W stronę lasu
Opublikowano:
16 grudnia 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Czy rozmowa o tym, jaki las był, kim był dla ludzi, może być drogą do odtworzenia więzi, wspólnoty tak międzyludzkiej, jak i ludzko-nie-ludzkiej?
Czy świadomość dawnych mikoryz łączących ludzi i puszczę mogłaby przywrócić nam język, w którym las jest podmiotem, nie przedmiotem? Badanie znaczenia lasu dla różnych narodów i wspólnot to temat na obszerny doktorat poprzedzony fascynującymi podróżami i badaniami. Zróbmy szkic, zajrzyjmy do literatury.
Wschód, puszcza
Jedno ze zdjęć z archiwum VEHA, które gromadzi i opracowuje białoruskie rodzinne archiwa fotograficzne, przedstawia mężczyznę
„stojącego profilem do obiektywu, pośród drzew i w snopie światła, które przedziera się pasmami przez gałęzie i wyławia z ciemności pojedyncze liście, drobne igły, wysokie krzewy”.
Fotografia znajduje się w publikacji stworzonej przez VEHA „Ludzie lasu”, która
„Ukazuje las nie jako tło dla ludzkich zachowań, nie jako kontekst, w którym człowiek się pojawia, nie jako nieistotną plątaninę elementów, lecz jako żyjący, różnorodny, połączony skomplikowanymi sieciami organizm”.
Według twórczyń publikacji
„Las wypełnia pole widzenia Białorusinów i Białorusinek, to w nim zakorzeniła się białoruska tożsamość, zapisała się wschodnioeuropejska historia, znalazły schronienie zwierzęta, ukrywają się ludzie”.
I tak jak zmienia się świat ludzi żyjących pod kloszem twardego reżimu, tak zmienia się ich relacja z lasem. Niszczeje, próchnieje. Ludzie znikają z lasu, zostają po nich puste miejsca na zdjęciach. Więź zostaje zerwana. Wybucha reaktor w Czarnobylu i dla Białorusinów poleskie bagna i lasy stają się strefą niebezpieczną, objęta zakazem wstępu.
Las, puszcza jest też strefą interesów, staje się przestrzenią zredukowaną do magazynu drewna. Znika światło, pozostaje pustka (puszcza = pustka, bezludzie).
Las na uboczu
„Ptaki” Tarjeia Vesaasa wyszły tej jesieni w Wydawnictwie Poznańskim, po sześćdziesięciu latach od pierwszego tłumaczenia powieści na język polski. Mattis i Hege to rodzeństwo mieszkające na skraju osady gdzieś w norweskich lasach. Kiedy piszę recenzję tej książki, zupełnie pod koniec zaczynam się zastanawiać, dlaczego żyją właśnie na skraju?
Mattis jest „wioskowym dziwakiem”, nie wpisuje się w obowiązujące ramy społeczne, nie umie pracować w polu, kiepsko idzie mu ścinka drzew.
„Kim wobec przyrody jest rodzeństwo mieszkające bardziej w lesie, niż w osadzie? Wydają się częścią tego ekosystemu. Wobec niezwykłości Mattisa las jest schronieniem, tu nie patrzy tyle oceniających oczu, tu można siedzieć na kępach mchu i rozmyślać” – pisałam w omówieniu.
Mattisa łączy z przyrodą niezwykła więź. Dostrzega ją i odczuwa mocniej niż inni. Ptaki kreślą na niebie wstęgi znaczące ich lot, brzozy przeznaczone do ścinki świecą w szarudze niczym świece, ślimaki patrzą na Mattisa przyjaźnie, woda pełna jest śladów i znaków pozostawianych przez łodzie czy spławiane drewno.
Cała reszta społeczności otaczającej chłopaka funkcjonuje w przyrodzie użytkowo.
Teren pod osadę wyrwano lasowi, pola pozyskano, karczując drzewa. Prywatne lasy traktowane niczym uprawa drewna – taka rzeczywistość otacza Mattisa. Jesteśmy w Norwegii, ale myśl niepowstrzymywana przez nikogo kieruje się ku innym lasom, ku Estonii.
Las porzucony
„Człowiek, który znał mowę węży” Andrusa Kivirähka w tłumaczeniu Anny Michalczuk-Podlecki wprawia w zdumienie. Kivirähk wydaje się wyładowywać wściekłość na Estończykach, którzy odwracają się od przyrody. Znajomość mowy węży pozwalała porozumieć się z lasem i żyć w nim w zgodzie z innymi istotami. Ale ta tajemnicza mowa zanika, Estonia jest kolonizowana, leśny lud migruje do wsi, skuszony obietnicą lepszego, łatwiejszego życia pod okiem chrześcijańskiego Boga.
Zamiast mięsa leśnych zwierząt, darów lasu, pozyskiwanych na mocy obopólnej zgody, Estończycy zaczynają przyzwyczajać się do jedzenia chleba, uprawy roli. I wyraźnie głupieją, na co wpływ mają przybyli zza morza rycerze i Kościół.
„Ptaki” przenosiły nas do w gruncie rzeczy spokojnej, norweskiej wioski. Kivirähk zabiera czytelnika w podróż magiczną, ale i rollercoaster okrucieństwa. W stworzonym (czy może odtworzonym) przez niego świecie zwierzęta rozumieją ludzi, ludzie zwierzęta, kobiety uwodzone są przez niedźwiedzie, najmądrzejszymi istotami w lesie są węże i Północny Gad, w którym jedyna nadzieja na przywrócenie starego porządku, gdzie człowiek i przyroda to jedno.
Leemet, bohater, który prowadzi nas przez książkę, ma nadzieję odszukać legendarnego gada i poprosić go o pomoc. Ale czy powrót do przeszłości jest możliwy? I czy wojna między cywilizacją i przyrodą musi być krwawa i beznadziejna?
Bagno, serce lasu
Gdyby narysować schemat tej powieści, to w środku byłoby bagno. Bagno Veatt. Od XVII do XXI wieku towarzyszymy ludziom, którzy tuż obok bagna osiedli, założyli gospodarstwa i podmokłego obszaru nie tknęli. Chociaż próbowali. Opowieść ta ma rytm i kształt okręgów. Centrum to nie wieś, ale właśnie las z jego tajemnicami i mokradłem. Bagno Veatt zamieszkują postaci z nordyckiej mitologii, które z czasem bledną, jakby słabnące wierzenia ludzi odbierały im realność.
Ale jeszcze ciekawsza jest stała, cykliczna na przestrzeni wieków obecność zwierząt. Dzięcioł czarny zwiastuje śmierć, ale i sprzyjającą bądź karzącą obecność sił magicznych przyrody. Jeśli człowiek na przyrodę podnosi rękę, nic dobrego go od duchów lasów i moczarów nie spotka. Jak zjawa pojawia się i znika we mgle ostatni renifer leśny, którego populację przetrzebiono tak, że nikt go w Ostrobotni, gdzie toczą się dzieje bohaterów książki, nie widział od lat.
W opowieściach kolejnych osób, na przestrzeni wieków, pojawiają się też głuszce i tokujące cietrzewie. Jest jeszcze lis. Jak w bożonarodzeniowej ruchomej szopce – przemyka i w kolejnej, i w kolejnej opowieści znów i znów. Zawsze blisko osób z genem dzikości. Tacy ludzie lubią chodzić na bagno, przyglądać mu się, wdychać wilgotny zapach mchu. Nie boją się lasu, jest ich miejscem wytchnienia czy ucieczki. To ich prowadzi często dzięcioł czarny – prowadzi bezpiecznie przez grząskie mokradła na spotkania z siłami przyrody.
Jest też cykl zniknięć. Niemal w każdym pokoleniu pojawia się osoba, która zamiast wsi, osady, miasta, zamiast wypraw na wojnę, wybierze banicję, chatę skrytą na bagnie, życie w jedności z siłami lasu. Jakby w genotypie przekazywano tę aberrację, skłonność do dziczy, skłonność, całe szczęście, niedającą się wyplewić. Powodującą, że w ostatnim akcie opowieści ktoś zdecyduje, by lasu nie sprzedawać, a pozwolić mu na nowo zdziczeć. Może renifer leśny wróci w te strony?
Las, archiwum pamięci
No dobrze, ale do czego nas te rozważania prowadzą? Nie zdiagnozuję na podstawie jednej czy dwóch książek stosunku danego narodu do lasu. Tym bardziej, że sprawa ta komplikuje się zazwyczaj, gdy zestawimy deklaracje danej nacji z faktycznymi praktykami wobec przyrody.
Ale ciekawi mnie przyglądanie się, jak przyroda i las są opisywane, jaką rolę odgrywają w życiu bohaterów literackich. Być może to ubocze, las jest miejscem dla tych nieco innych, niewypełniających ról społecznych? Jak w powieści „Ptaki”: Hege – niezamężna, Mattis – dziwadło, oboje czują się bezpiecznie kawałek od wsi, otuleni lasem.
A może jest też tak, jak w powieści Andrusa Kivirähka, że las to macierz, z której wychodzimy, i to jest jeszcze całkiem okej, ale to, że las przestajemy szanować i z podmiotu zamieniamy go w przedmiot, skład opału, desek, dekorację – woła o pomstę do bogów?
Las, przyroda, mogą być też ośrodkiem i sensem, magazynem pamięci o poprzednich pokoleniach, archiwum sięgającym nawet do historii praprzodków z XVII wieku, jak w powieści „Mokradła”. Pamięć jest przecież jak odkładający się warstwami, rok po roku, dekada po dekadzie torf na bagnie Veatt. Dobrze tę pamięć zabezpieczać, jak czynią to w archiwum VEHA.
Dobrze do archiwów naszych relacji z lasami i przyrodą zaglądać i przypominać sobie, i rozważać – czy kiedyś żyliśmy bliżej siebie? Z poszanowaniem praw lasu? Czy czytając literaturę, zbliżamy się do historii naszych ogólnoludzkich związków z drzewami, bagnem, przebiegającym lisem?
BIBLIOTEKA
Tekst Urszuli Pieczek i Macieja Topolskiego „Kim jest ten las” o archiwum VEHA ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” 19 lutego 2023 r. (nr 8/2023).
Książki, o których piszę:
Tarjei Vesaas, „Ptaki”, przekład: Maria Gołębiewska-Bijak, Wydawnictwo Poznańskie, 2024
Andrus Kivirähk, „Człowiek, który znał mowę węży”, przekład: Anna Michalczuk-Podlecki, Marpress, 2020
Maria Turtschaninoff, „Mokradła”, przekład: Agata Teperek, Wydawnictwo Poznańskie, 2024