokalizacje nadają dramatyzm danej scenie.

Poznań jest kuźnią pisarek i pisarzy powieści kryminalnych. Czym dla Pani jest to miasto? Czy, w związku z miejscem zamieszania, tylko ułatwieniem w konstruowaniu fabuły?

Urodziłam się w Poznaniu i mieszkałam tu przez osiem lat. Później wraz z mamą wyjechałam. Wracałam na wakacje do dziadków. Wybierając studia nie wyobrażałam sobie innego miasta niż Poznań, który po prostu kocham. Dlatego też w moich książkach stolica Wielkopolski jest naturalną lokalizacją. Oczywiście, czasami pojawia się myśl, by wybrać inne miejsce na akcję kryminału, lecz zwyczajnie trudno mi się z Poznaniem rozstać. Tym bardziej, że bardzo często podrzucam trupy na obszary zapominane, jak forty.

 

Marzyło mi się, że Poznań kiedyś wykorzysta potencjał nie tylko moich powieści, ale też innych lokalnych pisarek i pisarzy kryminałów i stworzy mapę zbrodni. Jednak mam coraz mniejsze nadzieje.

Przy okazji ukończenia jednej z moich powieści, zgłosiłam się do Urzędu Miasta z pytaniem o patronat. Odpowiedź była jednoznaczna – Poznań nie chce lub nie może patronować przedsięwzięciom komercyjnym, a książka, według urzędników, do takich należy. Dlatego też ważne są działania oddolne, inicjowane przez pisarki i pisarzy – np. w sobotę 25 lipca będzie można zwiedzić Poznań wraz z przewodnikiem śladami Anny Rogozińskiej, czyli bohaterki, wspomnianej już książki „Zaufaj mi, Anno”. Zwiedzimy Chwaliszewo i okolice Starego Rynku (początek wycieczki o godz. 12.00 przy Starym Marychu).

Zupełnie oddolnie powstały też warsztaty pisarskie z czołowymi pisarkami i pisarzami kryminałów, w winiarni „Pod czarnym kotem” na Grunwaldzie.

Tak, to świetny pomysł! My kryminaliści jesteśmy kreatywni. Jak nie ma trupa, to sobie go sami wymyślimy, a jak nie ma inicjatyw – to sami je zgłaszamy. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości Poznań się do nas przyłączy i wspólnie pokażemy, że miasto istnieje na polskiej mapie kryminałów!

 

JOANNA OPIAT-BOJARSKA – poczęta, urodzona i mieszkająca w Poznaniu, absolwentka poznańskiej Akademii Ekonomicznej. Książki zaczęła pisać przez przypadek. Zadebiutowała szczerą i inteligentną powieścią obyczajową „Kto wyłączy mój mózg?”, która ujrzała księgarniane światło dzienne w październiku 2011 roku. To miała być jedyna książka, którą popełniła. Niestety, wpadła w uzależnienie. Od pisania, oczywiście. Po kilku książkach obyczajowych weszła w zbrodnicze towarzystwo i rozpoczęła romans z policją. Jego owocem są dwie serie: kryminalna o policjantach – Przemysławie Burzy Burzyńskim i Michale Młodym Majewskim („Koneser”, „Gdzie jesteś, Leno?”) oraz obyczajowo-kryminalna o ambitnej dziennikarce śledczej Annie Rogozińskiej („Słodkich snów, Anno”, „Zaufaj mi, Anno”). W kryminale czuje się jak ryba w wodzie.

 

CZYTAJ TAKŻE: Śladami zbrodni z Piotrem Bojarskim

CZYTAJ TAKŻE: Domy wieczności

CZYTAJ TAKŻE: Algiers – jak kamyk w bucie

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0