Kurz opadł, poezja pozostała
Opublikowano:
24 maja 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Tegorocznej edycji Festiwalu Poznań Poetów patronowało hasło „młodość” – poddawane rozmaitym wariacjom i przekształceniom. A wszystko po to, żeby odczarować stereotypowy wizerunek poezji. Wydarzeniom patronowała Kultura u Podstaw.
Odbiorcom Poznania Poetów zaproponowano zróżnicowany i bogaty program – od konferencji naukowej, przez spotkania z pisarzami i pisarkami (również zza granicy), na konkursach poetyckich kończąc. „Bo festiwal to wielka przesada. Bo kto w ciągu paru dni przyswoi setki wierszy? Nikt normalny. Bo czy komuś przytomnemu na umyśle literatura zda się warta zarwanych nocy, opuszczonych wykładów i zajęć?” – pisał kurator festiwalu, profesor Piotr Śliwiński.
MŁODOŚĆ, WSZĘDZIE MŁODOŚĆ
Młodość na festiwalu potraktowano także dosłownie, oddając jej pierwszy dzień spotkań z poezją w Centrum Kultury ZAMEK.
Poznań Poetów otworzyła sesja naukowa współorganizowana przez studentów i doktorantów z Koła Literatury Nowej z Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej UAM.
Problemy zasygnalizowane na konferencji, która niewątpliwie wyróżnia poznański festiwal na tle innych imprez tego typu, rozwinięte zostały na kolejnych spotkaniach. Najpierw na panelu z udziałem młodych krytyczek i krytyków literackich (goście: Klaudia Muca, Zuzanna Sala, Jakub Skurtys, Dawid Mateusz, Marcin Świątkowski), podczas którego rozmawiano o sytuacji rynku wydawniczego, pozycji poezji w społecznej świadomości oraz możliwościach i ograniczeniach wiersza, a potem na spotkaniu wokół „debiutu” (goście: Justyna Kulikowska, Julia Niedziejko, Agata Jabłońska, Magdalena Kicińska, Jan Rojewski).
Akcentuję otwierający dzień festiwalu nie tylko dlatego, że był to początek, ale że został w pełni oddany zaproszonym gościom, co rzeczywiście jest sprawą niebagatelną i wyjątkową. Zarówno kurator festiwalu, jak i jego współpracownicy mogliby śmiało dyrygować frakcją „młodych” – lub w wariancie delikatniejszym: skutecznie to i owo podszepnąć – zamiast tego jednak swą rolę ograniczyli do „szeregowych” słuchaczy, współtworząc publiczność, która na pięć dni oddała się poezji i dyskusji nad jej stanem.
Co jeszcze składało się na wyjątkowość majowego Poznania Poetów? Na pewno pasmo warsztatowe, które pozwoliło uczniom i studentom na dyskusję o poezji w niehermetyczny sposób („Sztuka czytania wiersza w szkole” z Krzysztofem Siwczykiem). Z myślą o działaniach animacyjnych i edukacji artystycznej festiwal współpracował z Instytutem Filologii Polskiej UAM przy konkursie „Sztuka kochania wiersza”, w tym roku polegającego na interpretacji wybranego wiersza Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego przez uczniów szkół średnich i wyższych.
Widowiskowym punktem programu festiwalu od lat pozostaje „pasmo sportowe”. W tegorocznej edycji pojedynek między krytykami literackimi a poetami rozegrał się w kwestii celności – w starciu łuczniczym, z wynikiem 82:64 dla krytyków.
ZAGRANICA, CZYLI Z INNEGO PORZĄDKU
Największe wrażenie wywołuje jednak każdorazowo spotkanie z zagraniczną poezją. Nie chodzi tu już nawet o entourage, choć tegoroczne przeszklenia namiotu rozstawionego na dziedzińcu różanym CK ZAMEK w dziedzinie aranżacji przestrzeni ustawiły poprzeczkę wysoko (wrażenie robiło także oświetlenie konstrukcji po zmroku), ale samo uwodzące brzmienie obcych języków, zderzonych z tłumaczeniami tekstów na język polski.
Czarujące recytacje niderlandzkiej poetki, slawistki i tłumaczki Miriam Van hee przeplatały się więc z przekładem wierszy Jerzego Kocha. Związki Van hee z Polską okazały się zupełnie nieprzypadkowe, a to za sprawą lektury „Dukli” Andrzeja Stasiuka w języku niderlandzkim, późniejszej wyprawy śladami powieści oraz rezydencji pisarskiej w Krakowie. Jak zaznaczała Van hee, to właśnie uczestnictwo w programach rezydenckich wyostrza zmysły i przekłada się na pisanie kolejnych tekstów.
Zupełnie z innego porządku estetycznego i politycznego były z kolei teksty ukraińskiego poety Serhija Żadana, poety, prozaika, tłumacza z języka niemieckiego, laureata Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus 2015 za powieść „Mezopotamia”. Teksty w języku ukraińskim rzucane mocną frazą w stronę publiczności opowiadały historię świata zagarniętego przez wojnę, pochłoniętego konfliktem i niepewnego jutra. Poezja Żadana to też akt wiary w siłę wiersza. Pisarz opowiadając o czytaniu poezji żołnierzom na linii frontu ukraińskiego Majdanu, rzucił nowe światło na stare spory o status poezji zaangażowanej i takiej, która do tego miana pretenduje.
BLASK TŁUMACZY
Poznań Poetów to także wydobywanie tłumaczy z ogromnego cienia przekładanego autora. Dyskusja z udziałem tłumaczy literatury, za punkt wyjścia stawiająca sobie dyskusję o tłumaczeniu kobiet, była więc okazją do rozmowy o pracy w języku, trudnościach przekładowych i tym, w jaki sposób literatura języka wyjściowego funkcjonuje w języku docelowym.
Najważniejsze okazało się pytanie zadane przez moderatorkę spotkania, tłumaczkę z języka węgierskiego, Kingę Piotrowiak-Junkiert. Kwestia, z czego (i z jakich zasobów) czerpie się przy tłumaczeniu poezji, stała się przyczynkiem do dyskusji o statusie tłumaczy.
Marta Eloy Cichocka, iberystka i poetka, zwróciła uwagę na inne aktywności, które oddziałują na pracę przekładową – tłumaczyć miałoby się więc poetyki skrajnie odmienne od własnych i jedynie poeta byłby w stanie dobrze przełożyć poezję. Jerzy Koch, tłumacz z niderlandzkiego i afrikaans, tezę tę wyostrzył, uważając tłumacza za pisarza w swoim własnym języku, zrównując go z autorem tekstu wyjściowego.
Zbigniew Kruszyński, przekładający ze szwedzkiego, akcentował z kolei trudności z poziomu gramatycznego, a także odpowiedzialność tłumacza za translatorskie wybory. Szczególnie interesująca była twórczość przekładowa Ariko Kato, tłumaczki na język japoński, specjalizującej się w przekładaniu polskiej literatury międzywojennej. W dorobku Kato, badaczki polskiej awangardy poetyckiej, znalazł się choćby przekład „Akacje kwitną” Debory Vogel, którego w języku japońskim mogła wysłuchać publiczność Poznania Poetów.
JĘZYKAMI
Dużym zaskoczeniem okazało się jednak jedno z pierwszych spotkań festiwalu Poznań Poetów, o prowokacyjnym tytule „Pod pozorem prozy” – z udziałem Doroty Masłowskiej, Marka Bieńczyka i Andrzeja Stasiuka. Rozmowa o poezji szybko zamieniła się w dyskusję na temat języka. Marek Bieńczyk zwrócił uwagę na przewrotne podobieństwo języków ulic, które w swojej rytmice i gwarze zdają się tożsame, obojętnie gdzie byśmy się w danej chwili znajdowali. Masłowską interesował przede wszystkim język podsłuchany i nierzeźbiony. Pisarka występowała również przeciw prostym odczytaniom jej prozy, jedynie przez wzgląd na porządek socjologiczny, a oburzało ją tempo, w jakim zmienia się łapany przez nią język.
W programie Poznania Poetów znalazło się też czytanie przedpremierowe współautorskiego poematu „Koniec wakacji” Marcina Barana i Marcina Sendeckiego, a także lektura tekstów Krzysztofa Siwczyka, Jerzego Jarniewicza oraz Kacpra Bartczaka. Dyskusja o poetyckich idiomach była również częścią rozmowy poświęconej poezji po szkole nowojorskiej, w której udział wzięli przywoływani już Jarniewicz i Bartczak, a także badaczka Alina Świeściak.
Program festiwalu nie zamykał się jedynie w formie mniej lub bardziej klasycznych spotkań z twórcami i twórczyniami. Wyjątkowości majowemu tygodniowi literatury w Zamku przydał koncert formacji Andruchowycz & Karbido, snującej przed publicznością opowieść o historii Ukrainy w rockowym rytmie.
FESTIWAL NAGRÓD I…
Poznań Poetów to także czas współzawodnictwa i nagród. Poznaliśmy więc laureata prestiżowego konkursu im. Klemensa Janickiego na książkę poetycką, którym został Łukasz Kaźmierczak/Łucja Kuttig, a także zwyciężczynię turnieju w ramach III Ogólnopolskich Mistrzostw Slamu Poetyckiego – Magdalenę Tyszecką.
Najważniejszym „laurowym” wydarzeniem podczas Poznania Poetów, świadczącym m.in. o sile festiwalu, było wręczenie Poznańskiej Nagrody Literackiej. Zdobywcą nagrody im. Adama Mickiewicza został Wiesław Myśliwski, a nagrody-stypendium im. Stanisława Barańczaka – Tomasz Bąk (swego czasu laureat konkursu im. Klemensa Janickiego).
I choć festiwal Poznań Poetów już się zakończył, ferment, który wywołał, będzie się jeszcze przez chwilę unosić – czy to w postaci powoli znikających plakatów festiwalowych, ludzi przemykających ulicami z gadżetami w oprawie graficznej Marcina Markowskiego, pokątnych rozmowach, czy tomie laureata konkursu im. K. Janickiego, który opublikuje wielkopolska oficyna WBPiCAK.
Na razie pozostał cień melancholii i wyczekiwanie: na przyszłoroczny Festiwal Fabuły i na kolejny Poznań Poetów – w 2021 roku.
Poznań Poetów 2019, 14–18 maja, organizator: Centrum Kultury ZAMEK, kurator: Piotr Śliwiński