Czy Tomasz Cymerman, reżyser „Snu srebrnego Salomei”, jest wojownikiem, desperatem, idealistą? Czy zapraszając widzów do wejścia w okrutny sen, wierzy, że zbudzą się z niego oczyszczeni? Na pewno idzie drogą, która daje szansą na żywą obecność polskiej klasyki na scenie, choć potyka się nie raz, a aktorzy wymykają się mu spod kontroli.