Wizualni analfabeci w galeriach sztuki
Opublikowano:
7 lipca 2015
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Nie zwraca się uwagi na odbiór sztuki przez widzów, ponieważ nikt ich tego nie uczy, tym bardziej czytania sztuki współczesnej. Mamy do czynienia z paradoksem: sztuka współczesna, im bliżej chce być codzienności, tym dalej jest od odbiorcy – mówi Maria Ancukiewicz, kuratorka wystawy „#naukaczytania”, którą do końca czerwca można było oglądać w Słodowni.
KUBA WOJTASZCZYK: Twoja wystawa „#naukaczytania”, prezentowana w poznańskiej Słodowni, mówiła o wizualnym analfabetyzmie, skąd ta tematyka?
MARIA ANCUKIEWICZ: Rozpoczynając studia na Uniwersytecie Artystycznym świadomie wybrałam kierunek edukacja artystyczna. Chciałam zostać nauczycielką. Już wtedy zauważyłam, że plastyka jako przedmiot, traktowana jest drugorzędnie. W trakcie studiów zmieniałam pole zainteresowań i zaczęłam tworzyć wystawy. To oddalenie było jednak tymczasowe – problem z początków studiów powrócił przy tworzeniu „#naukiczytania”.
Chciałaś edukować odbiorcę czy pokazać problem oglądania sztuki bez jej zrozumienia?
To nie była wystawa edukacyjna, chociaż znalazło się tu kilka prac o takim charakterze jak np. film „How art works” Tymka Borkowskiego i Pawła Sysiaka. Artyści dają odbiorcom instruktaż, jak zrozumieć sztukę. Oczywiście, należy ten obraz traktować z przymrużeniem oka. Podobnie „#naukaczytania” jest mocno ironiczna, jednak nie tylko w stosunku do widza, ale też do samej sztuki, czy rynku. Dzięki takiemu zabiegowi staram się pokazać wspominany problem, czyli brak umiejętności czytania wystaw. Chciałam, by odbiorca wychodził z mojej wystawy z przeświadczeniem, że należy czytać i krytycznie podchodzić do wystawionych prac.
Czy przez czytanie rozumiesz też zajrzenie do tekstu kuratorskiego i rozeznanie się w biografiach wystawiających artystów?
Tak, odbiorca powinien się przygotować przed przyjściem na wystawę. Jest jeszcze druga kwestia, na której bardziej mi zależy, a mianowicie: widz powinien nie tylko patrzeć, ale też spróbować zadawać sobie pytania. Nie bez przyczyny prezentuję film „Bardzo nam się podoba”, w którym Grupa Azorro w pewien sposób namawia odbiorcę, by po wyjściu z galerii czy muzeum nie miał wyłącznie tytułowej konkluzji. Widownia powinna być aktywna.
Być może bierność powodują sami artyści, którzy zamknięci są w swoich światach i nie interesują się odbiorcami.
Oczywiście. Na samym początku, gdy wymyśliłam ideę „#naukiczytania”, ale nie miałam jeszcze żadnych prac, wykonałam research. Okazało się, że faktycznie sztuka poniekąd interesuje się poruszanym przeze mnie problemem. Artyści i artystki krytykują siebie samych za to zamknięcie, co świetnie pokazuje wspomniana Grupa Azorro. Często zwyczajnie o danej pracy, czy wystawie nie sposób powiedzieć nic innego, niż właśnie „bardzo mi się podoba”. Jednak krytyka świata sztuki to ciągle działania marginalne, które potwierdzają tylko słuszność podjętej przeze mnie drogi.
Widownia nie rozumie, więc nie przychodzi na wystawy, artyści się obrażają i tworzą sami dla siebie. Jednak patrząc na frekwencję podczas Nocy Muzeów czy różnych biennale, jest się z czego cieszyć.
Uważam, że należy rozróżnić widza masowego od jednostkowego. Wymienione przez ciebie imprezy to imprezy wyłącznie jednorazowe, mające na celu przyciągnąć masową widownię. Jednak często nijak się to ma do działań, skierowanych do widza jednostkowego.
Co zatem powoduje zakłócenia na linii artysta – odbiorca?
Wracamy do początku naszej rozmowy, czyli do problemu samej edukacji. Nie zwraca się uwagi na odbiór sztuki przez widzów, ponieważ nikt ich tego nie uczy, tym bardziej czytania sztuki współczesnej. Mamy do czynienia z paradoksem: sztuka współczesna, im bliżej chce być codzienności, tym dalej jest od odbiorcy. To właśnie wtedy pojawiają się głosy typu „co to za sztuka”.
No, bo to nie jest martwa natura i galopujące konie!
No właśnie! Po edukacji w szkołach powszechnych zostaje nam przeświadczenie, że sztuka klasyczna równa się pięknu, czyli czemuś wartościowemu. Przez to nie doceniamy prac, dotykających życia codziennego. Nie robimy tego, bo nikt wcześniej nam nie powiedział: „Słuchaj, rolą sztuki jest poruszanie głębszych problemów, a artyści robią to tak i tak”.
Brak powszechnej edukacji w zakresie sztuki wpływa na artystów, którzy – siłą rzeczy – wolą robić sztukę, adresowaną do wyspecjalizowanych odbiorców?
Niestety, tak to chyba wygląda. To zupełnie naturalne i prozaiczne: artyści i artystki kierują się do widowni, która zrozumie sens prezentowanych prac, przeczyta tekst kuratorski, zainteresuje się wizją kuratora. Te działania spychają nas do zamkniętego świata. Mam nadzieję, że moja wystawa wymknęła się z niego. Pokazuję artystów, starających się wyjść naprzeciw zwykłemu śmiertelnikowi.
Zatrzymajmy się na moment na kuratorach i krytykach. Podczas otwarcia wystaw spotykamy się najczęściej z nowomową akademicką. To zdecydowanie odstrasza laika.
Wynika to z braku szacunku dla niewyedukowanego widza. Nowomowa występuje nie tylko podczas otwarcia wystaw, ale też w tekstach kuratorskich. Problematyczna jest również ich długość. Odbiorca nie ma czasu przeczytać trudnego, pięciostronicowego tekstu i jeszcze skupić się na wystawie. Dlatego też mój wstęp do „#naukiczytania” starałam się jak najbardziej skrócić i uprościć, dzięki czemu odbiorca z łatwością zrozumie prezentowane prace. To cała esencja robienia wystawy pod publiczność, a nie dla wyspecjalizowanego światka.
Wydaje mi się, ż Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu – generalizując – nie słynie z interesujących dyplomów. A ty nie tylko zrobiłaś instruktaż dla widzów, ale przede wszystkim zaproponowałaś zestawienie ciekawych, znanych nazwisk.
Bardzo dużo dał mi wakacyjny staż w Galerii Dawida Radziszewskiego i Fundacji Arton, współpracowałam też przy Warsaw Gallery Weekend. Pobyt w Warszawie ośmielił mnie, ułatwił kontakty. Przestałam bać się pytać o chęć współpracy, a zwracałam się często do największych artystów i artystek, często z zagranicy. Oczywiście, w wielu przypadkach współpraca nie doszła do skutku. Jednak obecni na „#nauceczytania” artyści zgodzili się bez większego namawiana i, co ważne dla mnie jako studentki, zupełnie non-profit. Oskar Dawicki stwierdził nawet, że chce wspierać młodych kuratorów, co było niezwykle budujące. Docierają do mnie bardzo pozytywne głosy, także – na czym bardzo mi zależy – od widzów. Myślę, że „#naukęczytania” mogę śmiało nazwać moim początkiem pracy u podstaw.
MARIA ANCUKIEWICZ – ur. 1991, absolwentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. W 2015 obroniła dyplom magisterski w ramach specjalności „strategie kuratorskie i promowanie kultury” na Wydziale Edukacji Artystycznej UAP. Kuratorka wystaw: „Awaria też jest jakąś okazją” w Collegium Maius, „Przyloty-Odloty” w galerii Aula, „Performatywna FAMA” w ramach festiwalu FAMA Poznań, a także „Niewidzialne Miasto”. W 2014 roku koordynowała Wystawę końcoworoczną na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Jedna z organizatorów cyklicznego wydarzenia „AK30 – 30 dni, 30 wystaw”. Współpracowała przy organizacji Warsaw Gallery Weekend. Kilkukrotnie prowadziła warsztaty artystyczne dla dzieci i dorosłych.
Wystawę „#naukaczytania” można było oglądać od 18-28 czerwca 2015 w Starym Browarze (Słodwonia+1).
KURATORKA: Maria Ancukiewicz
ARTYŚCI: Azorro, Tymek Borowski i Paweł Sysiak, Karolina Breguła, Michał Bałdyga, Oskar Dawicki, Stanisław Dróżdż, zespół Gówno, Justyna Gryglewicz, Katarzyna Jankowiak, Łukasz Jastrubczak, Jerzy Kosałka, Jarosław Kozłowski, Corinna Krebber, Gizela Mickiewicz, Paweł Susid, Mateusz Szczypiński, Gijsbert van der Wal
Wystawa dyplomowa w ramach specjalności „strategie kuratorskie i promowanie kultury” (Wydział Edukacji Artystycznej Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu).
CZYTAJ TAKŻE: Teatr oczami dziecka
CZYTAJ TAKŻE: Rottenberg w Berlinie
CZYTAJ TAKŻE: Urszula Zajączkowska: Świadomość własnej niewiedzy